Eliasz jest tym prorokiem, który całe swoje życie całkowicie
oddał Bogu i dlatego ma prawo oczekiwać, że za tę swoją wierność
będzie sowicie wynagrodzony. Tymczasem prześladowanie, ucieczka...
Zmęczony, udręczony, modli się: "O Panie, odbierz mi życie!". Ale
wierna miłość Boga jest obecna. I my czasem, jak Eliasz, mówimy: "
Już dosyć, dłużej nie zniosę tego wszystkiego"... I nam wtedy jest
potrzebne owo Boże "dotknięcie", którego doświadczyliśmy po raz pierwszy
podczas chrztu świętego. Potem rodzice uczyli nas, jak wierzyć i
ufać. Wtedy wszystko wydawało się nam takie proste, jasne. Ale przychodzi
młodość. Konieczne jest ponowne "dotknięcie". To nie tylko katecheza
młodzieżowa, sakrament bierzmowania. Szczególnie wtedy są potrzebni
świadkowie wiary, nie tylko modlący się, ale żyjący Bogiem. Także
w życiu dojrzałym przychodzą na nas, jak na Eliasza, chwile zwątpienia.
I jesteśmy gotowi wołać do Boga jak on: "Zabierz moje życie!". Ale
Bóg jest Panem życia, nie śmierci. Eliasz otrzymał chleb i wodę na
dalszą wędrówkę. Jezus przygotował dla nas chleb, którym jest On
sam. To, że słuchacze szemrzą przeciw Panu Jezusowi, to nic dziwnego.
Gorzej, gdy Jego słowa spływają po nas jak woda... Szemranie powinno
zawsze prowadzić nas do coraz usilniejszego szukania prawdy. My często
sądzimy, że to, co czyni nasze ludzkie życie bardziej pełnym życiem,
tylko od nas zależy. Mocno wierzymy w pieniądz i w te wartości, które
dzięki pieniądzom można zdobyć. A nam potrzebny jest Boży Chleb!
I o tym Chlebie mówi dziś do nas Pan Jezus.
Pierwsza część rozdziału 6. Ewangelii św. Jana ukazuje
nam opis dwóch cudów: rozmnożenie chleba i chodzenie po jeziorze.
Druga część, dłuższa, w polskich przekładach nosi tytuł Mowa eucharystyczna.
Niemieckie przekłady mają tytuł Mowa o chlebie. Dzisiejsza Ewangelia
zaczyna się od słów: "Żydzi szemrali przeciwko Jezusowi". Kiedy Jezus
mówi o "prawdziwym chlebie z nieba", który będzie bardziej niezwykły
niż manna na pustyni, oni proszą: "dawaj nam zawsze tego chleba".
Ale gdy powie: "Jam jest chleb, który z nieba zstąpił", zaczęło się
szemranie, bo przecież to syn Józefa, którego "ojca i matkę znamy". Dopóki nie wiedzieli, o jaki chleb proszą, słuchali Go chętnie.
Ale oto bardzo trudne słowa: "Ciało moje jest prawdziwym pokarmem...
to jest chleb, który z nieba zstąpił". I tu Jezus mówi dobitnie,
że konieczna jest wiara: "Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne".
Takie znaczenie chleba możemy łatwiej zrozumieć, kiedy się nim dzielimy.
Oto grupa ludzi wspina się na szczyt. Zdobyli ten szczyt, choćby
niekoniecznie wysoki. Chwila podziwiania wspaniałego widoku i zaczyna
się posiłek. Ktoś rozkłada serwetę i na tym zaimprowizowanym stole
każdy kładzie swój chleb i to, co mają do jedzenia. Najważniejszy
jest chleb. Jesteśmy przekonani, że kto dzieli się z drugim człowiekiem
swoim chlebem, to jest tak, jakby mówił: "Ja dzielę się z tobą cząstką
mnie samego, mojego człowieczeństwa". Mówimy czasem o drugim człowieku,
że jest dobry jak chleb. I śpiewamy chętnie w znanej nam religijnej
pieśni: Panie, dobry jak chleb! Dlatego nie dziwimy się, że Pan Jezus
wybrał chleb, by pod tą postacią dzielić się z ludźmi sobą, swoją
miłością. Dlatego słusznie tę Jezusową mowę w Kafarnaum nazywamy
równocześnie mową o chlebie i mową eucharystyczną, bo w Eucharystii
Jezus najprawdziwiej dzieli się z nami - Sobą!
Pomóż w rozwoju naszego portalu