Fotel prezydencki w Stanach Zjednoczonych objął 20 stycznia 2009 r. Barack Obama - 44. z kolei i jednocześnie pierwszy czarnoskóry prezydent USA. Ameryka pozornie tylko jest od nas daleko - świat to jedna globalna, szczególnie politycznie, wioska. I zadajemy sobie pytanie: Czego możemy spodziewać się po tej prezydenturze?...
Nawiążę może najpierw do samej uroczystości zaprzysiężenia prezydenta USA. Przypominam sobie dawne koronacje papieskie. Gdy papież przyjmował koronę - tiarę, podchodził do niego kardynał z tacą, na której były palące się pakuły, i mówił: „Sic transit gloria mundi” - Tak przemija chwała tego świata. Miało to być przestrogą, mówiącą, że zewnętrzny splendor szybko przemija, dlatego trzeba skoncentrować się na tym, co najważniejsze. Warto przypomnieć tę symbolikę każdemu, kto obejmuje władzę, a szczególnie tak odpowiedzialną jak władza prezydenta USA. Bo rzeczywiście, chwała tego świata może być wielka. Podobno ok. 2 mln ludzi koczowało w Waszyngtonie, żeby cieszyć się uroczystością zaprzysiężenia nowego prezydenta. Była ona dla wszystkich tym bardziej ciekawa, że związana z przełamaniem stereotypów rasowych w odniesieniu do nowego przywódcy Stanów Zjednoczonych.
Wiadomo, że każde wybory i każda prezydentura pociągają za sobą ogromny wysiłek, i to nie tylko jednego człowieka, ale całych grup ludzkich, partii, sił ekonomicznych, biznesowych - może te ostatnie stoją najmocniej za kandydatem na prezydenta. Wiadomo, że z władzą wiążą się wpływy, pieniądze, możliwości. Władza nie jest niewiele znaczącym „kopciuszkiem”, który nie ma większego wpływu na życie, tym bardziej władza, którą posiada prezydent USA, wiodący prym w polityce światowej.
Dlatego rozpoczęcie prezydentury przez Baracka Obamę jest niewątpliwie wielkim wydarzeniem. Przyglądają mu się światowe siły, przedstawiciele różnych ugrupowań politycznych, różne narody. Jak na razie nie padły z ust nowego prezydenta USA żadne specjalne słowa do Polaków, nawet w Chicago, skąd się wywodzi i gdzie jest największe skupisko Polonii. Nie było żadnego znaku świadczącego o tym, że zauważył polską nację. Jakiegoś szczególnego zainteresowania naszym narodem nie wykazywał też zresztą prezydent George W. Bush, który odwiedził Polskę, za którego sprawą znaleźliśmy się w Iraku i na którego przychylność liczyliśmy. Musimy stwierdzić, że „wyżej” nie jesteśmy jakoś dostrzegani...
Ale gdy chodzi o Baracka Obamę, zabolała nas jeszcze jedna rzecz: że nie zauważył on Kościoła katolickiego, nie zaprosił żadnego biskupa tego Kościoła do ważnych wystąpień w czasie inauguracji swej prezydentury. Wiemy, że przewodniczący Konferencji Episkopatu USA kard. Francis George przedstawił nowemu prezydentowi podstawowe założenia nauki Kościoła, od których nie można odstąpić, m.in. priorytetowe traktowanie życia ludzkiego. Wyraził jednocześnie gotowość współpracy. Pozostajemy z szacunkiem i uznaniem dla kard. George’a za jego znakomity tekst. To ważne, by nie tylko prezydent, ale i całe jego „zaplecze” intelektualne, moralne i urzędnicze wiedziało, jakie stanowisko zajmie największy Kościół amerykański w odniesieniu do wielu zjawisk i problemów życia.
Zaczyna się normalny czas pracy nowego prezydenta Ameryki, jego zmagań i wysiłków - czas nabrzmiały w wyjątkowe napięcia i problemy. Musimy się za niego modlić, prosić Pana Boga o światło i pomoc, by mógł w imię Boże sprawować swoje rządy, by wszystkie jego poczynania wypływały z dobrych intencji, opartych na zdrowych zasadach, bo będzie to miało przełożenie na politykę światową. Człowiek kierujący losami tak wielkiego państwa musi mieć również pewną uniwersalną filozofię - oby to była Boża filozofia, mająca właściwą wizję życia ludzkiego. Z deklaracji obecnego prezydenta USA wynika, że popiera on prawo kobiet do usunięcia niechcianej ciąży. I to stanowisko jest groźne nie tylko dla Ameryki. Przypomnijmy, że były prezydent USA George W. Bush pod koniec swojego urzędowania ustanowił Dzień Świętości Życia Ludzkiego i był tego życia obrońcą. Szkoda tylko, że nie posłuchał Jana Pawła II, który prosił go o zaniechanie działań wojennych w Iraku. To była chyba jego największa porażka, która odbiła się na całym późniejszym jego wizerunku...
Oby miłosierny Bóg dał nowemu prezydentowi łaskę dostrzeżenia prawdy o życiu człowieka tak, aby zrozumiał, że ma ono sens od samego poczęcia do naturalnej śmierci. Prosimy Pana Boga o zwycięstwo cywilizacji życia i miłości - dla dobra Ameryki i całego świata.
Pomóż w rozwoju naszego portalu