Szukać człowieka
Pochylanie się Kościoła nad człowiekiem jest stałym elementem jego nauczania i duszpasterstwa. Soborowe, a później papieskie przypomnienie, że człowiek jest drogą Kościoła, przybierało w Polsce różnego
rodzaju formy duszpasterskiej troski. Obrona praw człowieka jeszcze do niedawna była jednym z głównych kierunków działalności duszpasterskiej w indoktrynowanej przez półwiecze Polsce. Prymas Polski -
kard. Stefan Wyszyński wraz z całym Kościołem bronił człowieka - jego godności i jego praw: prawa do wolności, do pracy, do miłości i do sprawiedliwości, prawa do równego dla wszystkich startu życiowego,
zawodowego i kulturalnego. Uszanowanie w człowieku jego wymiaru duchowego, który łączy go z Bogiem, Prymas widział w respektowaniu praw człowieka. Była to obrona człowieka przed zagrożeniami zewnętrznymi,
tworzonymi przez system totalitarny. Upadek tego systemu w Polsce przyniósł zapowiedź odnowy i zmian w życiu człowieka, nadziei na to, że wreszcie człowiek wolny będzie żył godnie. Minione kilka lat życia
w wolności pokazały, że sprawa nie jest taka prosta. Wolność potraktowano w wielu przypadkach jako samowolę. To zaś doprowadziło do kryzysu godności człowieka. Człowiek współczesny odbiera wszelkie uwagi
dotyczące życia w wolności jako niebezpieczeństwo zagrażające jego samorealizacji. Na wzmiankę o jakichkolwiek zakazach i ograniczeniach reaguje krzykiem w obronie wolności osobistej.
Wolność to rzecz piękna, ale - jak uczy Jan Paweł II - jest ona ograniczona przez prawdę, która jest wartością fundamentalną. W tej sytuacji troska o godność człowieka nie ustaje, a Kościół szuka
nowych form pomocy. Obronić człowieka przed nim samym - to zadanie, które staje dziś przed duszpasterstwem. Towarzyszyć człowiekowi w dokonywanych przez niego wyborach nie jest sprawą łatwą. Ale jest
to klucz do tego, aby sam człowiek mógł odnaleźć prawdę i wytrwać w tej rozpoznanej prawdzie.
Istnieje grupa ludzi, którzy odeszli od Kościoła, odwrócili się od Boga. Co z nimi? Co Kościół może dla nich zrobić? Nawet w przypadku całkowitego zagubienia tli się w człowieku tęsknota za Tym, który
jedynie wystarcza. W każdym człowieku tkwi głęboka tęsknota za Bogiem: za pewnością i bezpieczeństwem, za miłością, za prawdziwą ojczyzną i domem, za autentyzmem i wolnością. Według św. Augustyna, tęsknota
to podstawowa dana egzystencjalna człowieka. Dlatego nawet w najgłębszym oddaleniu od Boga odzywa się w nas, w niedoli, jakiś wewnętrzny głos wzywający do wstąpienia na drogę prowadzącą do Boga.
Budzenie tęsknoty za Bogiem staje więc przed duszpasterstwem jako ważne zadanie. Ta posługa duszpasterska wobec zapracowanych, goniących za karierą, pogubionych - ma polegać najpierw na ujawnieniu
w człowieku tej tęsknoty, a następnie spowodować pójście za jej głosem. Wymaga to od nas, duszpasterzy, wczucia się w drugiego człowieka i odgadnięcia, za czym człowiek tęskni. O czym marzy ten, który
łamie przysięgę małżeńską, a za czym tęskni oddający się całkowicie swojej karierze? Pomóc przemyśleć człowiekowi do końca jego tęsknoty i skierować go ostatecznie na tę najgłębszą - to zadanie niełatwe,
ale dziś niesłychanie ważne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Dorastać do dialogu
Przez wiele lat w okresie powojennym przyzwyczailiśmy się, że przestrzenią życia duszpasterskiego był budynek kościoła. Od 1992 r. szkoła stała się areopagiem dla Dobrej Nowiny. To nowa przestrzeń posługi
duszpasterskiej. Sposobność spotkania ludzi, którzy do świątyni nie zawsze zaglądają. To szansa, ale szansa niełatwa. Konfrontacja z różnymi poglądami, opiniami i postawami. Ta nowa przestrzeń posługi
przynagla nas, abyśmy dorastali do dialogu.
Jesteśmy przyzwyczajeni do monologu w naszej posłudze. Sprzeciw, odmienność poglądów mogą budzić lęk i agresję oraz tworzyć postawy obronne. Wzorem dla posługi jest nam Chrystus, który wychodzi naprzeciw
człowiekowi, i podejmuje z nim dialog. Zdobywanie się więc na nowe relacje, oparte na wzajemnym szacunku i otwartości, to przechodzenie od lęku do ufności wobec człowieka. Budować mosty między ludźmi
- to tworzyć nową przestrzeń dla Ewangelii.
Reklama
Świadek rzeczy nadprzyrodzonych
Nowe przestrzenie posługi, nowe możliwości działania, nowe wyzwania sprawiają wrażenie, że Kościół się trochę zapracował. Ale są to sprawy konieczne, potrzebne i ważne. A ta najważniejsza - to być świadkiem rzeczy nadprzyrodzonych. Przy naszej ogromnej aktywności wypłukuje się duchowość. Nadmiar działań może prowadzić do uzależnienia się od czasu fizycznego. Kalendarz, zegarek mierzą wszystko. Wszyscy jesteśmy albo już spóźnieni, albo zadyszani usiłujemy zdążyć na kolejne spotkanie. Dla Kościoła jest inna miara czasu - czas zbawczy, czas łask. Czas zbawczy przynosi miarę, w której działa Bóg. Takie spojrzenie wnosi dystans do wielu spraw, porządkuje nasze decyzje i ustawia nas w określonym porządku. Przekazywać obecność Nieskończonego to ważne działanie, bo świat zapomina, Kto go stworzył, Kto go podtrzymuje w istnieniu i Kto jest ostatecznym jego przeznaczeniem.
Wychowawca ewangelizatorów
W zmieniających się warunkach, w czasach przeobrażeń zadajemy sobie pytanie: na co postawić akcent w pracy duszpasterskiej?
Ewangelizacja jest zasadniczym zobowiązaniem Kościoła. Według Evangelii nuntiandi, ewangelizacja jest obowiązkiem i łaską, cała misja Kościoła koncentruje się i rozwija na ewangelizacji. Powstaje
więc pytanie: na co nastawiona jest działalność parafii? Niekiedy widzimy, że niektórzy wymykają się nam z Kościoła i liczymy, ilu jeszcze zostało. Większość sił duszpasterskich poświęcamy tym, których
mamy. Ewangelizować - to nieść pokarm duchowy nie tylko obecnym w świątyni, ale też tym, których nie ma. A jeśli oni nie spotykają Jezusa z naszej winy?
Za głoszenie Dobrej Nowiny odpowiedzialny jest cały Kościół, a więc nie tylko biskupi i prezbiterzy, lecz również świeccy. Ikona Kościoła posoborowego, dopełniona Christifideles laici, ukazuje nam,
że chrześcijanin świecki zyskuje świadomość bycia ewangelizatorem. Mówiąc więc o opcji na rzecz ewangelizacji, należy zwrócić uwagę na potrzebę przygotowania świeckich ewangelizatorów. Kim jest pasterz
w takim kontekście? Wychowawcą ewangelizatorów...
Dziś chodzi o to, aby nie tyle liczyć, ilu jeszcze ludzi zostało w świątyni, ale o to, by zacząć liczyć tych, którzy spotkali Pana Jezusa i wrócili do Jego domu.