Reklama

Niedziela Łódzka

Pustka niedzieli

Nie wiem, jakie będzie moje kapłaństwo kiedyś. Wiem, jakie jest teraz. Zdaję sobie sprawę, że bez łaski Bożej, bez modlitwy mojej, a przede wszystkim wielu ludzi, których prosiłem, proszę i wciąż prosić będę, nie poradzę sobie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jest niedziela, godzina 10. Siedzę w domu przy biurku, słucham „Eli lama sabachtani” Wilków, piszę i myślę... Zwykle o tej porze w niedzielę jestem w świątyni, służąc przy ołtarzu Pańskim, sprawując Mszę św., ale z uwagi na urlop Mszę św. sprawowałem rano, a teraz siedzę i... obijam się. Jednak w mojej głowie jest wiele myśli odnośnie do sytuacji, jakie miały miejsce w ostatnich dniach.

Niedziela jest dla każdego duchownego dniem posługi – intensywnej „pracy” duszpasterskiej. Gdy jednak jest się na urlopie i nie ma posługi w parafii, nagle dostrzega się, przynajmniej tak jest w moim przypadku, że ta niedziela jest jakaś inna, że czegoś jej brakuje! Czegoś tu nie ma! Przecież ja powinienem być w kościele: odprawić Mszę św., spowiadać, zbierać tacę, komunikować, czytać wypominki itp. A tu pojawia się pustka. Co robić? No, jeśli chodzi o urlop, to oczywiste, że wypoczywać, ale... gdy chodzi o taką „pustkę niedzielną”, która ma być już na stałe? Każdą pustkę trzeba czymś wypełnić i tak jest z pewnością z tymi, którzy ją odczuwają. Wypełnia się ją czymś lub kimś, bo człowiek nie znosi pustki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W życiu każdego przychodzi taki moment, kiedy człowiek doświadcza znudzenia, monotonii, szarości dnia codziennego i jakichś braków perspektywy na przyszłość. W tej nostalgii, która może się z czasem przerodzić w depresję, możemy trwać zamknięci w sobie i ukrywając ją przed światem zewnętrznym, nie mówiąc o tym nikomu. Gdy jednak nie podzielimy się swoimi trudnościami, problemami z innymi, tymi, którzy nas zrozumieją, gdyż są do nas podobni (pracują, żyją tak samo jak my), wówczas stan nasz będzie się tylko pogarszał. Gdy jednak poprosimy o pomoc, którą niewątpliwie będzie podzielenie się swoimi wewnętrznymi rozterkami, wówczas może z pomocą drugiej osoby uda się nam wyjść z tego przysłowiowego „dołka”.

– Wiesz, księża odchodzili, odchodzą i będą odchodzić z kapłaństwa! Tak to już jest – usłyszałem od starszego ode mnie duchownego. Tylko, że... choć może to jest takie normalne, taka „kolej rzeczy”, to jednak powstaje pewne pytanie, które pobrzmiewa w mojej głowie i sercu. To pytanie brzmi: dlaczego?

Kiedy byłem jeszcze w seminarium, mój rektor, na jednym z kazań w kaplicy seminaryjnej, a było to po odejściu z kapłaństwa jakiegoś księdza, postawił pytanie, cytując noblowską poetkę: jakiej miłości zabrakło? Idąc tym tropem, można zapytać: co się stało, że odszedł, odeszli? Te pytania z pewnością pozostaną bez odpowiedzi. Bo ją zna tylko Pan Bóg i osoby, których te pytania dotyczą. Choć z tymi księżmi nie byłem w żaden sposób związany przez koleżeństwo, przyjaźń, to jednak znałem ich. Jak trudno jest przyjąć to, że ktoś był i nagle znika. Zaczyna nowe życie, kończąc dotychczasowe.

Takie sytuacje, które miały miejsce, skłaniają i mnie do postawienia sobie kilku pytań: jakie jest moje życie kapłańskie? Czy aby wszystko ok? Czy idę za Jezusem tak ochoczo i z takim zapałem jak po święceniach? Czy wszystko robię w swoim życiu z miłości do Niego? A przede wszystkim: czy kocham Jezusa?

Reklama

W Biblii przeczytamy słowa: kto stoi, baczy, by nie upadł! – jak wiele prawdy jest w tym stwierdzeniu! Może się zdarzyć, że wprost lub między słowami wydamy opinię negatywną na temat tych, którzy odeszli ze stanu duchownego, tylko czy mi wolno to robić? Czy znam okoliczności ich odejścia? Powody, które nimi kierowały? Osoby, które zadecydowały o ich dalszej przyszłości? Nie, nie wolno mi tego robić! Nie wiem, co może mnie spotkać, jak ja dalej będę żył? Jak moje życie będzie wyglądało. Czy jestem bez grzechu, by rzucać kamieniem?

Odejście księdza z kapłaństwa, porzucenie sutanny, jest z pewnością wielką raną we wspólnocie Kościoła. To doświadczenie pewnej pustki w ordo, to wreszcie konsekwencje decyzji samego duchownego, który choć zostawia posługę kapłańską, sutannę i obowiązki duchownego, to na mocy święceń, które przyjął, kapłanem Chrystusa zostaje na wieki.

Nie wiem, jakie będzie moje kapłaństwo kiedyś. Wiem, jakie jest teraz. Zdaję sobie sprawę, że bez łaski Bożej, bez modlitwy mojej, a przede wszystkim wielu ludzi, których prosiłem, proszę i wciąż prosić będę, nie poradzę sobie. Nie uda mi się dobiec do wyznaczonego celu.

Wszystkich czytających te słowa proszę o modlitwę w intencji kapłanów, którzy odeszli ze stanu duchownego, aby trzymali się Pana Boga – nie zapominając o tym, że są wciąż Jego dziećmi. Proszę także o modlitwę za wszystkich księży posługujących w parafiach, także za mnie, abyśmy byli wierni Jezusowi, byśmy mieli siłę iść za Nim!

2017-08-24 10:12

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Podróż w czasie

Wzruszający, pełen refleksji i zadumy był dla mnie udział w misterium Męki Pańskiej w Wielką Środę w Grębocinie. Pisząc o tym misterium, jestem jeszcze pod wpływem przeżyć i wrażeń, których doświadczyłam. Mogłam spojrzeć na sceny ostatnich chwil ziemskiego życia Pana Jezusa, na wydarzenia męki, śmierci i złożenia w grobie. Będąc w Wieczerniku, Ogrodzie Oliwnym, przed sądem Piłata i w końcu na Golgocie, odbyłam lekcję, która mówi o najważniejszym święcie naszej wiary – święcie Zmartwychwstania. Żywe słowo, obrazy, światło i muzyka pomogły mi stanąć bliżej tych wydarzeń, by w sposób symboliczny towarzyszyć Panu Jezusowi w Jego drodze krzyżowej, by jeszcze bardziej dostrzec ogrom Jego miłości, której ostatnio tak wiele doświadczyłam. Scena ukrzyżowania, podczas której popłynęły łzy, a ciarki i dreszcze przeszły ciało, pokazała, że Pan Jezus dla mnie i całej ludzkości umarł na krzyżu i, że Jego śmierć jest dla nas zbawieniem. Wystarczy uwierzyć i zaufać. Widząc te wszystkie sceny, miałam wrażenie, że oto sama jestem w Jerozolimie za czasów Jezusa... Pomogło mi to jeszcze głębiej uwierzyć i zaufać, a w zamian otrzymałam bardzo wiele, łaskę uzdrowienia z choroby.
CZYTAJ DALEJ

Pomóc może tylko Jezus, dlatego mam kochać Go bardziej niż innych!

2025-09-04 12:43

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Problemem nie jest uwolnienie się od krzyża, ale wierne pójście za Tym, który go niósł i zwyciężył dla nas. Ludzie nam w tym nie pomogą. Nawet nasi rodzice, rodzeństwo, przyjaciele czy znajomi. Pomóc może tylko Jezus, dlatego mam kochać Go bardziej niż innych. Wyznam Jezusowi szczerze moje obawy wobec Jego wymagań.

Wielkie tłumy szły z Jezusem. On odwrócił się i rzekł do nich: «Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby położył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”. Albo jaki król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».
CZYTAJ DALEJ

Kolbuszowa – miasto pokoju i nadziei. Jubileuszowy, 10. Festiwal Psalmów Dawidowych

2025-09-04 21:35

Alina Ziętek-Salwik

Finał X Festiwalu Psalmów Dawidowych w Kolbuszowej

Finał X Festiwalu Psalmów Dawidowych w Kolbuszowej

W tym roku festiwalowe „Psalmy…” dopełniały słowa „pokoju i nadziei”, co nawiązywało do powszechnego pragnienie pokoju, jak również do przesłania nadziei, związanego z trwającym Rokiem Jubileuszowym 2025.

Część artystyczną Festiwalu poprzedziło uroczyste wręczenie medali im. Rodziny Ulmów, przyznawanych od 2023 r., czyli od beatyfikacji Wiktorii i Józefa Ulmów oraz ich siedmiorga dzieci. W tym roku medalami uhonorowano: Romana Janczarskiego (pośmiertnie) – wzór poświęcenia i odwagi, on i jego rodzina przez 2,5 roku ukrywali 6-osobową żydowską rodzinę Kołataczów (medal odebrała Danuta Janczarska, żona Eugeniusza, syna Romana); Michał i Wojciech Filipowie, druhowie z OSP w Żołyni, którzy z narażeniem życia ratowali ludzi z pożaru, Łukasz Budzyń, strażak PSP w Kolbuszowej – za podjęcie akcji ratowniczej i przywrócenie czynności życiowych ofierze nieszczęśliwego wypadku podczas zawodów sportowo-pożarniczych w Kolbuszowej; Magdalena i Paweł Tomoniowie z siedmiorgiem dzieci – za szacunek dla życia i pielęgnowanie wartości rodziny wielodzietnej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję