„Za życia matki zmiany nie miały większego znaczenia; czuliśmy, że dom dzieciństwa wciąż istnieje, a bezinteresowna matczyna miłość jak tarcza chroni nas przed złem”. Te słowa wplotła w swoją opowieść o wydarzeniach politycznych i dyplomatycznych z lat I i II wojny światowej jedna z cichych, nieznanych współczesnym bohaterek tych dwóch wojen - Maria Tarnowska. Jej Wspomnienia, napisane po angielsku w latach 50., nigdy nie doczekały się wydania amerykańskiego, co było zamiarem autorki. Książka miała być dla ludzi Zachodu szansą poznania prawdy o Powstaniu Warszawskim i losach Polaków w czasie okupacji. Maria Tarnowska - komendant frontowej czołówki Czerwonego Krzyża z czasów wojny bolszewickiej, naczelna siostra tej organizacji w Polsce międzywojennej, w czasie ostatniej wojny porucznik AK, prezes PCK i parlamentariusz do rozmów z Niemcami, by ocalić jak najwięcej ludności cywilnej - przez lata pozostawała nieobecna także w świadomości Polaków. Na temat zasług tej wielkiej damy polskiej dyplomacji, odważnie upominającej się o godność człowieka w czasie największej dla Polski i Europy próby - lapidarnie wyraził się niemiecki oficer, protokolant rokowań w trakcie rozmów kapitulacyjnych Powstania Warszawskiego: „W momencie, gdy protokół był gotów, mieliśmy wrażenie, że to nie Polacy kapitulują, lecz my - przed starą hrabiną”.
Książka Marii Tarnowskiej, w której opisane są te fakty, jest jednak niezwykła przede wszystkim jako świadectwo kobiecości w dawnym stylu, kobiecości, która dziś jest ośmieszana i niszczona. Kluczem do zrozumienia heroizmu autorki wobec barbarzyńców ze Wschodu i Zachodu była jej postawa - nawet nie siostry miłosierdzia, ale - matki. Matki wobec wszystkich ciemiężonych, narażonych na niewinną śmierć, rannych i głodnych. Dlatego pomiędzy opisem poruszających wydarzeń z dziejów frontu trzech wojen z zapartym tchem śledzimy w książce rozwój refleksji o istocie macierzyństwa, które jest sednem kobiecości. Macierzyństwa duchowego i biologicznego, zawsze jednak podporządkowanego myśli o tym, że kobieta żyjąca dla innych, zdolna zrezygnować z egoizmu i próżności, by ocalić życie, lub prawdę, która jest życiem, współpracuje z Bogiem. Maria Tarnowska odsłania swoją drogę do kobiecości wyzbytej pustki, którą niesie nadmierny akcent na sprawy materialne, drogę, którą zarysowała przed nią jej własna matka. Była nią Maria księżna Światopełk-Czetwertyńska z domu Uruska, założycielka Katolickiego Związku Polek, obrończyni greckokatolickiej ludności na Podlasiu, ale nade wszystko mądra, pełna oddania żona i matka sześciorga dzieci. „Od lat pewne środowiska pouczają kobiety - pisze Maria Tarnowska - zarówno bogate, jak i ubogie, że trzeba żyć własnym życiem i zaniechać nudnego prowadzenia domu z myślą o mężu i dzieciach. Co gorsza, podważa się sens wielkiego daru udzielonego nam przez Boga - poświęcenia dla innych (...). Panoszy się egoizm, wspólne życie jest nie do zniesienia, mnożą się rozwody. W owym zamęcie, w klimacie nieustannej konfrontacji, zdrady i cynizmu rośnie młode pokolenie, które musi stawić czoło odwiecznemu dylematowi ludzkości: jak osiągnąć równowagę między potrzebami duchowymi i materialnymi? Skąd kolejne pokolenia mają czerpać wiedzę i świadomość potrzebną do znalezienia własnej drogi, siłę niezbędną do urzeczywistnienia zamierzeń oraz przekonanie o rozwoju ludzkości, skoro brak im w dzieciństwie matczynej czułości, która stanowi trwałą podstawę szacunku dla ideałów, a także wiary w ich istnienie?”.
W czasach, gdy kobiety tak często są nieszczęśliwe z powodu dzieci i męża, bo sądzą, że przez nich tracą wolność, urodę i możliwość błyszczenia - co, jak pouczają kobiece magazyny, jest podstawową powinnością kobiety - książka zapomnianej bohaterki Podziemnej Polski jest jak haust czystej wody pośród lepkiej brei, podsuwanej zewsząd, rzekomo dla ugaszenia pragnienia. Zagubienie kobiet to utrata przez nie świadomości, jaka jest hierarchia ich życiowych zadań. To marginalizowanie i bezradność wobec najbardziej twórczego zadania, jakie powierzone zostało przez Boga kobiecie, a którym jest miłość do męża i wychowanie dzieci. Niezrozumienie, że wszystko inne jest mało istotnym, choć często miłym, dodatkiem. Wspomnienia heroicznej „starej hrabiny” - która jako młoda dziewczyna sama przeszła przez krótki etap próżności, a pod koniec życia nie zostały jej oszczędzone doświadczenia komunistycznego więzienia, a mimo to pozostała osobą pełną wewnętrznej radości - są zdrową i orzeźwiającą lekturą dla wszystkich pań, które są przerażone życiem i zniechęcone do własnej kobiecej kondycji i z nadzieją oczekują „wyzwolenia”.
Maria Tarnowska, Wspomnienia, KAW 2002
Pomóż w rozwoju naszego portalu