Wśród mieszkańców Skołoszowa, ale i okolicznych wsi, nie wyłączając miasta Radymna, przekazywana jest od pokoleń legenda o jednej z kapliczek przydrożnych na obrzeżach wsi Skołoszów.
Jak głosi legenda, dawny dziedzic kaszycki przeszedłszy na kalwinizm powyrzucał obrazy świętych ze swojej dworskiej kaplicy. Służący u niego lokaj ze Skołoszowa obrazy te zabrał. Stary sługa, który
kiedyś był kamerdynerem na dworze biskupim w Radymnie, postanowił obrazy te spieniężyć u radymniańskiego Żyda. Ten traktując je jako towar chodliwy odsprzedał z zyskiem nowo budującej się cerkwi w Skołoszowie
- na drugim krańcu wioski. Jak podaje dalej legenda, gdy dziedzic kaszycki powrócił z wojny, w dowód wdzięczności za szczęśliwy powrót postanowił wrócić na wiarę katolicką a staremu słudze nakazał przywieźć
z lamusa wyrzucone obrazy. Wtedy przyciśnięty do muru sługa posunął się do krzywoprzysięstwa, że nie ma z tym nic wspólnego. Unikał jednak spowiedzi wielkanocnej, tłumacząc się proboszczowi pantalowickiemu,
że spowiada się w cerkwi. Na ruską Wielkanoc pojechali pan i sługa do Skołoszowa. W momencie, kiedy sługa świętokradzko przyjął Komunię Świętą, cerkiew się zawaliła, a na jej miejscu po dzień dzisiejszy
słychać jęki nieszczęśliwego. Legenda opowiada, że rzecz miała miejsce podczas Mszy rezurekcyjnej i dlatego owe jęki słychać na Wielkanoc katolicką i ruską. W pobliżu tego miejsca, na wzgórzu, stoi kapliczka
związana od lat z tą legendą. Kapliczka jest pamiątką po świątyni - nie jedynej zresztą na ziemi skołoszowskiej.
Przekazywana legenda w jakimś stopniu ma też swoje oparcie w faktach historycznych, które ukrywają jej korzenie. Otóż bp Piotr Gembicki, który był wielkim zwolennikiem unii Kościoła Wschodniego z
Rzymem, zmusił obu popów ze swego klucza radymniańskiego - cerkwi miejskiej i skołoszowskiej (przedmiejskiej) - do przyjęcia unii. Kiedy ci próbowali stawić opór, wypędził obu, a prezenty na obie cerkwie
udzielił ks. Erazmowi Wojczyckiemu. Było to w roku 1641. Wtedy to jeden z popów na krańcach Skołoszowa, razem ze zbuntowanymi parafianami zbudował małą prowizoryczną cerkiew, do której wyposażenia wykorzystano
sprzęt z kaplicy dworskiej w Kaszycach. Fakt ten podaje dr Anna Krochmal w swej pracy, w oparciu o księgę konsystorską z Archiwum Diecezjalnego w Przemyślu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu