Skąd wzięło się przeświadczenie wielu współczesnych, że świętość jest zarezerwowana dla wybranych, skoro wiek XX stał się najbardziej obfitującym w świętych i błogosławionych? Rozmawiamy o tym z Pawłem Zuchniewiczem, dziennikarzem Radia Plus, autorem książki "Świadkowie XX wieku".
IRENA ŚWIERDZEWSKA: - Kim w świetle Twoich doświadczeń byli święci?
PAWEŁ ZUCHNIEWICZ: - ...i kim są? Bowiem niektórzy
z nich żyją. To ludzie, którzy potrafili przyjąć dary otrzymane od
Boga. Tu trzeba dodać, że otrzymuje je każdy z nas, ale nie każdy
chce się na nie otworzyć i pójść za głosem Boga.
Widziałem niedawno reklamę opatrzoną napisem: "Czy pamiętasz,
kto był drugi na księżycu?" Oczywiście niewiele osób pamięta kim
był ów człowiek. Naszą miarą sukcesu jest "bycie pierwszym" w osiąganiu
ziemskich dóbr. Natomiast święci chcą być pierwsi u Pana Boga. Tak
bardzo spieszą się do Niego przez całe życie, że udaje się cel osiągnąć.
Ci ludzie bardzo mi imponują, ponieważ ich życie naznaczone
jest poszukiwaniem Boga. Nawet osoby, które były daleko od Stwórcy
nie ustawały w tych poszukiwaniach. Na przykład Edyta Stein. Wychowała
się w rodzinie żydowskiej, ale dość wcześnie straciła wiarę. Czuła
jednak jakiś wewnętrzny niepokój. Szukała prawdy. Wielu wybranych
przez Boga przeżywa coś takiego jak Samuel - jeden z bohaterów Starego
Testamentu. Samuel słyszy głos Boga, lecz nie wie kto go woła. Przypuszczając,
że jest to głos jego mistrza Helego spieszy do niego. Gdy sytuacja
powtarza się po raz trzeci Heli poleca Samuelowi odpowiedzieć: "Mów
Panie, sługa Twój słucha". Tak rozpoczęła się przygoda Samuela z
Panem Bogiem.
- Fascynacja świętymi zaczęła się od Edyty Stein?
- Edyta Stein była jedną z pierwszych postaci, której
zacząłem przyglądać się bliżej. Było to przed kilku laty, wówczas
pracowałem w Polskim Radiu. Zbliżał się czas kanonizacji karmelitanki.
Rozgorzały dyskusje i spory, których powodem było wyniesienie Żydówki
do rangi świętej. Temat okazał się ciekawy również dla świeckich
mediów. Zacząłem szukać informacji dotyczących Edyty Stein. Wtedy
jednak próba przygotowania dobrego materiału zakończyła się niepowodzeniem.
Zabrakło czasu. Później poproszono mnie o napisanie o niej artykułu.
Postanowiłem dotrzeć do źródeł. Od Ojców Karmelitów wypożyczyłem
książki autorstwa Edyty Stein. Zafascynowała mnie wielkość tej osoby.
Ona czuła gdzieś głos Prawdy. Rozpoczęła studia filozoficzne, była
bardzo dobrą studentką. Szukała Boga długo i cierpliwie. Trafiła
na książkę św. Teresy z Avilla. Czytała ją całą noc, a po skończonej
lekturze powiedziała: "To jest prawda". Potem wstąpiła do Karmelu.
W życiu świętych obserwujemy różne etapy poszukiwań Boga.
Jedni byli tak daleko od Stwórcy jak Edyta Stein, inni tak blisko
jak bł. Josemaria Escriva, założyciel Opus Dei. On od początku życia
wychowywał się w głęboko wierzącej rodzinie katolickiej. Przyszedł
jednak czas, kiedy Josemaria zaczął odczuwać, iż Bóg ma wobec niego
jakieś oczekiwania. Wielokrotnie powtarzał: "Panie, daj abym przejrzał"
. I w końcu zobaczył. 2 października 1928 r. założył Opus Dei. Jean-Vanier,
syn gubernatora Kanady, był początkowo świetnie zapowiadającym się
oficerem marynarki wojennej. Jakiś wewnętrzny głos drążył jego sumienie
i on zmienił swoją drogę. Odkrył, bogactwo jakie niesie ze sobą człowiek
upośledzony umysłowo i założył wspólnotę "Arka".
W każdym człowieku Bóg złożył jakiś dar. Od nas zależy
czy chcemy odpowiedzieć Bogu "tak". To znaczy postawić pytanie: "
Czego Boże ode mnie oczekujesz?". Czasem to pytanie trzeba uzupełnić
słowami: "Będę cierpliwie czekał na odpowiedź".
- Czy inna miara świętości obowiązywała w poszczególnych wiekach; można dokonywać porównania np. św. Franciszka z Asyżu z prof. Lejeune´em?
- Świętość w jakiś sposób jest związana z czasem,
w którym żyjemy. Zawsze ważnym elementem jest poszukiwanie woli Bożej.
Święty to ten, który doskonale odpowiada na wolę Boga, na oczekiwania
Pana Boga względem niego. Bez względu na czas ten atrybut świętości
jest zawsze niezmienny. Samuel żył przed tysiącami lat i jego postać
nie zdezaktualizowała się do dziś.
Może warto porównać historyczny kontekst, w jakim żyją
konkretni święci ze zjawiskiem prywatnych objawień. One właśnie są
przekazem na konkretne czasy. Objawienia nie są potrzebne Panu Bogu,
ponieważ On nam już wszystko powiedział przez Słowo Objawione. My
jednak w znacznym stopniu jesteśmy uwarunkowani m.in. kontekstem
kulturowym. Wobec tego Bóg chce ułatwić nam zrozumienie odwiecznej
prawdy i spieszy z pomocą. Charakterystyczne jest, że dzieci z Fatimy
słyszały Matkę Bożą mówiącą po portugalsku. Pan Bóg posyłał proroków,
którzy tłumaczyli Jego wolę. Wybrani ludzie przekazywali te same
niezmienne prawdy w sposób dostępny dla konkretnego człowieka.
Prof. Lejeune to wspaniały genetyk, naukowiec i obrońca
życia. Był członkiem Akademii Francuskiej, skupiającej panteon najznakomitszych
umysłów Francji. Został postawiony przez Boga w tym właśnie miejscu,
aby dać świadectwo. Ostatnio bowiem toczy się wiele kontrowersyjnych
dyskusji dotyczących genetyki, m.in. odtworzenia genomu człowieka.
Oczywiście, w odniesieniu do niego nie mamy jeszcze prawa używać
tytułu #święty" w takim znaczeniu, w jakim potocznie się go używa.
Przecież nawet nie zaczął się jego proces beatyfikacyjny. Ale bez
wątpienia można nazwać go świadkiem wiary.
- Kiedyś żywoty świętych były w domu drugą księgą po Biblii. Czy czasy te odeszły bezpowrotnie?
- To jest punkt do rachunku sumienia dla nas dziennikarzy.
Żywoty świętych, które powstawały dawniej były odpowiedzią na zapotrzebowanie.
Były też związane z pewnym stylem duszpasterskim Kościoła, zakładają
cym że wszyscy mają być zbawieni, ale osiągnięcie doskonałości już
na ziemi zasadniczo zarezerwowane jest dla duchownych i zakonników. #
Kandydaci" przechodzili stromą drogą do świętości praktykując trzy
rady ewangeliczne. Być może kiedyś święci traktowani byli bardziej
jako osoby, przez które wyprasza się łaski, nie zaś jako ci, których
da się naśladować w codziennych okolicznościach życia.
Obecnie
styl duszpasterstwa uległ zmianie. Więcej mówi się o powszechnym
powołaniu do świętości. Jest to głos Soboru Watykańskiego II i Jana
Pawła II. On wciąż przypomina, że osiągnięcie świętości, zarówno
przez duchownych jak i przez świeckich nie jest łatwe, ale jest możliwe.
Jest możliwe roztaczanie już w swoim ziemskim życiu tej odrobiny
atmosfery nieba. I znamy ludzi, którzy to czynią. Coraz wiecej jest
też osób - także świeckich - które odchodzą z tego swiata w opinii ś
więtości.
Ojciec Święty mówi o #Erze ludzi świętych". Określając
w ten sposób obecny czas, ma nadzieję, że jak najwięcej ludzi będzie
mogło świętość osiągnąć. Z drugiej strony ma świadomość trudności
na tej drodze.
Uważam, że potrzebne nam są teraz wzorce do naśladowania.
Święty to nie ten kto nie przegrywa, ani ten kto nie upada, chociaż ś
w. Teresa z Avilla prawdopodobnie w życiu nie popełniła grzechu ś
miertelnego. Święty to ten kto walczy i idzie naprzód.
Kiedyś żywoty świętych przedstawiały nam tych wspaniałych
orędowników w niebie. Teraz, mam taką nadzieję, nadeszły czasy na
nowe żywoty świętych. To znaczy biografie współczesnych świętych,
przedstawiające bogactwo ich wnętrza z ich upadkami, powstawaniem.
Niedawno ukazała się książka Wady świętych, przedstawiająca postaci
biblijne Starego i Nowego Testamentu właśnie z uwzględnieniem ich
walk, porażek, ale i zwycięstw, które ostatecznie zostały ukoronowane
chwałą w niebie.
Święci mówili Bogu #tak". Czasem jednak na swej drodze
przeżywali zniechęcenie, a nawet bunt, aby w końcu powracać do Pana.
Eliasz, był wielkim prorokiem Starego Testamentu, pokonał 400 proroków
Baala. A przecież przeżywał również trudności na swojej drodze. Uciekł
na pustynię przed królową Iezebel. Prosił wówczas Boga, aby zabrał
mu życie. Tymczasem Bóg pokrzepił Eliasza pokarmem i swoim słowem: #
Jedz Eliaszu, bo czeka cię długa droga".
- Jak można to odnieść do współczesności?
- Dzisiaj też przeżywamy zniechęcenie, zmęczenie, zniecierpliwienie. Kiedy wracamy po pracy do domu mamy nadzieję na odpoczynek, a tu okazuje się, że jednemu dziecku trzeba pomóc w lekcjach, inne liczy na wspólną zabawę a żona użera się z awarią kuchenki, przez co obiad jeszcze nie jest gotowy. Co za fatalna sytuacja - można powiedzieć. Ale pewnie św. Tereska od Dzieciątka Jezus powiedziałaby wtedy: # Jakaż to szansa!" Może to samo powiedziałbny nam prorok Eliasz. Na jego przykładzie widać też w jaki sposób odzyskuje się siły - przez pokarm otrzymany od Boga. Zauważyć można tu nawiązanie do Eucharystii. Komunia święta daje nam moc do przezwyciężania trudności.
- Odwołałeś się do książki #Wady świętych". Co daje nam odsłonięcie słabości tych ludzi?
- Nie chodzi o odsłanianie wad, ale raczej przedstawienie
zmagań tych ludzi z przeciwnościami. Nie można mówić o walce na drodze
do świętości jeśli przedstawia się człowieka w gotowej aureoli, a
wszystko otrzymuje on jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Żywoty świętych różnią od plotek z wysokonakładowych
pism tym, że choć też są mówieniem o ludziach, to jednak celem tego
nie jest samo zaspokojenie ciekawości, ale pokazanie prawdy o drugim
człowieku. Całej prawdy - i trudów, i porażek i zwycięstw. Powinny
one opierać się na faktach i pokazywać sposoby przełamywania kryzysów.
Te rozwiązania mogą stać się szczeblami drabiny prowadzącej do nieba.
- Czy wielka liczba kanonizowanych i beatyfikowanych przez Jana Pawła II jest jakimś znakiem czasu?
- Jeśli Papież mówi o powszechnym powołaniu do świętoś
ci to za słowami idą czyny. Słyszałem zarzuty, że zbyt wiele procesów
kanonizacyjnych i beatyfikacyjnych może doprowadzić do dewaluowania
się świętości. To tak jak stwierdzenie, że miłość się dewaluuje.
Miłość nigdy się nie dzieli, lecz pomnaża. Papież wskazuje na wiele
osób świętych i zaryzykowałbym stwierdzenie, że każdy z nich jest
dla Kościoła takim #małym objawieniem".
Bardzo znamienny jest fakt, że na początku pontyfikatu
Jan Paweł II skierował do nas swoje słynne wezwanie #Non abbiate
paura!" - Nie lękajcie się!". Pamiętamy młodego, pełnego sił Papieża,
który 22 października 1978 r. wypowiedział te słowa na Placu św.
Piotra. Mówił to w czasach #żelaznej kurtyny", panującego systemu
komunistycznego, zalegalizowanej aborcji, i kryzysu Kościoła, szczególnie
w zachodniej Europie.
Dziś, dwadzieścia dwa lata później, Papież wraca często
do tych słów, poszerzając je. Mówi: #Nie lękajcie się być świętymi!"
. Ojciec Święty jest realistą. Zdaje sobie sprawę, że jest to bardzo
trudne zadanie. Ale jest również optymistą, uważa że świętość jest
możliwa. W pewnym sensie jest zagwarantowana, pod warunkiem, że będziemy
o nią walczyć do końca.
Na jakich polach może toczyć się ta walka? Słyszałem o
pewnym biznesmenie, który wyjechał w podróż zagraniczną. W czasie
ważnej rozmowy służbowej dzwoni do niego żona i pyta gdzie są dokumenty
od samochodu. Dodajmy, że ów biznesmen znajdował się na drugim kontynencie.
On odpowiada ze spokojem: #W dużym pokoju w szufladzie biurka". To
na pewno musiało go wiele kosztować. Ale przecież w tej chwili wygrał
on kolejną potyczkę w walce o niebo. Ile jest takich walk wokół nas?
Ojciec Święty zdaje sobie sprawę, że bardzo wiele. Przypomnijmy sobie
obraz z Apokalipsy. Tysiące ludzi oglądających Boga twarzą w twarz.
Jeśli Papież beatyfikuje i kanonizuje kolejnych kandydatów na ołtarze
to przypomina nam, że ten obraz jest prawdziwy, a miejsce w nim ma
każdy, kto tylko będzie tego naprawdę pragnął.
Pomóż w rozwoju naszego portalu