Poglądy społeczeństwa ujawniane w różnych badaniach opinii
bulwersują coraz wyraźniej. Jeszcze kilka lat medialnego amoku, a
dowiemy się z jakiegoś sondażu, że dla większości Polaków największym
dobroczyńcą ludzkości jest Józef Stalin, a upadek PRL-u obchodzą
oni co roku jako osobistą klęskę. Proces otumaniania społeczeństwa
sięga zenitu. Jeżeli nie obudzimy się z letargu, wejdziemy w etap
samodestrukcji w dziedzinie kultury, obyczajów i hierarchii wartości.
Dlatego odpowiedzialne urabianie opinii publicznej ma dziś do spełnienia
wyjątkową rolę.
Wzrasta liczba czynników kształtujących opinię publiczną.
Oznacza to, że świadomość społeczeństwa jest urabiana coraz skuteczniej
i z cichym przyzwoleniem milionów ludzi w Polsce. Czynią to "na swój
sposób" przede wszystkim różnej maści media laickie, lewicowe i liberalne.
Są one najbardziej opiniotwórcze, dysponują bowiem najpotężniejszym
zapleczem ludzi, finansowym i politycznym. Szerzona w nich ideologia
zagraża nie tylko tożsamości narodowej Polaków, lecz również działalności
ewangelizacyjnej Kościoła. Do tych niebezpiecznych działań włączają
się również media publiczne.
Wymienione media stały się tym bardziej skuteczne w działaniach
opiniotwórczych, że w sposób wręcz karkołomny zabezpieczyły sobie
wiarygodność, zdobywając "certyfikaty" wybitnych (choć naiwnych)
autorytetów i niektórych sztandarowych katolików.
W kształtowaniu opinii media te wspierane są przez tzw.
pisemka kolorowe, które w dziesiątkach milionów jednorazowego nakładu (!)
wsączają do świadomości czytelników intelektualną i moralną sieczkę,
paraliżując krytycyzm i umysłową dociekliwość - tak niezbędne w rozwoju
duchowym narodu.
Innym czynnikiem, który bardzo skutecznie urabia opinię
publiczną, są jej sondaże. Sposób ich przeprowadzania oraz interpretacje
wyników urągają często elementarnej uczciwości i zniekształcają prawdziwy
stan rzeczy. Zdaniem specjalistów, sondaże opinii publicznej stały
się dziś bardzo wygodnym sposobem manipulowania społeczeństwem i
narzucania mu dowolnych ocen i opinii. Magia cyfr, pokazana na kolorowych
wykresach, ma swoistą siłę przekonywania - także wtedy, gdy mija
się z prawdą.
Rosnący stale przemysł reklamowy coraz skuteczniej kształtuje
nie tylko gusty i potrzeby konsumenta. On urabia także jego postawy
i życiową filozofię, ma więc znaczenie ideologiczne. Wykazuje też
znaczny wpływ na opinię publiczną. Dlatego jego hasła nie powinny
być bagatelizowane przez ludzi, którzy podjęli działalność wychowawczą
i ewangelizacyjną.
W ocenie funkcjonowania opinii publicznej nie docenia
się bezpośrednich kontaktów międzyludzkich. Dziś człowiek szybko
się przemieszcza i nawiązuje nowe znajomości. W ciągu dnia przeprowadza
dziesiątki czy setki rozmów. Pomagają mu w tym poczta, telefon, faks
i Internet. Aktywny czytelnik konkretnej gazety "pomnaża" jej nakład,
gdy w licznych indywidualnych rozmowach gorliwie ją cytuje i propaguje
jej podstawowe tezy.
Tymczasem media będące w dyspozycji Kościoła i media
prawicowe wykazują ograniczone możliwości w dziedzinie kształtowania
opinii publicznej. Borykają się one od początku z rozlicznymi trudnościami.
Ukształtowana zaś w PRL-u opinia publiczna, niekorzystna dla Kościoła,
funkcjonuje nadal. Mówi się nawet o istnieniu swoistego apartheidu
w stosunku do Kościoła w dziedzinie mediów. Przykładem może być prowadzona
przez Bibliotekę Narodową Bibliografia Zawartości Czasopism czy negatywny
stosunek do mediów kościelnych ze strony ośrodków laickich i liberalnych,
a nawet administracji państwowej.
W obliczu przedstawionej sytuacji należy wysunąć dwa
pilne postulaty.
Dziennikarze, którzy jako ludzie wierzący kierują się
sumieniem, powinni mieć stałą świadomość, że są również odpowiedzialni
za kreowaną przez ich media opinię publiczną. Przede wszystkim niech
wiedzą, że w urabianiu tej opinii niedopuszczalne są środki i techniki,
które wykorzystują nieświadomość czy ignorancję społeczeństwa. Podobnie
niemoralne jest fałszowanie prawdy w jakiejkolwiek postaci. W przemówieniu
do biskupów polskich, przybyłych w 1998 r. do Rzymu z pielgrzymką
ad limina Apostolorum, Jan Paweł II podkreślił, że podstawowym zadaniem
dziennikarzy jest "służba prawdzie i jej obrona. Polega ona na obiektywnym
i rzetelnym przekazywaniu informacji, unikaniu manipulacji prawdą
i przyjmowaniu postawy nieprzekupnej wobec prawdy". Niestety, manipulacja
i kupczenie prawdą najczęściej występują w urabianiu opinii publicznej.
Niech dziennikarze wiedzą, że uczestnicząc w urabianiu
fałszywej opinii publicznej, popadają w konflikt z sumieniem i szkodzą
demokracji. Fałszowanie prawdy w mediach prowadzi bowiem do nowego
totalitaryzmu i buduje chorą demokrację.
Z kolei osoby, które pracują w mediach katolickich, powinny
wiedzieć, że permanentnie kształtowana przez nie opinia publiczna
na rzecz Kościoła staje się cenną formą ewangelizacji. A zatem, jeżeli
nie podejmują odpowiednich działań w tej dziedzinie, wyrządzają szkodę
ewangelizacyjnej działalności Kościoła. Praktycznie biorąc, niemal
każde znaczące wydarzenie w życiu społecznym i kulturalnym narodu
może być dobrą okazją do podjęcia takiej działalności. Wyraźne tego
przykłady mieliśmy w ostatnich miesiącach minionego roku (żywa reakcja
mediów katolickich na bulwersujące i złe filmy oraz na osławioną
instalację w Zachęcie).
Wyjątkową "siłę przebicia" w kształtowaniu opinii przez
dziennikarza-katolika wykazuje świadectwo, które daje on publicznie
i z odwagą ucznia Chrystusa. Odbiorcy mediów na ogół przyjmują z
zainteresowaniem treści, które przekazują im dziennikarze, lecz solidaryzują
się z nimi tylko wtedy, gdy są oni dla nich dziennikarzami-świadkami.
Dziennikarze tacy, będący sumieniem mediów, spełniają dziś ważną
i historyczną misję. Zawsze, a zwłaszcza w chwilach bezsilności,
niech liczą na niezawodną pomoc swojego patrona - św. Franciszka
Salezego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu