Reklama

Dawać dobry przykład

Urodził się niedaleko Nowej Słupi, ale prawie całe życie związał z Kielcami. Tu urodziła się jego czwórka dzieci, tu od lat działa w radzie parafialnej w parafii św. Jadwigi Królowej i tu „zakochał się w książkach”, jego drugiej miłości, po żonie Bożenie

Niedziela kielecka 21/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Przyszedł na świat tuż po wojnie. Wychowywała go mama z babcią. Tato zmarł, gdy Marian był jeszcze dzieckiem. Do szkoły podstawowej chodził w rodzinnej miejscowości w Skoszynie. - Mieliśmy małe gospodarstwo rolne, wolny czas spędzało się na pracy w polu lub w obejściu - wspomina. Dorastał szybko i szybko też przejmował męskie obowiązki głowy rodziny. Już jako mały chłopiec wykonywał wszystkie ciężkie prace. Dzieciństwo przemknęło bardzo szybko. Mieszkali blisko lasu. Często chodzili na grzyby i jagody, aby było co jeść, bo żyło się biednie. Dary lasu pomagały przetrwać. Takie były czasy.
- Do kościoła w Nowej Słupi mieliśmy prawie 5 km. Lubiłem tam chodzić. Szło się całymi rodzinami. Na roraty albo na rezurekcję wstawało się wczesnym świtem. Jak szło się do kościoła, nic się wcześniej nie jadło, a szło się przeszło godzinę, taka była tradycja - dodaje.
Do kościoła chodziło się też ze święconką. - Raz biegliśmy szybko z górki, jak to dzieci, i jajka wysypały się nam z koszyka. Na szczęście blisko był strumyk i szybko je wypłukaliśmy i zdążyliśmy na poświecenie pokarmów - śmieje się.
Wiarę przekazywała mu mama i babcia. Dawały dobry przykład. Zawsze znajdowały czas na modlitwę i uczestnictwo w nabożeństwach i Mszach świętych. Pracy w gospodarstwie nie brakowało, ale dla Pana Boga czas musiał się znaleźć. Nabożeństwa majowe czy Różaniec odbywały się w wiosce przy przydrożnym krzyżu. Gromadzili się przy nim młodzi i starzy. Modlili się, śpiewali pieśni i odmawiali Litanię. Wiara była ich częścią życia.
- Pamiętam, jak kard. Stefana Wyszyńskiego komuniści wypuścili z więzienia. Przyjechał na Święty Krzyż, żeby podziękować Panu Bogu za uwolnienie. Moja mama wzięła mnie za rękę i poszliśmy drogą królewską do klasztoru, żeby zobaczyć wielkiego Polaka, który służył Bogu i Ojczyźnie. Tych podniosłych chwil nie zapomniałem i nie zapomnę.
Po szkole podstawowej uczęszczał do szkoły średniej w Ćmielowie. Dobrze czuł się w liceum. Przepadał za piłką nożną. Grał w szkolnej drużynie. Marzył, aby zostać piłkarzem.

W świat

Reklama

Po zdaniu matury pracował przez blisko rok w Domu Dziecka w Niemienicach koło Opatowa. - To była praca z sierotami, opiekowałem się dziećmi z najmłodszej grupy, pomagałem im jak mogłem, chciałem zastąpić im rodziców. Dzieci przywiązały się do niego i bardzo go polubiły. Gdy odchodził do wojska, polały się łzy.
Służył w Warszawie, był w szkole podoficerskiej. Po jakimś czasie został przeniesiony do Prudnika. W tym czasie starsi żołnierze z jego jednostki czołgów brali udział w interwencji w Czechosłowacji. Te wydarzenia, zdławienie Praskiej Wiosny, wryły się w jego pamięć. To uczyło go prawdziwego patriotyzmu.
Po wojsku pierwszą pracę dostał w Państwowym Przedsiębiorstwie Domu Książki w 1970 r. - Pokochałem książki, ale komunistyczne planowanie, brak u kadry kierowniczej logicznego myślenia, zastraszanie pracowników, śledzenie ich, pokazywało absurdy i prawdziwe oblicze socjalizmu.
W tym mniej więcej czasie poznał przyszłą żonę Bożenę, która przyjechała z Wrocławia na wesele do koleżanki. Zakochał się w niej od razu i po dwóch latach od poznania, w 1976 r. wzięli ślub.
W latach 80. ubiegłego wieku, gdy rodziła się „Solidarność”, zakładał ją w macierzystym przedsiębiorstwie. Wcześniej próbowano go zapisać do PZPR. Po kilku agitacjach poprosił dyrektora o statut partii. Gdy go przeczytał, odpowiedział dyrektorowi, że jego poglądy na świat kłócą się z tym, co proponują komuniści, a przecież nie można być człowiekiem dwulicowym.
Przewodniczącym NSZZ „Solidarność” był w Domu Książki do stanu wojennego. Jako „wrogi element” był wielokrotnie przesłuchiwany przez funkcjonariuszy milicji i SB. - W tym czasie mieliśmy trójkę dzieci, było bardzo ciężko, nasza rodzina, podobnie jak wiele innych, otrzymywała pomoc od ks. proboszcza Wiesława Jasiczka z kościoła św. Jadwigi Królowej. To była bardzo duża pomoc. Dary, które przychodziły z zagranicy: mąka, sery, olej - pomagały przeżyć. W tym czasie brał czynny udział w budowie nowego kościoła. Ksiądz Proboszcz mógł na niego zawsze liczyć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Klub Rodzina

Reklama

W 1993 r. parafialny klub sportowy Polonia Białogon zorganizował Ogólnopolski Opłatek Sportowców. Jednym z gości był kard. Józef Glemp. Ten fakt zainspirował Księdza Proboszcza, aby zorganizować parafialny Klub Sportowy w parafii św. Jadwigi Królowej. Marian Kubik wraz z kilkoma osobami podjął się organizacji tego przedsięwzięcia.
- Bardzo mi się ten pomysł spodobał. Przecież zawsze marzyłem, żeby być piłkarzem. Prefektem w parafii w tym czasie był ks. Ryszard Piwowarczyk, który również zaangażował się w tę inicjatywę. Szybko powstał zarząd i zaczęło się. Klub działa do dziś.
Przez kilkanaście lat działania Klubu przewinęło się przez niego blisko dwa tysiące młodych sportowców. Dużo dzieci pochodziło z rodzin ubogich i tylko tu miały jedyną szansę nie tylko pokopać w piłkę pod okiem trenerów, ale także przeżyć wspaniałą przygodę. Jeździli na zgrupowania, obozy, nad morze czy za granicę. To w szeregach Parafialnego Klubu „Rodzina” reprezentowali Polskę w Czeskich Budziejowicach. Tam zdobywali pierwsze, drugie i trzecie miejsce, rywalizując z drużynami z całej Europy. - Klub to nie tylko zajęcia sportowe, to także wychowanie przez sport i uczenie dzieci dobrych zachowań, pokazywanie dobrych wzorców. Podczas zgrupowań jest czas na grę w piłkę, ale także na Mszę św. Pamiętam jak podczas pewnego zgrupowania w górach codziennie rano chodziliśmy na Eucharystie do kościoła. Niektóre dzieci nie były tym zachwycone. W domu nie miały takich wzorców, i nie miały potrzeby modlenia się. Ks. Piwowarczyk wspaniale prowadził Eucharystie i trafiał ze swoim słowem do wszystkich. Okazało się, że później wszyscy byli zadowoleni ze spotkań i modlitwy w góralskim kościółku.
Co roku podczas ferii jeżdżą na Ogólnopolski Turniej Piłki Nożnej Klubów Parafialnych, który organizuje ks. Mirosław Mikulski. Młodzi sportowcy zawsze przywożą jakiś medal czy puchar. W ciągu ostatnich kilkunastu lat piłkarze „Rodziny” zdobyli kilkadziesiąt pucharów i medali. Parafialny Klub z Kielc należy do najlepszych w Polsce.
Nie wszystkie dzieci mają zdolności sportowe, dlatego też przy parafii działa świetlica dla dzieci i młodzieży prowadzona przez klub „Rodzina” i Caritas. - Tam dzieci mogą się podciągnąć w nauce, otrzymują korepetycje, ale mogą też pobawić się w różnego rodzaju gry i zabawy. Są pod opieką fachowców, a nie ulicy - podkreśla.

Bogu i ludziom

Reklama

Z samorządem się zetknął w 1994 r. Kolega zaproponował mu start w wyborach samorządowych z listy „Koalicja dla Kielc”. Pierwszy raz wystartował i udało się. Od tego czasu zaczęła się „przygoda i praca” w kieleckim ratuszu. Dziś to już czwarta kadencja. Jest najdłużej pracującym radnym w kieleckim samorządzie. Wyborcy docenili jego poświęcenie i pracę na rzecz miasta. Jak wspomina, na samym początku było ciężko. Uczył się bycia radnym i był wciąż w opozycji. Nie mógł zrealizować żadnego pomysłu. Jednak doczekał czasu, kiedy to ma się wpływ na rządzenie, a nie tylko pomysły. Obecnie jest przewodniczącym Komisji Sportu i Turystyki. Zajmuje się tym, co najbardziej lubi.
Od dłuższego czasu działa w radzie parafialnej. W latach, kiedy był budowany kościół, wraz z ks. prał. Wiesławem Jasiczkiem trzeba było wspólnie podejmować nieraz niełatwe decyzje.
Włącza się w różne akcje charytatywne, jak choćby świąteczna paczka dla ubogich rodzin. W miarę możliwości próbuje pomagać rodzinom, które mają problemy z zakupem podręczników, prowadzi małą rodzinną księgarnię.
Kilka lat temu bp Marian Florczyk doceniając jego osobę, zaproponował mu wstąpienie do Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego w Jerozolimie. - W pierwszym momencie ta propozycja zaskoczyła mnie do tego stopnia, że nie dałem Księdzu Biskupowi odpowiedzi. Dopiero po kilkudniowym namyśle, po rozmowie z żoną zdecydowałem się na spotkanie z ówczesnym zwierzchnikiem Zakonu Jerzym Wojtczakiem-Szyszkowskim. Po tej rozmowie postanowił wstąpić do Zakonu. Potraktował to jako wielkie wyróżnienie.
Procedura trwała blisko rok. Potrzebne były między innymi opinie Księdza Proboszcza i Biskupa Ordynariusza. Dokumenty zostały przesłane do Rzymu, do władz Zakonu. Do Bożogrobców został przyjęty podczas Inwestytury w 2005 r. w Białymstoku. W tym czasie w szeregi Zakonu wraz z nim przyjęty został m.in. prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki.
Bożogrobcy spotykają się na rekolekcjach, dają jałmużnę przede wszystkim dla chrześcijan mieszkających w Ziemi Świętej. Uczestniczą w różnych ważnych uroczystościach kościelnych, jak konsekracje kościołów itp.
Często spotykają się w bazylice Grobu Bożego w Miechowie.

Pan Bóg na pierwszym miejscu

Zawsze czuł opiekę Pana Boga. Przeżył wiele, a Pan Bóg nigdy go nie zawiódł. Wychowywał swoją czwórkę dzieci w głębokiej wierze. Wszystkie należały do oazy, duszpasterstwa akademickiego, a najmłodszy syn był ministrantem. Córki były animatorkami, prowadziły grupy przygotowujących się do sakramentu bierzmowania.
- Pan Bóg w mojej rodzinie jest zawsze na pierwszym miejscu. Doświadczam bliskości Boga w różnych chwilach i w tych cudownych, radosnych, ale też trudnych, których w życiu człowieka nie brakuje. Kiedyś mieliśmy straszny wypadek samochodowy, cała rodzina uniknęła cudem śmierci. Nawet nie byliśmy zadrapani.
Wie, jak ważne jest dawanie dobrego przykładu dzieciom. Jak sam mówi, dobre wychowanie procentuje, a dzieci dobro oddają rodzicom w dwójnasób. - Dzieci są też największą radością rodziny, a nowe życie jest cudem - dodaje. Właśnie urodził mu się pierwszy wnuk. - Teraz wiarę będę przekazywał jemu - uśmiecha się. - To największy dar, jaki mu mogę dać.

MARIAN KUBIK
Urodził się 25 marca 1948 r. w Skoszynie k. Nowej Słupi. Szkołę średnią ukończył w Ćmielowie. Przez rok pracował w Domu Dziecka w Niemienicach k. Opatowa. Po odbyciu służby wojskowej rozpoczął pracę w Państwowym Przedsiębiorstwie Dom Książki w Kielcach. W 1980 r. był przewodniczącym NSZZ „Solidarność” w przedsiębiorstwie. Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku był jednym z założycieli Parafialnego Klubu Sportowego Rodzina w parafii pw. św. Jadwigi Królowej w Kielcach. Członek rady parafialnej. Od 1994 r. radny Rady Miasta Kielc, obecnie pełni funkcję przewodniczącego Komisji Sportu i Turystyki RM. Od 2005 r. kawaler Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego w Jerozolimie. Obecnie prowadzi rodzinną księgarnię wraz z żoną Bożeną.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Pizzaballa: aby osiągnąć pokój, trzeba wsłuchać się w cierpienie innych

2025-11-20 17:19

[ TEMATY ]

Ziemia Święta

wojna

kard. Pierbattista Pizzaballa OFM

@Vatican Media

Kard. Pizzaballa

Kard. Pizzaballa

Łaciński patriarcha Jerozolimy w rozmowie z mediami watykańskimi mówił o nadziei związanej z amerykańskim planem pokojowym – aby przełożył się on na rozwiązania dające „jaśniejsze perspektywy” oraz przyniósł ulgę palestyńskiej ludności Gazy. Kardynał wyraził także swój ból z powodu powtarzających się aktów przemocy ze strony osadników, które są wymierzone także w chrześcijan. Zachęcił również pielgrzymów do powrotu do Ziemi Świętej i podkreślił potrzebę wznowienia dialogu między przywódcami religijnymi judaizmu, islamu i chrześcijaństwa.

Dla Gazy, pozostającej nadal pod izraelskimi bombardowaniami, istotne jest, aby zmierzać do drugiej fazy planu Stanów Zjednoczonych, która ma doprowadzić do procesu politycznego na rzecz rozwiązania dwupaństwowego. ONZ, po przyjęciu rezolucji przez Radę Bezpieczeństwa, podkreśla konieczność przeprowadzenia „konkretnych i pilnych działań w terenie”. Konkretność ta będzie musiała się wyrazić w szeregu kroków, które – jak wielu ma nadzieję – mogą rzeczywiście stać się kluczowe dla Palestyńczyków wyczerpanych wojną i zniszczeniem. Kard. Pierbattista Pizzaballa w rozmowie z Vatican News wezwał społeczność międzynarodową do odwagi we wprowadzaniu rozwiązań, które przyniosą ulgę narodowi złamanemu po dwóch latach bombardowań, a teraz dodatkowo zmagającemu się z rozpoczynającą się zimą.
CZYTAJ DALEJ

Wywiad z abp. Wacławem Depo: Matka wskazująca drogę - droga Maryi prowadzi za Chrystusem

2025-11-19 14:15

[ TEMATY ]

abp Wacław Depo

Maryja

Archiwum abp. Wacława Depo

O pracach Komisji Maryjnej KEP, potrzebie nawiedzenia Ikony Jasnogórskiej oraz niektórych tytułach maryjnych z abp. Wacławem Depo – przewodniczącym Komisji Maryjnej KEP – rozmawia Monika Książek (Tygodnik "Niedziela").

CZYTAJ DALEJ

Wyrazy uznania i wdzięczności dla katechetów

2025-11-20 22:09

ks. Łukasz Romańczuk

W kaplicy sióstr ze Zgromadzenia Maryi Niepokalanej obecni byli katecheci, którzy otrzymali listy gratulacyjne. Mszy świętej przewodniczył ks. Jacek Froniewski, kanclerz Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej.

Spośród nauczycieli, którzy przyjechali na wrocławski Ostrów Tumski, byli zarówno uczący w szkole, jak i ci, którzy zakończyli nauczanie katechezy. Podczas homilii ks. Froniewski podkreślił, znaczenie bycia nauczycielem oraz wskazał, że był nim też sam Jezusa. - Bycie nauczycielem i tak jak Jezus nauczycielem wiary to wielkie zadanie. Dziś chcemy was nagrodzić za wasz trud katechetyczny - mówił kapłan dodając:- Bardzo wielu Katechetów czuje się niedocenionych zarówno przed kolegów i koleżanki nauczycieli czy samych uczniów.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję