Kontynuacja roku paulińskiego
Ogłaszając rok, w którym głównymi bohaterami mają być kapłani, papież powiedział: „Z radością rozpocząłem Rok Kapłański, ogłoszony z okazji 150. rocznicy narodzin dla nieba proboszcza z Ars, św. Jana Chrzciciela Marii Vianney’a. Wchodząc do Bazyliki Watykańskiej, aby odprawić Nieszpory, jak gdyby w geście symbolicznym, wstąpiłem do Kaplicy Chóru, by oddać hołd relikwii tego świętego Duszpasterza - jego sercu. W kontekście tego wydarzenia trzeba zapytać: Dlaczego Rok Kapłański po Roku Paulińskim? Dlaczego właśnie we wspomnienie świętego Proboszcza z Ars? Nie bez przypadku Biskup Rzymu zestawia dwie postaci, które na trwałe wpisały się w historię Kościoła i w dzieje Chrystusowego Kapłaństwa. Św. Paweł zadziwiał w ubiegłym roku swoją mobilnością. W pełni odpowiedział na słowa Mistrza: Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”. Pamiętając o tym, Apostoł Narodów przemierzył świat pierwszych lat naszej ery, głosząc Dobrą Nowinę o Chrystusie. Patron Roku Kapłańskiego, realizując kapłaństwo sakramentalne Jedynego i Najwyższego Kapłana Jezusa Chrystusa, przez cały czas pozostawał w jednym miejscu, w malutkiej miejscowości Ars. Była to jednak obecność bardzo twórcza. Do niego bowiem przybywali ci, którzy pragnęli na nowo odczytać zaproszenie Chrystusa i odpowiedzieć na trudne niekiedy wyzwania, które stawiał przed nimi skomplikowany świat. Nic też dziwnego, że snując homiletyczną refleksję nad tymi kapłanami dwóch różnych epok, Benedykt XVI powie: „Chociaż obaj święci różnią się znacznie, gdy chodzi o przebieg życia każdego z nich, to jednak istnieje coś podstawowego, co ich łączy. Jest to całkowite utożsamienie się z ich własną posługą, ich zjednoczenie z Chrystusem, które kazało powiedzieć św. Pawłowi: Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus”.
Patron Roku Kapłańskiego
Pamiętamy wspaniałą postać Apostoła Narodów. Zechciejmy zatem pokrótce poznać, jak mówi Papież, „pewnego ubogiego wieśniaka, który został proboszczem, pełniącym swą posługę w małej wiosce”. Jan Maria Vianney przyszedł na świat w 1786 r. Było to trzy lata przed francuskimi wydarzeniami, które po raz pierwszy nazwano rewolucją. Banalne, ale potwierdzające tę tezę, wydają się być słowa francuskich myślicieli tamtego czasu: „Nie wiemy, czy wtedy, gdy będzie zmiana, będzie lepiej. Wiemy jednak, że aby było lepiej, trzeba zmiany”. Życie Francji ostatniej dekady XVIII wieku w pełni te słowa potwierdziło. Ofiarą rewolucji padły struktury społeczne, ale przede wszystkim życie religijne. Usuwano z ołtarzy Boga, a w Jego miejsce stawiano najczęściej karykaturę człowieka. W takich warunkach zaprogramowanej ateizacji wzrastał człowiek, który niebawem zostanie ogłoszony patronem wszystkich kapłanów na całym świecie. Kiedy inni podporządkowali się nieludzkim rewolucyjnym nakazom i zakazom - Jan Maria Vianney postanowił zostać kapłanem. Był człowiekiem mało zdolnym, więc jego droga do kapłaństwa wydłużyła się w czasie. W 1815 r., w wieku 29 lat, jako jedyny przyjął święcenia kapłańskie z rąk Pasterza Kościoła w Lyonie. Po trzech latach został skierowany do pracy w małej, nikomu wówczas nieznanej miejscowości Ars. Z biegiem czasu Ars stało się miejscem pielgrzymowania nie tylko Francuzów. Naoczni świadkowie jego posługi, zwłaszcza konfesjonałowej, przypominają jego słowa: „Kapłan nie jest dla siebie, jest dla was”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu