Podczas ubiegłorocznej pielgrzymki do Ojczyzny Jan Paweł II wyniósł do chwały ołtarzy 108 Męczenników polskich z czasów II wojny światowej. To bezprecedensowe wydarzenie świadczy o wielkiej płodności duchowej Mistycznego Ciała Chrystusa. Przebogata galeria świętych: ludzi różnych stanów i wieku! Łączy ich jedno: miłość Boga i ojczyzny, aż do dania świadectwa własnym życiem. Niepowtarzalne wzorce parenetyczne, bo niepowtarzalny jest Bóg w swoich świętych. Niepowtarzalne, a zarazem pełne skromności, nawet zwyczajności w życiu codziennym. Jedynie miłość sięgająca granic heroizmu świadczy o głębokim zjednoczeniu z Bogiem i o tym, że właśnie On był zawsze w centrum życia.
Wśród grona męczenników znajduje się bł. Bronisław Kostkowski - alumn włocławskiego Seminarium Duchownego. Początki jego życia związane są ze Słupskiem. Tutaj się urodził i mieszkał przez pewien czas z rodzicami. Chrzest św. otrzymał w ówczesnym kościele parafialnym pw. Najświętszego Serca Jezusowego. Obecnie jest to kościół pw. św. Ottona i funkcjonuje jako kościół klasztorny Sióstr Klarysek od Wieczystej Adoracji. Dlatego też o rozmowę poprosiłam ksienię klasztoru - m. Hiacyntę Płatek.
MIRA JACZYŃSKA: - W czerwcu br. miało miejsce w tym kościele uroczyste odsłonięcie i poświęcenie epitafium ku czci bł. Bronisława Kostkowskiego, którego dokonał ordynariusz koszalińsko-kołobrzeski - bp Marian Gołębiewski. Może zechce Matka powiedzieć kilka słów o tej uroczystości?
MATKA HIACYNTA: - To była piękna i wzruszająca uroczystość. Zgromadziła duchowieństwo, przedstawicieli władz miasta i licznie przybyłych wiernych na dziękczynnej Eucharystii za dar życia i męczeństwa bł. Bronisława Kostkowskiego. Jesteśmy szczęśliwe i dumne, że przez fakt zaistnienia tablicy pamiątkowej możemy oddać hołd Błogosławionemu. Jest wielką łaską i Bożym darem, że mamy kolejnego orędownika w niebie, tak bardzo związanego z tym miastem i naszym kościołem. Osobiście jestem urzeczona postacią bł. Bronisława, który" żyjąc krótko, przeżył czasów wiele".
- Czy mogłaby Matka przybliżyć postać tego błogosławionego Męczennika?
- Bronisław Jerzy Kostkowski urodził się w 1915 r. w Słupsku przy ul. Mickiewicza 36 i został ochrzczony w naszym kościele. Po kilku latach, gdy Polska odzyskała niepodległość, przeniósł się z rodzicami do Bydgoszczy, gdzie rozpoczął naukę w Gimnazjum Humanistycznym. Po otrzymaniu świadectwa dojrzałości zgłosił się jesienią 1936 r. do WSD we Włocławku. Spośród alumnów wybijał się pobożnością, pracowitością i niezwykłą uczynnością. Wybuch II wojny światowej przerwał naukę w seminarium. W jeden z listopadowych wieczorów Bronisław wraz z innymi alumnami i gronem profesorów został aresztowany przez gestapo.
- Czy fakt aresztowania pogrzebał wszelkie nadzieje na upragnione kapłaństwo? Historia zna przypadki, w których udało się ocalić niejedno powołanie!
- Istotnie, w pewnym momencie zaświtała iskierka nadziei na wolność. Bronisław urodził się na terenie dawnej Rzeszy Niemieckiej, stąd też realna perspektywa uwolnienia. Jednakże ceną tej wolności miało być wyrzeczenie się kapłaństwa. Wzruszająca, ale i wstrząsająca zarazem, jest odpowiedź, jakiej udzielił swojej matce:" Raczej śmierć wybiorę niż sprzeniewierzę się powołaniu, którym mnie Bóg zaszczycił". Był to koniec jego marzeń o kapłaństwie, a jednocześnie początek męczeńskiej drogi. Czasowo przebywał w Lądzie, Szczeglinie, Sachsenhausen, a od grudnia 1940 r. w obozie zagłady w Dachau. Tutaj, wskutek nieludzkiego traktowania, głodu i dokuczliwego zimna, zmarł na gruźlicę we wrześniu 1942 r.
- Wspomniała Matka o swojej fascynacji osobą Błogosławionego. Co się za tym kryje?
- W bł. Bronisławie urzeka mnie jego niezłomna wiara i heroiczna wierność łasce powołania - z gotowością na śmierć. Wspaniały wzór dla wszystkich wezwanych do służby Bożej w życiu kapłańskim czy zakonnym. Dla przeżywających kryzys powołania może stać się bratem i orędownikiem. Dla laików jest wymownym znakiem wierności najwyższym wartościom: Bogu i ojczyźnie. Również jego rezygnacja z wolności zawiera głębokie przesłanie dla współczesności: Bronisław swoją wolność odnalazł w Bogu, który ostatecznie i jedynie jest gwarantem życia i zmartwychwstania. Tylko w Bogu człowieczeństwo osiąga pełnię i przy pomocy Jego łaski rozkwita świętością...
* * *
Zakonny dzwonek, wzywający siostry na modlitwę, kończy naszą
rozmowę. Żegnam
się więc z m. Hiacyntą, dziękując jej za poświęcony
czas. Nie kończy się jednak moje
spotkanie z bł. Bronisławem. Wstępuję
na chwilę do tak dobrze mi znanego kościoła
Wieczystej Adoracji.
Po prawej stronie jest tablica pamiątkowa. Przystaję w milczeniu,
by
oddać hołd temu, który wybrał śmierć...
" Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie
swoje oddaje". Tę prawdę bł.
Bronisław Kostkowski, bez reszty zakochany
w Bogu, przypieczętował męczeństwem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu