Reklama

Tysiąc świątków Mariana Porady

Ile pan ich ma - tych świątków - na swoim koncie…? - Może z tysiąc, może dwa tysiące - odpowiada Marian Porada. Artysta ludowy, samouk, związany niemal od urodzenia z Sędziszowem, najbardziej ukochał rzeźbę sakralną. Uczył się jej modląc się przy kapliczkach przydrożnych, uchylając czapki przed krzyżami na rozstajach, uczestnicząc w bujnym, religijnym życiu wsi, której stał się także wnikliwym obserwatorem

Niedziela kielecka 16/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Chrystus w koronie cierniowej, Chrystus z krzyżem na ramionach, Chrystus Frasobliwy i Jego Bolesna Matka - to jedne z najulubieńszych motywów ludowego rzeźbiarza z Sędziszowa.
Marian Porada od mniej więcej ćwierćwiecza uczestniczy w dorocznym konkursie i wystawie pokonkursowej sakralnej sztuki ludowej, organizowanych przez Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” w Kielcach. - Nasi główni jurorzy - Marian Rumin, dyrektor BWA w Kielcach, czy historyk sztuki ks. Zygmunt Nocoń, podkreślali jego pracowitość i rozwój. Z roku na rok prace Mariana Porady były lepsze - ocenia Marta Czerwiak, komisarz wystaw i organizatorka konkursów. - Zasługą kieleckich etnografów, głównie Niny Skotnickiej z Muzeum Narodowego w Kielcach, jest zainteresowanie go malarstwem ludowym, które z powodzeniem uprawia od blisko 10 lat. Niemniej znakiem firmowym twórczości Porady zdecydowanie pozostaje rzeźba - ocenia M. Czerwiak.
- Marian Porada jest typem współczesnego twórcy ludowego. Chętnie i często wypowiada się w tematyce religijnej, a bogata wyobraźnia pozwala mu na własną interpretację tematów znanych i utrwalonych w ikonografii ludowej przez pokolenia świątkarzy - uważa Nina Skotnicka, etnograf z Muzeum Narodowego i organizatorka jego indywidualnych wystaw. Jej zdaniem, Porada jest twórcą wrażliwym na wszystko, co go otacza i co zaprząta jego wyobraźnię: inspiruje go przyroda, zwłaszcza ptaki, które rzeźbi ze szczególnym upodobaniem, i wieś, gdzie się urodził i wychowywał. - Konwencja ludowa, z którą się związał w 1970 r., jest mu najbliższa zarówno ze względów warsztatowych, jak i emocjonalnych. Jako rzeźbiarz wypracował własny, rozpoznawalny schemat przedstawień: umowną formę uproszczeń i sugestywną ekspresję osiąganą przy użyciu prostych środków plastycznych. Rzeźbi, a od 2003 r. także maluje, i to z zamiłowaniem - wyjaśnia Skotnicka. Na swoich obrazach, zwykle niewielkiego formatu, przedstawia świat widziany własnymi oczyma - wzruszający naiwnością przekazu i swoistą poetyką. - Nowa pasja dla Mariana Porady to nowe doświadczenie artystyczne, które dostarcza mu wiele przyjemności i daje możliwość pełniejszej wypowiedzi - komentuje Skotnicka.
Pierwsze rzeźby Porady były stosunkowo proste, statyczne, z wyraźnie zaznaczoną symetrią. Pozostawiał je w surowym kolorze drewna albo pokrywał bejcą zestawioną z naturalną barwą drewna. Prace późniejsze (głównie w drewnie, ale i w kamieniu), którymi przyozdobił cały dom i jego otoczenie, są bogatsze treściowo, zróżnicowane pod względem kompozycji i wzbogacone kolorem.
Obrazy Porady są różnego formatu, najczęściej na desce, tekturze, sklejce. Wzruszają one odbiorcę szczerością, dosłownością przekazu, przemawiają kolorem (dobieranym intuicyjnie) i swoistą poetyką. Oprawione są w ramki, przeważnie własnoręcznie przez autora wykonane i przyozdobione.

Reklama

Dorobek

Marian Porada od 1970 r. uczestniczył jako rzeźbiarz w ruchu artystycznym dla twórców ludowych, od 1971 r. - jako członek Stowarzyszenia Twórców Ludowych. Zgromadził ponad 100 dyplomów, świadectw udziału w konkursach (na których wielokrotnie był nagradzany) i wystawach o charakterze lokalnym, wojewódzkim i ogólnopolskim. Brał udział w plenerach rzeźby monumentalnej: w Zagnańsku, Pińczowie, Nowej Słupi, Piekoszowie, Sędziszowie, Starachowicach, Chełmku i Karpaczu, które wspomina jako ciekawe i bardzo ważne doświadczenie artystyczne. Uczestniczył w kiermaszach i targach sztuki ludowej towarzyszących imprezom folklorystycznym, m.in.: w Koszalinie, Płocku, Poznaniu, Krakowie, Kazimierzu nad Wisłą, Busku-Zdroju, Tokarni i Nowej Słupi. Współpracował ze Spółdzielnią „Milenium” w Krakowie, „Desą” i Przedsiębiorstwem „Veritas” w Warszawie oraz Towarzystwem Przyjaciół Gliwic. Za ich pośrednictwem rzeźby Porady znane są w kraju i poza jego granicami: w Szwajcarii, Niemczech, Belgii, Holandii, Anglii, Francji, USA, Czechach i byłych republikach ZSSR.
Twórczość Porady jest dobrze udokumentowana w zbiorach Muzeum Narodowego w Kielcach. W 2008 r. zorganizowano tam wystawę „Rzeźby i obrazy Mariana Porady”, na której pokazano ponad 80 prac, głównie ze zbiorów autora. - Była to w mojej ocenie piękna wystawa - uważa Nina Skotnicka.
Tematykę prac Marianowi Poradzie podpowiada tradycja religijna, w której dorastał i żyje oraz motywy zaczerpnięte wprost z najbliższego otoczenia. Zawsze chętnie ilustrował codzienne życie: pracę, której trudy dobrze zna (z autopsji i obserwacji) oraz życie i obrzędowość dawnej wsi, na której się wychowywał.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Dzieciństwo naznaczone wojną i pracą

Marian Porada urodził się w 1938 r. we wsi Moczydło k. Miechowa, ale gdy miał zaledwie cztery lata rodzice osiedli w Sędziszowie, gdzie wraz ośmiorgiem dzieci (on był przedostatni) przywędrowali za pracą i chlebem. Łatwo nie było; rodzice Maria i Dionizy byli niepiśmienni. Wystarali się o posadę u dziedzica Kamińskiego, dostali niewielkie mieszkanko i komórkę przy gospodarstwie w majątku.
Dobrze pamięta okupację. Mama gotuje ubogi makaron, wpadają Niemcy, jeden z nich wrzuca nabój do kuchni, wielkie bum i cały posiłek wygłodniałej rodziny zasypuje chmura sadzy. Inny obrazek: brat rąbie drewno koło domu, on, może 6-letni, pomaga jak umie, gdy słyszą charakterystyczny warkot czołgów. Front - Niemcy jadą na Wodzisław. - Porwali nam siekierę na czołg, a ja na bosaka z płaczem biegnę, żeby oddali. Niemiec już wyciągał karabin - wspomina. Albo jak to mama ukryła w domu przed Niemcami poszukiwanego mężczyznę. - Nie znaleźli go, mamę skatowali, baliśmy się, że nas rozstrzelają, jak ludzi w Swaryszowie - opowiada. Ojciec 6 lat był na robotach w Niemczach, gdy wrócił, pracował głównie jako stróż i fornal w gospodarstwie zamienionym na PGR, matka chodziła tam doić krowy, zbierać buraki, a wszystkie dzieci w tym pomagały.
Jest już tzw. Polska Ludowa, chłopiec uczy się w 7-klasowej szkole w Sędziszowie, naprzeciw kościoła św. Piotra i Pawła. Ma 12 lat, ojciec chce dać go na służbę do bogatego gospodarza, gdzie miałby paść krowy i „mieć się dobrze”, ale matka go wybrania. - Skończyłem 16 lat i zrozumiałem, że takie życie nie daje mi żadnych perspektyw - ocenia dzisiaj. Chciał się kształcić, zdobyć zawód, rozejrzeć w świecie, jak też żyją inni. Te jego wędrówki za pracą okazały się kapitałem w dorosłym życiu, przekuwanym także na twórcze inspiracje.

Reklama

W poszukiwaniu sensu i miejsca

Zatrudnił się w fabryce włókienniczej w Bielawie Zachodniej k. Wrocławia, uczył się na tkacza, terminując pół roku pod okiem fachowca. - Zakładałem czółenka, zmieniałem nici, puszczałem maszynę i przez 2 lata żyłem sobie jak kierownik - wspomina. Przynaglony przez rodziców wrócił w rodzinne strony, do pracy w PGR, a potem przy produkcji pustaków, gdzie „harowało się za grosze”. Nie tędy droga - rozmyślał, aby nagle z 5 zł w kieszeni wyjechać na górniczy Śląsk, który nęcił lepszą pracą. Pierwszą noc w Dąbrowie Górniczej przesypia zagrzebany w stertę liści w parku, nie puszczając z ręki tych 5 zł. Dostaje posadę w kopalni, a z nią drelich, hełm, karbidówkę i robotniczy hotel. Dawali tam gorzką kawę, koledzy pożyczyli cukru i smalcu do chleba, aby do pierwszej zaliczki. - Gdy dostałem 200 zł, zafundowałem sobie mielonego, ależ to była uczta - wspomina. Część zarobków posyłał regularnie rodzicom. Z kopalni poszedł prosto do wojska, gdzie w Toruniu przez 8 miesięcy uczył się w wojskowej szkole samochodowej. W 1960 r., z dyplomem kierowcy, przeszedł do cywila. - Pora rozejrzeć się za pracą i żoną - rozmyślał. Zdaniem Porady, mężczyzna powinien ożenić się przed trzydziestką, a potem spłodzić syna, zbudować dom, posadzić przy nim drzewo.
Po 2 latach pracy na tartaku, a potem jako kierowca na śląskich budowach, znalazł odpowiednią kandydatkę do spełnienia marzeń o szczęściu rodzinnym. Teresa Barbara Konieczko, brunetka, „najpiękniejsza w parafii”, otoczona rojem konkurentów, z ojcem, który nawet bronił popatrzeć na urodziwą córkę. Marian odprowadzał ją przed i po Sumie, warował przy niej „jak pies” i cel osiągnął. Od 1963 r. byli małżeństwem.

Reklama

Drewniane ptaszki i fujarki

- Tata, zrób mi zabawkę - prosił ojca pierworodny Marek. W kuchni, wokół kolan bawią się już także córki, Dorota i Jola (Małgosia żyła zaledwie 3 dni). Młodzi Poradowie wynajmują mieszkanie, Marian pomaga właścicielkom domu w gospodarstwie. Pracuje jako kierowca w zawodowej straży pożarnej. Poprawia kwalifikacje, chodzi na kursy, jest ambitny. W podoficerskiej szkole pożarniczej w Siedlcach kończy kurs obsługi sprzętu motorowego. Angażuje się także w działalność OSP, pomaga teściowi w murarce i na kolei przy rozładunku wagonów. Nieraz pracuje ponad siły i nie dojada, ale trzeba jakoś sprostać wziętym na siebie obowiązkom. Ale właśnie wtedy, pomimo zmęczenia i trosk bierze się za rzeźbę. - Tata, zrób mi jeszcze konika - prosił synek. Więc robił. Coraz uważniej i chętniej rozpatrywał szczegóły kunsztownej rzeźby w kościele. A ileż to wyrazu i ducha ma w sobie Boża Męka, tak dobrze znana z mijanego z tysiąc razy polnego krzyża… Oglądał ilustracje, czasami programy w telewizji i po omacku, po swojemu - próbował. Raz ptaszek dla córek, potem św. Józef, Chrystus Frasobliwy, oracz, siewca. - Zaczynałem od maleńkich jak palec figurek - wspomina. Pracowicie dłubał w drewnie podczas dyżurów w straży, gdy koledzy odpoczywali. Świątków, chłopów, aniołów przybywało; komendant oglądał, chwalił, namawiał na wystawę.

Mój warsztat to kolana i ręce

W każdej wolnej chwili w domu rzeźbił, siadając przy kuchni. Warsztat pracy? - Ręce i kolana, to był mój warsztat - wyjaśnia. Najchętniej rzeźbił w lipie i topoli, ale kasztanowiec i olcha też są niezłe. Miejscowi kowale robili mu dłuta. Rzeźba, sztuka ludowa wciągnęły go na dobre, ale to dziedziny kapryśne i wymagające, nie można się lenić. W 1967 r. miał pierwszą wystawę w Domu Kolejarza w Sędziszowie; przyjechali dziennikarze z Kielc, okrzyknęli go odkryciem. Z przyjemnością Porada wspomina liczne przebyte plenery, gdy poznawał podobnych jak on zapaleńców, gdy podobały się jego prace. Pokłosiem jednego z dwutygodniowych plenerów była mierząca 5,5 m „Kobieta z maselnicą”, jego największa rzeźba. 6 tygodni praktykował u rzeźbiarza w Niemczech, mnóstwo skorzystał z pobytu w Kołobrzegu, gdy artyści ludowi uczestniczyli w zjeździe chórów polonijnych z całego świata.
W jego domu w Sędziszowie jest spora prywatna kolekcja rzeźb (kilkaset) i obrazów (ok. 150), które zapełniają ściany i zakamarki od parteru po strych oraz zdobią ogród, stanowiąc swoisty szyld ludowego twórcy.
Marian Porada obecnie mieszka u jednej z córek (nadal w Sędziszowie), gdyż od kilkunastu miesięcy zmaga się z chorobą nowotworową. W czerwcu 2010 r. rak zabrał mu ukochaną żonę, która dzielnie walczyła z chorobą ponad 4 lata. Jednak, gdy schorowany artysta bierze do ręki jedną ze swych figurek, oczy błyszczą mu ogromnym zapałem, który jest w stanie góry przenosić, a co dopiero zwalczyć chorobę. - Mam dużo chęci do malowania, do dłuta - mówi.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Święta dyplomatka

Niedziela Ogólnopolska 17/2020, str. VIII

[ TEMATY ]

święta

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny

Katarzyna Benincasa urodziła się 25 marca 1347 r. w Sienie (Włochy). Zmarła 29 kwietnia 1380 r. w Rzymie

Święta Katarzyna ze Sieny, doktor Kościoła i patronka Europy, w 1363 r. wstąpiła do Sióstr od Pokuty św. Dominika (tercjarek dominikańskich) w Sienie i prowadziła tam surowe życie.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: ogłoszono program papieskiej wizyty w Weronie

2024-04-29 11:54

[ TEMATY ]

papież

papież Franciszek

Werona

PAP/EPA/ANDREA MEROLA

Nazajutrz po wizycie duszpasterskiej w Wenecji, Stolica Apostolska ogłosiła oficjalny program wizyty papieża w Weronie w dniu 18 maja.

Franciszek wyruszy helikopterem z Watykanu o godz. 6.30, by wylądować w Weronie o godz. 8.00.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję