To pomysł Fundacji Bractwa Bezpiecznych Kierowców. Jak podkreślił Paweł Ciurzyński celem fundacji jest pomoc „młodym kierowcom, którzy dopiero co wchodzą na nasze drogi”. - Staramy się im przede wszystkim wpoić rozum, potem technikę jazdy – powiedział Ciurzyński.
Drifting to precyzyjna jazda samochodem w kontrolowanym poślizgu. Kierowcy sterują samochodem używając przepustnicy, hamulców, sprzęgła, zmiany biegów i kierownicy. Wszystko dzieje się błyskawicznie, w efekcie oglądać można dynamiczną jazdę z prędkością nawet do 200 km/h, której towarzyszy unoszący się dym, ryk silników i gra świateł.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Drift jest oficjalną dyscypliną sportu, w której Polacy są jednymi z najlepszych zawodników w świecie.
Ciurzyński przyznał też, że pielgrzymka cieszyła się dużym zainteresowaniem środowiska.
Uczestnicy Pielgrzymki Drifterów, zawodnicy i pasjonaci, uczestniczyli we Mszy św. w Kaplicy Matki Bożej. Po Mszy św. na Parkingu C odbył się pokaz drifterskich możliwości i przejazd drift taxi dla chętnych. To też był wyraz wdzięczności dla tych, którzy swoimi ofiarami wspierają tego dnia Fundację Dzieła Nowego Tysiąclecia.
Uczestniczka pielgrzymki Nikola Marszałek, która także jest kierowcą, przyznała, że sport ten cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród kobiet, zarówno na arenie polskiej, jak i europejskiej. - W wieku 3 lat pierwszy raz siedziałam w samochodzie wujka - uczestnika rajdu Monte Carlo i od tego się zaczęło - opowiadała zawodniczka.
Grzegorz Topór przyznał, że dla niego pielgrzymka to czas na modlitwę o bezpieczną jazdę, ale też okazja do poznania tej bardzo widowiskowej dyscypliny sportu, która rozwija się niezwykle mocno w Polsce i na świecie.
- Chcemy pokazać mieszkańcom Częstochowy, że drifting nie jest taki zły, jest dobrą zabawą, ale także podnosi umiejętności prowadzenia samochodu – powiedział. Wyraził także nadzieję na kontynuację zapoczątkowanej dziś tradycji pielgrzymowania na Jasną Górę. Matkę Bożą pragnie poprosić przede wszystkim o bezpieczeństwo, bo każdy sport motorowy jest niebezpieczny.
Reklama
Tomasz Rakoczy przyznał, że driting to prężnie rozwijający się motosport. - Pokażemy widzom, że jest to bezpieczny sport i przysparza wiele radości – zaznaczył. Kierowca z ubolewaniem podkreślił, że w Polsce nie ma zbyt wielu miejsc, gdzie uprawiać można ten sport. Zauważył też, że kierowcy driftingowi często postrzegani są jako „bandyci na ulicach”.
Paweł Ciurzyński z Fundacji Bractwa Bezpiecznych Kierowców zaznaczył stanowczo, że „ci młodzi ludzie, którzy szleją samochodami w ruchu publicznym czy po nocach na parkingach to nie są drifterzy.
Chętni obserwatorzy umiejętności prowadzenia samochodu bokiem mogli skorzystać z usługi „drift taxi”, czyli przejazdu na przednim siedzeniu pasażera, co gwarantowało dodatkowe wrażenia. Całkowity dochód z nietypowej taksówki przeznaczony został na stypendia dla podopiecznych Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia.