Słoneczny dzień. Niedziela 18 sierpnia 2002 r. Krakowskie Błonia.
Błonia i zbocza wzgórza pod kopcem Kościuszki. I Aleje. Ponad trzy
miliony ludzi. Polskie morze. Falujące radością. Rozedrgane radością.
Bo w środku tego morza, w łodzi ołtarza Boży i ludzki Pasterz,
Rybak. Nasz ukochany Ojciec Święty. Gdy kończy się Msza św., młodzież
oazowa zaczyna śpiewać Barkę. Śpiewamy wraz z nią wszyscy. Barka,
pieśń ukochana... Gdy kończymy, Ojciec Święty, wzruszony i szczęśliwy,
mówi: "Ta oazowa pieśń wyprowadziła mnie z Ojczyzny przed dwudziestu
trzema laty. Miałem ją w uszach, kiedy słyszałem wyrok konklawe.
I z nią, z tą oazową pieśnią, nie rozstawałem się przez wszystkie
te lata życia. Była jakimś ukrytym tchnieniem Ojczyzny. Była też
przewodniczką na różnych drogach Kościoła i ona wielokrotnie przyprowadzała
mnie na krakowskie Błonia, pod kopiec Kościuszki... Dziękuję ci,
pieśni oazowa!".
Ofiarujmy dzisiaj Ojcu Świętemu jeszcze raz tę pieśń, ukrytą
pod sercem, nigdy nie zapomnianą. I ofiarujmy Mu, w imieniu poety,
ks. Wacława Buryły, wiersze:
Z wierszy pielgrzymkowych
umiłowałeś góry
które uczą wielkości i pokory
w mozole kroków
drobnych ziarenek zmęczenia
Pomóż w rozwoju naszego portalu
umiłowałeś rzeki i jeziora
czyste lustro w którym zawsze można
oglądać
uśmiech Boga
umiłowałeś ciszę
która mieszka w poplątanych
gałęziach drzew
w głuszy leśnych uroczysk
szczęśliwych że nie znają smaku
ludzkiego buta
najbardziej umiłowałeś człowieka
którego Bóg uczynił mieszkaniem
Swojej Miłości
i na którego czeka
na progu Nieskończoności
Zostaniesz
odjeżdżasz do Rzymu lecz przecież
zostaniesz
w ciepłym wspomnieniu jak
w przyjaznym gnieździe
w małej łzie wzruszenia wiszącej u powiek
w cichym pragnieniu by obrastać
dobrem
będziesz szedł przez chwile
przezroczystym krokiem
z ojcowskim uśmiechem potrzebnym
jak miłość
i będziesz słowa przynosił jak ziarna
zanadto ważne żeby je zapomnieć
Reklama
Barka
Słowa: S. Szmidt
Melodia: C. Gabarain
Pan kiedyś stanął nad brzegiem,
szukał ludzi gotowych pojść za Nim,
by łowić serca słów Bożych Prawdą.
O, Panie, to Ty na mnie spojrzałeś,
Twoje usta dziś wyrzekły me imię.
Swoją Barkę pozostawiam na brzegu,
razem z Tobą nowy zacznę dziś łów.
Jestem ubogim człowiekiem,
moim skarbem są ręce gotowe
do pracy z Tobą i czyste serce.
O, Panie...
Ty potrzebujesz mych dłoni,
mego serca młodego zapałem,
mych kropli potu i samotności.
O, Panie...
Dziś wyjedziemy już razem
łowić serca na morzach dusz ludzkich
Twej prawdy siecią i słowem życia.
O, Panie...