Reklama

Wspomnienia z młodości (4)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pewnej niedzieli (minęło półtora roku naszego pobytu w Indiach), kiedy jak zwykle przyszliśmy na Mszę św., w czasie kazania ksiądz ogłosił, że przyjechali księża misjonarze z Ameryki Północnej i wezmą do siebie młodych chłopców, którzy chcą się uczyć, zostać kiedyś misjonarzami i głosić Słowo Boże. Mój brat prosił moją mamę, by pozwoliła mu pojechać do tej szkoły. Fakt, że brat chce nas opuścić, ja i mama bardzo przeżywałyśmy. Strasznie płakałam, kiedy brat przeszedł wszystkie badania - czy jest zdrowy i zdolny do nauki. Nauka w Ameryce była darmowa, tylko trzeba było dla niego kupić całą wyprawkę. Mamusi nie było na to stać, więc brat nic nikomu nie mówiąc, poszedł z prośbą do mojego znajomego komendanta. Dzięki jego pomocy na przełomie 1945 i 1946 r. mój brat wraz z kolegami opuścił nas i wyjechał do Ameryki. Nie potrafię opisać, z jakim żalem żegnałam ostatniego brata, pozostając z mamusią i chorą siostrą.
Nadal chodziłam do szkoły. W wolnych chwilach jeździłyśmy do większych miast, by oglądać i podziwiać tamtejsze świątynie oraz poznawać panujące tam obyczaje. I tak upłynęły trzy lata życia w Indiach.
Pewnego dnia podczas Mszy św. ksiądz ogłosił z ambony, że repatrianci z Syberii mogą się zapisywać na wyjazd do Polski. Wtedy mama musiała podjąć kolejną decyzję: czy jechać do Polski, czy pozostać w Indiach. Tam właściwie nie można było dłużej zostać, bo ci, którzy nie zgodzą się jechać do Polski, będą wysiedlani gdzie indziej - gdzie, to była wielka tajemnica. Ludzie obawiali się, że znowu będą wysiedleni na Syberię, że znów spotka ich głód. I tak cztery transporty ludności, w sumie parę tysięcy osób, zdecydowało się na wyjazd do ukochanej Polski. Także moja mama, ja i siostra musiałyśmy wyjechać z Indii. Wszyscy musieliśmy przejść badania lekarskie oraz szczepienia, aby móc wyruszyć w podróż.
Zdołałam ukończyć trzy klasy podstawowe. Zaczęłam czwartą klasę, ale z powodu wyjazdu musiałam przerwać naukę. Było to w październiku 1947 r. Zgromadzono nas grupkami na wielkim placu. Pierwsze kroki skierowaliśmy do kapliczki, do naszej ukochanej Najświętszej Matki, aby nas miała w Swojej opiece. Wówczas została odprawiona ostatnia Msza św. w Kalhapurze. Miejsce odprawiania tej Mszy św. pamiętam do dziś. Pamiętam też wszystkie ścieżki, koleżanki polskie, a nawet hinduskie, które wtedy pożegnałam. Pożegnaliśmy się też z siostrami zakonnymi, które uczyły nas Słowa Bożego i pieśni. Siostry nie jechały z nami, ponieważ miały wyjechać na misje gdzie indziej. Po tych wszystkich pożegnaniach wsiedliśmy na ciężarówki, które zawiozły nas do portu w Bombaju. Był tam duży statek "Stefan Batory". Do upragnionej Polski płynęliśmy pięć tygodni przez ocean. Na statku mieliśmy kaplicę, gdzie można było się pomodlić, a Msza św. była odprawiana codziennie rano. Mama ciągle zadawała pytanie: "Teresko, co z nami będzie dalej, jaki los nas czeka?".
Po pięciu tygodniach naszej wędrówki dotarliśmy do Włoch, do Rzymu. Tam zaopiekowała się nami ludność włoska. Dostaliśmy niewielkie pokoiki, a na posiłek chodziliśmy do stołówki. I tak spędziliśmy w Rzymie parę tygodni, również święta Bożego Narodzenia. Na opłatek na Plac Świętego Piotra zaprosił nas Ojciec Święty. Wręczył nam różańce i złożył życzenia: "Życzę wam Polakom, abyście z Boską pomocą i moim błogosławieństwem zajechali do Polski. Ale to nie jest wasza Polska, tylko Ziemie Odzyskane". Wtenczas ludność zbuntowała się, że za granicą, w Indiach nikt nie powiedział nam prawdy. Każdy myślał, że jedzie na swoją własną ziemię.
W lutym 1948 r. przyjechaliśmy do Polski - do Katowic Dziedzic. Znowu zostawiono nas w dużych stajniach. Nie było na czym się położyć. Było zimno, więc dorośli poszukali krzeseł, różnych desek, starej słomy i tak przy rozpalonych ogniskach zaczęliśmy się grzać. Nie byliśmy tam długo, bo na drugi dzień przyjechały samochody, które zabierały po osiem lub po cztery rodziny i ruszyliśmy w dalszą drogę. Przywieziono nas do miejscowości w powiecie Bolesławiec, woj. Wrocław. Wioska ta nazywała się Jeziornik i była położona między Ruszowem a Węglińcem. Kiedy nas rozładowano z ciężarówek, ogarnął nas strach. Mama zaczęła płakać. Zapamiętałam jej słowa: "Boże mój najdroższy, dopomóż nam przetrwać ten nowy Sybir". Wyglądało to tak, że nie wytrzymamy tych ciężkich chwil, które znów nam zgotowano. Domów, w których można było zamieszkać było dużo, ale cóż z tego: okna były wybite, podłogi wydarte. Trzeba było włożyć wiele pracy, aby się wprowadzić.

cdn.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wybrano administratora diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej

2025-05-05 14:37

[ TEMATY ]

diecezja koszalińsko‑kołobrzeska

KEP

Nowy administrator będzie pełnił tę funkcję do czasu mianowania przez Stolicę Apostolską nowego biskupa koszalińsko-kołobrzeskiego. Administratorem diecezjalnym został wybrany bp Krzysztof Zadarko.

Zgodnie z obowiązującym prawem wybrało go 5 maja Kolegium Konsultorów. Kim jest administrator diecezjalny? Określają to m.in. kanony 426, 427 i 428 Kodeksu Prawa Kanonicznego.
CZYTAJ DALEJ

"Carlo Acutis. Plan na życie" – nowy film w kinach już za miesiąc!

2025-05-06 08:49

[ TEMATY ]

bł. Carlo Acutis

RafaelKino/Mat.prasowy

Już za miesiąc na wielkim ekranie – poruszająca historia młodego chłopaka, który zmienił życie tysięcy ludzi. Premiera filmu „Carlo Acutis. Plan na życie” już 6 czerwca 2025 roku w kinach w całej Polsce.

To już drugi film o niezwykłym nastolatku, dystrybuowany przez Rafael Film. Pierwszy – Niebo nie może czekać. Historia Carla Acutisa – dostępny jest online na platformie RafaelKino. Teraz czas na kolejną, poruszającą opowieść. Premiera filmu „Carlo Acutis. Plan na życie” już 6 czerwca 2025 roku w kinach w całej Polsce.
CZYTAJ DALEJ

Kardynałowie anulowali papieski pierścień

2025-05-06 15:26

[ TEMATY ]

konklawe

Vatican News

We wtorek przed południem odbyła się ostatnia, 12. kongregacja generalna kardynałów, poprzedzająca rozpoczynające się jutro konklawe. Zgodnie z przepisami, zaktualizowanymi przez Papieża Franciszka w ubiegłym roku, podczas kongregacji kardynałowie anulowali Pierścień Rybaka oraz ołowianą papieską pieczęć.

W 12. kongregacji generalnej kardynałów, która przed południem odbyła się w Auli Synodalnej na terenie Watykanu, wzięło udział 173 kardynałów, w tym 130 elektorów. Nieobecnych było trzech purpuratów, którzy również wezmą udział w konklawe.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję