Dzień Albertyński wpisuje się w obchody jubileuszu 800-lecia parafii. – Nie byłoby tego wielkiego jubileuszu, nie byłoby tej parafii, która istnieje już od 8 wieków, gdyby nie było wytrwałości pokoleń przed nami. Gdyby nie było ich pełnej ufności modlitwy, ofiary, zaangażowania w budowanie nie tylko tej pięknej świątyni, ale budowania wspólnoty parafialnej – mówiła s. Dobrawa Korzeniewska, albertynka.
Zauważyła, że czasy były różne, przeważnie bardzo trudne. I w te trudne czasy wpisuje się też wspólnota sióstr albertynek, która na terenie parafii św. Maurycego istnieje od 1946 r., a więc prawie 80 lat. – I to jest piękny znak, że obecność sióstr została wpisana w miejsce poświęcone tym, „którzy się źle mają” – ubogim, cierpiącym, chorym. Kościół św. Łazarza i jego okolice to miejsce, z takimi osobami związane od początku istnienia. Tę historię siostry kontynuują – mówiła s. Dobrawa, przypominając dzieła podejmowane przez siostry na przestrzeni lat: dom opieki, kuchnia dla głodnych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
S. Dobrawa zaznaczyła, że siostry albertynki zostały wpisane w historię parafii w bardzo namacalny sposób poprzez zamieszkanie na terenie domu parafialnego i posługę w samym kościele jako zakrystianki, czy katechetki a ostatnio przez tworzenie scholki parafialnej z dziećmi. Podkreśliła dobrą współpracę z księżmi z parafii, towarzyszącymi zawsze chorym, którymi siostry się opiekowały i nadal się opiekują.
– Gdy dzisiaj przeżywamy ten jubileusz albertyński, przeżywamy go w cieniu naszych założycieli – św. Brata Alberta i bł. s. Bernardyny M. Jabłońskiej. Warto dzisiaj postawić w w centrum postać św. Brata Alberta jako patrona trudnych czasów. W taki sposób został nam on dany przez Jana Pawła II na początku trzeciego tysiąclecia. On ze swoim osobistym dramatem wyboru pomiędzy wartościami, pomiędzy dobrem a większym dobrem staje dzisiaj przed nami i zaprasza nas do tego, abyśmy z codzienności uczynili drogę, która będzie drogą wyjątkową. Wyjątkową w taki sposób, że poprzez uważność i wrażliwość na drugiego człowieka odkryjemy piękno miłosiernej miłości. On tę miłość postrzegał bardzo konkretnie i zawierał ją w temacie chleba powszedniego. W tym, by być dobrym jak chleb. Ale ten chleb nie wziął się znikąd – mówiła s. Dobrawa i zauważyła, że Brat Albert siłę do czynienia dobra czerpał z Eucharystii, ze swojej osobistej relacji z Chrystusem Eucharystycznym.
Na zakończenie siostry dzieliły się z obecnymi na Mszy św. małymi chlebkami. Było to symboliczne zaproszenie do czynienia dobra, ze świadomością, że to dobro jest zwyczajne, ale bardzo ważne.
– Ten chleb składa się z ziaren, startych na mąkę. Niejednokrotnie nasze czynienie dobra polega na takim łamaniu siebie, bolesnym, wymagającym poświęcenia i starcia na proch naszych ludzkich ambicji, dążeń i egoizmu. Gest łamania jest też zaproszeniem do przebaczenia i pojednania – zachęcała s. Dobrawa i zakończyła: – Chciałybyśmy, by ten jubileusz przyczynił się do większej świadomości tego, że siostry są obecne na terenie tej parafii, choć nie zawsze widoczne. W tym domu niedaleko pełnią posługę wobec osób cierpiących i chorych. Ale też otaczają całą parafię swoją modlitwą.