Reklama

Niedziela Małopolska

Ich spojrzenie na rodzinę

Kochajmy swoje rodziny! Rodzice, kochajcie i wspierajcie swoje dzieci, okazujcie im miłość! Dzieci, szanujcie rodziców, na ich miłość odpowiadajcie miłością!

Niedziela małopolska 14/2018, str. IV-V

[ TEMATY ]

teatr

Marcin Serafin

Łapanowska grupa teatralna z ks. Robertem Anusiewiczem tuż po spektaklu. Do wspólnej fotografii została zaproszona przedstawicielka „Niedzieli”

Łapanowska grupa teatralna z ks. Robertem Anusiewiczem tuż po spektaklu. Do wspólnej fotografii została zaproszona przedstawicielka „Niedzieli”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Takie przesłanie popłynęło z łapanowskiej sceny, gdzie tradycyjnie już na zakończenie Wielkiego Postu przygotowano premierę przedstawienia. Tym razem młodzież wystawiła spektakl pt. „W poszukiwaniu rodzinnej miłości”. Witając widzów, wikariusz z parafii pw. św. Bartłomieja w Łapanowie, ks. Robert Anusiewicz (od kilku lat motywujący młodzież do wypowiadania się na scenie) wspominał: – Co roku przedstawialiśmy w przygotowanych sztukach konkretną osobę. Przypomniał spektakle o bł. Chiarze Badano, o Jacques’u Feschu, o Wandzie Boniszewskiej i dodał: – A teraz jest zupełnie coś innego!

Motywy

Istotnie, widzowie zobaczyli opowieści o atomowych rodzinach i o problemach, z którymi przychodzi się im mierzyć; relacje, podział obowiązków, wychowywanie dorastających dzieci, praca zawodowa i wynikające z tych zobowiązań plusy i minusy. To wszystko, z czym każdy człowiek styka się na co dzień. Czasem było optymistycznie, zbyt pięknie i idealnie, ale częściej – smutno, ciężko i aż nazbyt realnie, a śmiech z widowni był tego potwierdzeniem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Warto poznać motywy, które kierowały młodymi ludźmi prezentującymi na scenie swoje przemyślenia na temat rodzin. – Chcieliśmy zrealizować sztukę, gdzie nie byłoby jednego głównego bohatera – stwierdza Sławek Węglarz, który studiuje matematykę i w przyszłości chce zostać nauczycielem. Autor scenariusza i reżyser spektaklu dodaje: – Pojawił się pomysł wyeksponowania pewnych grup, które by ze sceny pokazały różne oblicza rodzin. Wyjaśnia: – Na pewno chcieliśmy pokazać rodzicom z tej naszej niewielkiej społeczności, że popełniają różne błędy wychowawcze, których sobie nie uświadamiają. Chcemy, aby zobaczyli, jak często zrzucają odpowiedzialność na przykład na nauczycieli. Mocno to podkreśliliśmy, bo zależy nam, aby zmotywować widzów do refleksji, aby się zastanowili nad swoim postępowaniem. Myślę, że te błędy są powielane z pokolenia na pokolenia. Dopiero ich uświadomienie pomoże rodzicom, tym obecnym i tym potencjalnym, zmienić postępowanie.

Reklama

A jak doszło do powstania sztuki, do założenia grupy? Co sprawia, że męska młodzież w Łapanowie angażuje się w takie projekty? Sławek Węglarz wspomina: – Po zeszłorocznym przedstawieniu o Wandzie Boniszewskiej ks. Robert powiedział, że fajnie by było zrobić własną sztukę, więc pomyślałem, czemu nie spróbować? Spotykaliśmy się i rozmawialiśmy; ks. Robert, Michał Węglarz, Dominik Broda. Rodziły się pomysły.

Oddolna inicjatywa

– Pamiętam, że z kuzynem i kolegą oglądaliśmy mecz – dodaje Michał Węglarz (uczeń technikum informatycznego i szkoły muzycznej II stopnia). – Padło pytanie; a może założyć grupę teatralną? Potem mecz zszedł na drugi plan (śmiech), a my skupiliśmy się na szukaniu odpowiedzi na postawione pytanie. Wracaliśmy do niego w czasie kolejnych spotkań i zaczęliśmy działać w tym kierunku.

Ks. Robert Anusiewicz podkreśla: – To była oddolna inicjatywa wyzwalająca lawinę zdarzeń, spotkań, rozmów. Pierwszym pomysłem, który nam się spodobał, było stworzenie przedstawienia o rodzinie. Zastanawialiśmy się, jak pokazać tę złożoną prawdę. Uznaliśmy, że najpierw trzeba pokazać rodzinę idealną, taką, o której marzymy. Potem pojawiały się pomysły na kolejne akty o chorobach i problemach dzisiejszych rodzin. Dyskusje trwały nieraz długo, ale okazywały się twórcze. Ks. Robert dodaje, że spotkania miały wpływ na powołanie do życia grupy teatralnej, która powstała na fundamencie tego, co już wcześniej zostało zrealizowane w grupie apostolskiej.

Oglądając przygotowany przez łapanowską grupę teatralną spektakl, a potem rozmawiając z jej przedstawicielami, nie mogłam wyjść z podziwu, że w projekt zaangażowała się tak licznie młodzież męska. Ks. Robert informuje, że w grupie są także dziewczęta, ale istotnie dominują chłopcy. Wylicza: – Są gimnazjaliści i uczniowie szkół średnich, studenci i młodzież pracująca. O miłośnikach teatru mówi: – To lokalni patrioci. Oni chcą pracować, działać na rzecz tej naszej społeczności. Co istotne, nie zależy im na wygrywaniu konkursów, na zdobywaniu popularności. Twierdzą, że chcą coś dobrego zrobić dla wspólnoty. Zauważa, że sami też tworzą wspólnotę osób, które przy pomocy teatru się integrują, że zależy im na formacji. Dodaje: – Mamy wspólne wyjazdy, spotkania formacyjne. To łączy!

Reklama

Inna droga

Sławek Węglarz zaznacza: – Nie chcemy podbijać świata. Oczywiście, pragniemy się rozwijać, być jak najlepsi, ale to nie jest naszym głównym celem. Chcemy zachęcić ludzi, którzy się nudzą w domu, gdzie spędzają wiele godzin przed ekranem komputera czy telewizora, żeby do nas dołączyli. Dla każdego znajdzie się u nas miejsce – zapewnia i podkreśla: – Jesteśmy grupą, w której się wspieramy, bawimy, przełamujemy bariery. Chcemy udowodnić, że można działać z pasją, rozwijać się, dokształcać, a równocześnie służyć innym, dając im radość.

Od kilku lat na łapanowskiej scenie obserwuję Mikołaja Zdebskiego, który obecnie jest uczniem III klasy gimnazjum w Trzcianie, a ponadto uczęszcza do szkoły muzycznej. Gdy z uznaniem mówię o jego kolejnej kreacji aktorskiej, Mikołaj stwierdza: – Nie czuję się stremowany na scenie, bo już się przyzwyczaiłem do występów, które lubię. Przyznaje, że za każdym razem uczy się czegoś od swego bohatera. Stwierdza: – Grając męża i ojca, doszedłem do wniosku, że w rodzinie potrzebny jest wzajemny szacunek, że należy doceniać wysiłek i trud każdego i nie powinno się zniechęcać swych dzieci do realizacji ich pomysłów. Może nie trzeba im dawać całkiem wolnej ręki, ale należy je wesprzeć, doradzić im i uszanować ich decyzje.

Dla Michała Węglarza, który skomponował muzykę do tegorocznego spektaklu, zaangażowanie w powstanie i wystawienie sztuki to z jednej strony okazja, aby się sprawdzić w nowej roli. Wyznaje: – W przyszłości chciałbym iść w kierunku komponowania. Interesuje mnie bardzo muzyka filmowa. Jednocześnie zaznacza: – Fajnie coś takiego robić. Myślę, że młodzi nie muszą spędzać większości czasu przy komputerze. Dla ich rozwoju zdecydowanie lepiej jest się zaangażować na przykład w taką działalność, jak teatr. Tymi spotkaniami wskazujemy inną drogę, kontrpropozycję do siedzenia na kanapie, przed ekranem komputera.

Reklama

Promieniowanie wartości

Po obejrzeniu spektaklu jego twórcy zebrali zasłużone brawa i gratulacje. – To, co zobaczyliśmy, przeżyliśmy, zapewne zostało zapisane w naszych sercach – komentował na gorąco proboszcz łapanowskiej parafii, ks. Tadeusz Jarzębak. I zauważał: – Na pewno mamy dużo do myślenia o naszych rodzinach, o tym, co w nich trzeba zmieniać, jak je budować. Aby właśnie każda rodzina, co zostało tu powiedziane, miłością żyła, miłością się dzieliła.

Z kolei abp Marek Jędraszewski skierował do twórców sztuki o rodzinie list, w którym przypomniał m.in. zamiłowanie do teatru Jana Pawła II. Metropolita Krakowski zaznaczył: „Cieszę się, że dzisiaj młodzi ludzie, którzy potrafią docenić ten wymiar kultury ludzkiej, jeszcze są. Dziękuję, że w taki właśnie sposób angażujecie się w promieniowanie wartości tak drogich dzisiaj każdemu wierzącemu”.

Twórcy zapraszają do Łapanowa, do tutejszego Domu Kultury, gdzie w niedzielę 22 kwietnia o godz. 19.00 ponownie zaprezentują spektakl „W poszukiwaniu rodzinnej miłości”. Warto wybrać się na przedstawienie, warto zamyślić się nad kondycją naszych rodzin, które tak realistycznie ukazują młodzi na scenie.

2018-04-04 10:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Marcowy kawaler” – wkrótce w WSKSiM

Teatr Studencki "Dobry wieczór" zaprasza na premierę spektaklu Józefa Blizińskiego "Marcowy kawaler". 13 stycznia - godz. 16 i 19 14 stycznia - godz. 13:30 aula WSKSiM, ul. Droga Starotoruńska 3

CZYTAJ DALEJ

Życzenia przewodniczącego KEP dla biskupa sosnowieckiego nominata

2024-04-23 15:38

[ TEMATY ]

abp Tadeusz Wojda SAC

bp Artur Ważny

Karol Porwich/Niedziela

Abp Tadeusz Wojda SAC

Abp Tadeusz Wojda SAC

„W imieniu Konferencji Episkopatu Polski pragnę przekazać serdeczne gratulacje oraz zapewnienia o modlitwie w intencji Księdza Biskupa, kapłanów, osób życia konsekrowanego oraz wszystkich wiernych świeckich Diecezji Sosnowieckiej” - napisał abp Tadeusz Wojda SAC, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w liście przesłanym na ręce biskupa sosnowieckiego nominata Artura Ważnego. Nominację ogłosiła dziś w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce.

„Życzę Księdzu Biskupowi coraz głębszego doświadczania „bycia posłanym” czyli podjęcia misji samego Jezusa Chrystusa, który w pasterskim posługiwaniu objawia miłość Boga do człowieka” - napisał przewodniczący Episkopatu do bp. Artura Ważnego mianowanego biskupem sosnowieckim. „Życzę, aby codzienna bliskość Ewangelii i Eucharystii prowadziły do uświęcenia Księdza Biskupa oraz powierzonego jego pasterskiej pieczy Ludu Bożego Diecezji Sosnowieckiej” - dodał.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje" DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję