Reklama

Nie możemy chować głowy w piasek

Niedziela bielsko-żywiecka 38/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. PIOTR BĄCZEK: - Proboszcz roku, wyróżniony wieloma nagrodami i Kawaler Orderu Uśmiechu - który z tych tytułów ceni Ksiądz najbardziej?

KS. PIOTR SADKIEWICZ: - Najbardziej? Przede wszystkim: ksiądz. To jest najważniejszy tytuł. Jestem kapłanem. A poza tym, rzeczywiście trochę tych wyróżnień było; nawet niektórzy mówili, że jestem łowcą nagród. Ale przecież sam sobie ich nie przyznawałem. Ponadto traktuję je wszystkie nie tyle jako osobiste wyróżnienia, ale nagrody, które powinni otrzymać parafianie. Co do wyróżnień: każde niesie ze sobą specyficzne emocje i wspomnienia. Pamiętam jedno z pierwszych. Za naszą współpracę z Kliniką Hematologii we Wrocławiu dostałem nagrodę Oskar Dziecięcych Serc. Materialnie nic cennego, ale to serce wykonane przez dzieci było podziękowaniem za dar szpiku kostnego, który oddawali nasi parafianie. Dla mnie jest to bardzo cenna nagroda, bo pierwsza i to jeszcze od dzieci.

- 10 września w Leśnej został Ksiądz mianowany Kawalerem Orderu Uśmiechu. Jak Ksiądz traktuje to wyróżnienie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Niewątpliwie jest to specyficzne odznaczenie, bo przyznawane jest przez dzieci. Powiem szczerze, że to stawia mnie jeszcze bardziej „na baczność”. To jakieś wezwanie żeby się nie tyle więcej uśmiechać, bo przecież nie o uśmiech tylko tutaj chodzi, lecz by tym co się robi przynosić innym uśmiech. Z drugiej strony uważam, że są osoby duchowne i świeckie, którym takie odznaczenie bardziej niż mnie się należy. Tak czy inaczej zostałem wezwany do jeszcze bardziej wytężonej pracy.

- Parafia, szkoła, sprawy krwiodawstwa, transplantacji. Jak Ksiądz godzi te wszystkie obowiązki? Czy proboszcz roku 2005 ma czas na odpoczynek?

- Dobre pytanie. Mam u siebie telewizor, który włączony jest może przez 60 minut w tygodniu i to głównie w czasie późnych wiadomości. Rzeczywiście nie mam zbyt wiele wolnego czasu. Może odkąd w parafii jest dwóch wikariuszy może to się zmieni. Ale chyba Duch Święty pomaga, skoro te wszystkie obowiązki udaje mi się pogodzić. I muszę powiedzieć, że zawsze dla mnie priorytetem jest parafia. Nie tylko pod kątem duszpasterskim, ale także pod względem administracyjnym, materialnym. Zresztą sam w różne prace fizyczne się angażuję. Bogu dzięki, znajdę trochę czasu choćby po to żeby z kosiarką wokół plebanii „pobiegać” i skosić trawę. A to jest chyba jakiś dar z góry, że potrafię odpoczywać przy tego typu fizycznej pracy. Najbardziej odpoczywam w ogrodzie, tam mogę się odstresować, na chwilę zapomnieć o wszystkim. Ale to są jedynie jakieś chwile, pojedyncze godziny łapane między codziennymi obowiązkami.

- Dzisiejsza niedziela obchodzona jest w Kościele jako Dzień Środków Społecznego Przekazu. Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że istnieje ksiądz w świadomości szerszego grona społeczeństwa przede wszystkim za pośrednictwem mediów. Co Ksiądz sądzi o współpracy ludzi Kościoła z mediami?

Reklama

- Obawiam się, że istnieje jakaś niechęć księży do mediów świeckich. Mówiąc inaczej - postawa wyrażająca się w myśleniu, że jeśli coś nie jest katolickie to jest „be”, niedobre, złe. Jeśli jakaś gazeta, jakieś medium przedstawiła księży czy Kościół w złym świetle, to uważa się, że nie są to już partnerzy do współpracy. Myślę, że tak być nie powinno. Przeczytajmy Ewangelię i zobaczmy, co robił Chrystus. Czy on odwracał się od tych, którzy na Niego pluli? Nie, On szedł do faryzeuszów, zasiadał z celnikami za stołem i w ten sposób głosił Dobrą Nowinę. Jeżeli więc są media świeckie i nawet jeśli nie są nam przychylne to my - ludzie Kościoła powinniśmy w tych mediach próbować istnieć. Ale nie negatywnie. Bo my, księża, istniejemy w tych mediach, ale negatywnie. Ale to jest nasza wina, bo nie upominamy się, nie próbujemy dotrzeć do dziennikarzy świeckich. A proszę pamiętać o tym, że w tych świeckich mediach bardzo często pracują ludzie wierzący, bardzo często katolicy. I nie do końca to jest ich wina, że te media są nam nieprzychylne; czasem sytuacja ich zmusza, że muszą pracować w takiej czy innej gazecie bądź telewizji. Ale jeszcze raz powtarzam: to również wina nas, księży, że nie chcemy zaistnieć w pozytywny sposób w tych mediach.

- Widzi Ksiądz zatem tę obecność jako zadanie na dzisiejsze czasy?

- Tak, powinniśmy ewangelizować także poprzez media świeckie. Przecież one docierają do znacznie szerszego gremium niż media katolickie. Te ostatnie czytają ludzie nam przychylni, urobieni, na jakimś tam poziomie wiary, obecni w kościele. Media świeckie docierają często do ludzi będących daleko od kościoła, chwiejący się w wierze, czasem na nas plujący. Dlaczego oni mają być karmieni tymi negatywnymi informacjami? Zróbmy coś, by tam, obok informacji negatywnej pojawiały się także pozytywne.

- A może w tym wypadku stosuje się ewangeliczna zasada nie rzucania pereł przed wieprze? Skoro nie uszanowali nas, naszych przekonań, to mówimy nie?

Reklama

- Pamiętam sytuację, jaką miałem w parafii. Zadzwoniła do mnie kobieta z gazety. Przedstawiła się i mówi, że z gazety lewicowej, o PZPR-owskiej spuściźnie. Chciała napisać artykuł o krwi w Leśnej, by - jak podkreślała - pokazać „warszawce”, „zadufanej warszawce”, że wieś też potrafi zrobić coś ważnego i wielkiego. Zgodziłem się na wywiad, który pojawił się w grudniowym wydaniu tejże gazety. Niedługo po tym chodziłem po kolędzie i jeden z parafian pokazał mi tę gazetę: „jak ksiądz śmiał w takim szmatławcu o naszej parafii mówić”. Wziąłem spokojnie tę gazetę do ręki i zacząłem przeglądać. Widzi pan, mówię - na tej stronie plują na Jankowskiego, kolejne strony: afera Kulczyka i jego sponsoring Jasnej Góry. Był jeszcze jeden artykuł, którego treści już nie pamiętam. Mówię więc: trzy artykuły negatywne o Kościele. Jeżeli jakiś „komuch” czyta tę gazetę, to ma obraz Kościoła, w którym afera goni aferę. Ale jeśli do tego jeszcze pojawi się strona, gdzie piszą, że jednak coś w tym Kościele dobrego się dzieje, to może zaświta mu jakaś iskierka. Tak próbowałem to tłumaczyć, choć wiem, że tego mojego parafianina nie przekonałem. Konkludując, uważam, że musimy zrobić wszystko, żeby w mediach świeckich zmienić obraz Kościoła i udowodnić, że nie do końca jest w Kościele tak, jak się o tym pisze. Bo przecież dobrze wiemy, że dzieje się wiele dobra, że mamy wielu wspaniałych księży i mnóstwo cennych inicjatyw. Nie powinniśmy chować głowy w piasek.

- Może właśnie dlatego jest Ksiądz „eksploatowany” medialnie przez dziennikarzy...

Reklama

- Niektórzy z tej medialności czynią mi zarzut. Ale z drugiej strony, proszę zrozumieć, że odkąd zostałem proboszczem roku wielu dziennikarzy uważa że taki właśnie ksiądz jest opiniotwórczy. Cokolwiek się dzieje to dziennikarze dzwonią i proszą o komentarz. Jesteśmy takimi księżmi dyżurnymi od mediów: ks.Godlewski, ks. Dziasek, ja. Dziś trzeba mieć świadomość, że ewangelizowanie nie dokonuje się tylko na ambonie. To również obecność w mediach, także w tych świeckich. Nie jest sztuką zaistnieć księdzu w medium katolickim, lecz zaistnieć pozytywnie w mediach świeckich. To jest ewangelizacja zarówno samych ludzi mediów, jak i tych, do których informacje docierają, czyli odbiorców. Spotykałem się z wieloma dziennikarzami. I są to bardzo różni ludzie. Czasem tacy, którzy nie umieją się nawet zwrócić do księdza, mówią przez pan. Okazuje się, że po jakiejś rozmowie, po wywiadzie komentują to: wie ksiądz inaczej to sobie wyobrażałem, teraz mogę trochę inaczej spojrzeć na księży, bo zawsze widziałem was w negatywnym świetle. Okazuje się, że te spotkania z dziennikarzami też są formą ewangelizacji, choć wiadomo, że po jednym spotkaniu ich się nie nawróci. Jest szansa, że w ich sercu zasieje się niepokój, albo jakąś myśl, że może trzeba swoje poglądy na temat księży czy Kościoła zrewidować.

- Mamy Rok Kapłański. Jak Ksiądz rozumie wyrażenie „kapłan na miarę XXI wieku”?

- Nie ulega wątpliwości, że to powinien być człowiek przede wszystkim o głębokim życiu duchowym. Powinniśmy być świadkami naszego osobistego spotkania z Chrystusem. Nie można grać, być aktorem, który np. odgrywa przedstawienie Mszy św., lecz trzeba to wszystko osobiście i autentycznie przeżywać. Jeżeli będę aktorem w tym względzie, wtedy cokolwiek - choćby najpiękniejszego - w ciągu dnia zrobię, nigdy to nie będzie wyrazem mojego kapłaństwa. Jeśli dotknę Chrystusa w Eucharystii, Osoby a nie hostii, opłatka, to wtedy mam szansę być autentycznie „alter Christus” - drugim Chrystusem. Oczywiście nie oznacza to, że będę człowiekiem bez błędu. Tak jak Apostołowie, którzy dotykali Chrystusa a popełniali błędy, nawet się Go zapierali.

- Może chodzi także o to, by „alter Christus” był także „pro hominem”, by był człowiekiem dla ludzi i z ludźmi...

Reklama

- Oczywiście kapłan jest dla ludzi. Nie może zamykać się w czterech ścianach plebanii, ewentualnie ograniczać swoje kontakty jedynie do spotkań z innymi księżmi. To że mogliśmy tak wiele w naszej parafii z ludźmi dokonać wynika między innymi z faktu, że na ludzi świeckich byłem i jestem otwarty, nie zamykam się na nich. Niedawno mieliśmy dożynki. LKS zorganizował rodzinny piknik. Poszliśmy z księżmi wikariuszami na ten piknik, usiedliśmy z ludźmi, nawet wypiliśmy piwo - bo była ku temu okazja, rozmawialiśmy - byliśmy z nimi pokazując jacy sami jesteśmy. I chyba o to chodzi. Bo ludzie często mają o nas jakieś dziwne wyobrażenia i potrzebują zobaczyć, że nie jesteśmy z kosmosu, że jesteśmy przecież po ludzku zwyczajni.

- Jakie plany na przyszłość ma proboszcz z Leśnej?

- Muszę powiedzieć, że jestem człowiekiem, który nie czyni jakichś wielkich planów na przyszłość. Pomysły zazwyczaj pojawiają się nagle. Proszę wierzyć: żadna inicjatywa, którą tu w parafii podjęliśmy nie zrodziła się gdzie indziej, jak tylko przy ołtarzu, w czasie Mszy św. Przecież omadlamy wtedy swoje życie, zadania obowiązki. I w ten sposób rodzą się różne natchnienia. Trudno więc powiedzieć, co będzie w przyszłości.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dwuimienny Apostoł

Niedziela Ogólnopolska 34/2020, str. VIII

Adobe Stock.pl

24 sierpnia obchodzimy święto św. Bartłomieja, apostoła. Nowy Testament zna go również pod imieniem Natanael.

Nie mamy zbyt wielu informacji nt. tego Apostoła. W Ewangeliach występuje on pod dwoma imionami – jako Bartłomiej i jako Natanael (tzw. tradycja Janowa). To z pewnością jedna i ta sama osoba. Hebrajsko-aramejskie imię apostoła Bartłomieja oznacza po prostu „Syn Tolmaja”. Natanael to także semickie słowo, które tłumaczymy jako „Bóg dał”. Prawdopodobnie jego pełne imię brzmiało Natanael - syn Tolmaja.
CZYTAJ DALEJ

Kraków/ Taksówkarz został zaatakowany nożem przez pasażera; trwa obława

2025-08-22 21:33

[ TEMATY ]

Kraków

Adobe Stock

W Krakowie trwają poszukiwania mężczyzny, który w trakcie kursu zaatakował taksówkarza nożem i uciekł. Poszkodowany obcokrajowiec, który prowadził pojazd, z ranami ciętymi trafił do szpitala.

Według informacji małopolskiej policji, w piątek ok. godz. 17 w pobliżu Tauron Areny Kraków zatrzymała się taksówka, z której wybiegło dwóch mężczyzny - kierowca i pasażer. Taksówkarz, który miał rany cięte szyi, przedramienia i ręki, zemdlał. Policja przekazała, że jest to obcokrajowiec. Mężczyzna w stanie stabilnym trafił do jednego z krakowskich szpitali.
CZYTAJ DALEJ

Nowenna do Matki Bożej Częstochowskiej 2025 (dzień 8.)

2025-08-24 16:00

[ TEMATY ]

nowenna

Nowenna do Matki Bożej Częstochowskiej

Karol Porwich/Niedziela

Nowenna przed Uroczystością Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej trwa od 17 do 25 sierpnia przez dziewięć kolejnych dni. Na Jasnej Górze przez ten czas prowadzić nas będzie ks. Wojciech Węgrzyniak.

ZOBACZ WSZYSTKIE ROZWAŻANIA NOWENNOWE - TUTAJ.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję