Przeżywając misterium roku liturgicznego zatrzymujemy się przy
najważniejszych wydarzeniach dotyczących naszego zbawienia. Rok liturgiczny
to szczególny czas w życiu Kościoła. Wspólnota wierzących w Chrystusa
ma okazję w sposób szczególny przeżywać pamiętne dni, ale także może
czynnie włączać się w trwający proces zbawiania świata. Każdy okres
roku liturgicznego ma odnawiać w nas wiarę, nadzieję i miłość. Ciągle
na nowo winniśmy sobie uświadamiać, że nasze pielgrzymowanie przez
ziemię odbywa się w niezwykłym towarzystwie. Obok nas kroczy, torując
nam drogę, sam Chrystus.
Jego droga jest trudna, bo związana z dźwiganiem krzyża.
Chrystus idzie po swej drodze wytrwale. Tak samo wytrwale przychodzi
do nas podczas każdej Mszy św., kiedy chleb i wino zamieniają się
w prawdziwe Ciało i Krew Pańską. To jedna z wielu możliwości spotkania
człowieka z obecnym w naszej wędrówce przez ziemię Panem Bogiem.
Nasze spotkanie z Jezusem - Synem Bożym, prowadzi nas
do Matki. Tej samej, która w tajemnicy Zwiastowania zgodziła się
współpracować z Bogiem, realizując Jego plan zbawienia wszystkich
ludzi. Od tej pory widzimy Ją w ważnych momentach związanych z życiem
Chrystusa i Jego Kościoła. Tym samym mamy okazję kontemplować Jej
postawę i uczyć się od Niej konsekwencji w realizacji raz wypowiedzianego "
Fiat" - "niech mi się stanie...".
Szczególnie bliską jest nam Maryja w Jej tajemnicach
bolesnych. Jawi się nam jako trwająca przy Synu. To pełne bólu matczynego
serca trwanie widoczne jest podczas ofiarowania w świątyni jerozolimskiej,
pełnej niepewności ucieczki do Egiptu, gorączkowego poszukiwania
12-letniego Syna w świątyni jerozolimskiej, drogi krzyżowej i śmierci,
zdjęcia z Krzyża, a następnie złożenia do grobu. Tę szczególną obecność
Maryi przy Jezusie podkreślił Jan Paweł II pisząc: "Wszystkie cierpienia,
które złączyły się w Niej jakby w jedno, nieprzerwane pasmo, świadczą
nie tylko o niewzruszonej wierze Maryi, ale stanowią Jej wkład w
dzieło naszego zbawienia" (Salvifici doloris, n. 25).
Z woli Chrystusa umierającego na krzyżu macierzyństwo
Maryi zostało rozciągnięte wobec wszystkich ludzi. Tym samym Maryja
trwa przy naszych ludzkich losach, zarówno w tych wspaniałych, jak
i tych, które nacechowane są cierpieniem i łzami. Owo trwanie Maryi
przy ludziach ufających Jej Synowi przejawia się także w tym, że
obierając sobie wśród nas miejsca Swej szczególnej obecności dzieli
z nami dole i niedole. Pragnie być ze Swoimi dziećmi.
Dzieje poszczególnych sanktuariów maryjnych mogą stanowić
piękną ilustracją solidarności Maryi z nami. Wizerunki Niepokalanej
były czczone przez rzesze pielgrzymów, ale też doznawały profanacji,
a nawet fizycznie były ranione. Tak było choćby w przypadku Obrazu
Matki Bożej Jasnogórskiej czy też Matki Miłosierdzia z Ostrej Bramy.
Mimo tych bolesnych faktów Maryja trwa wśród nas, będąc jednocześnie
zachętą do naszego konsekwentnego opowiadania się po stronie Chrystusa.
Taką właśnie rolę spełniają także wizerunki Matki Bożej
w naszych parafialnych kościołach. Jakże wymownym są sceny malowane
lub rzeźbione przedstawiające ukrzyżowanie Chrystusa. Bardzo często
artyści umieszczają Maryję i św. Jana - umiłowanego ucznia Pana.
Możemy, posługując się wyobraźnią stanąć z Maryją pod krzyżem Zbawiciela.
Będziemy mogli wówczas odczuć na nowo bezprzykładną miłość Chrystusa
do nas i macierzyńską miłość Matki Bożej Bolesnej. Maryja pojawi
się przy nas jako nasza Matka trzymająca nas blisko Swego serca,
jako Królowa i Przewodniczka na drogach naszego ludzkiego wędrowania
przez życie. Staje przy nas Ta, która cieszyła się z sukcesów Syna,
ale bolała nad przewrotnością ludzi, gdy dowiadywała się o grożących
Mu niebezpieczeństwach.
Wpatrując się w Maryję napełnioną bólem, ale wierną Panu,
i posługując się pięknymi określeniami, jakie stosujemy wobec Niej,
warto kontemplować trwanie Maryi przy Chrystusie. Podziwiamy Ją zwłaszcza
w godzinie śmierci Jezusa. Przecież tak wielu ludzi stało pod krzyżem.
Wielu spośród nich drwiło nie tylko z Jezusa, ale także z Jego Matki.
Przecież stała Ona tam jako matka zbrodniarza. Mimo szyderstw, złośliwych
spojrzeń i komentarzy wytrwała przy krzyżu.
Chrześcijanin konsekwentny w swej wierze w rodzinnym
domu, zakładzie pracy, szpitalu, szkole czy na uniwersytecie, wielokrotnie
spotyka się z cierpieniem, szyderstwem, przewrotnymi komentarzami
a nawet prześladowaniami. Tak łatwo w tych trudnych chwilach zwątpić,
a nawet utracić wiarę. Tak łatwo zwątpić, gdy kwestionuje się nam
ideały i autorytety, a świętości religijne i patriotyczne obrzuca
się błotem. Jakże jesteśmy podobni wówczas do Maryi stojącej pod
krzyżem Syna. Można też powiedzieć, że jesteśmy podobni do Maryi
trwającej w naszych sanktuariach, mimo naszych grzechów i licznych
niewierności.
Kończący się okres Wielkiego Postu jest okazją do podjęcia
i zrealizowania testamentu Chrystusa z Krzyża. Możemy i powinniśmy,
tak jak św. Jan Apostoł, wziąć Maryję do siebie (por. J 19, 27) i
uczyć się od Niej trwania przy Jezusie. Trwajmy przy Jezusie i Jego
Kościele zawsze. Nawet wówczas, gdy będzie to tak trudne jak obecność
Maryi na Kalwarii przy krzyżu.
Pamiętajmy też, że konsekwencją tego trwania przy Krzyżu
jest Zmartwychwstanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu