Komputery są obecne niemal we wszystkich dziedzinach życia:
w szkole, na poczcie, domu, a nawet w Kościele. Młodzi nie pamiętają
czasów, w których nie było tych cudów techniki, które ułatwiają życie,
ale są tylko zwykłymi maszynami. A swoją drogą, ciekawe czy w oziębłości
układów scalonych może się zacząć nowa ewangelizacja?
Już nikogo nie dziwi komputer na plebanii, w sali katechetycznej
czy w kancelarii. Czy możliwe, że przysłowiowa mysz kościelna zostanie
na stałe związana z komputerowym biurkiem? Wydaje się, że komputery
dają nam wręcz nieograniczone możliwości. Bez trudu możemy za ich
pomocą magazynować dane, pakować wielkie tomy na małe dyskietki,
na płyty CD i twarde dyski. Swój osobisty komputer możemy zabrać
praktycznie wszędzie. Sztuczna inteligencja wychwytuje nasze błędy,
przeprowadza skomplikowane wyliczenia i jest nam bezgranicznie posłuszna.
Wystarczy kliknięcie komputerową myszą, by potwierdzić skomplikowaną
operację bankową, albo dokonać zakupu trudno dostępnych towarów.
Maszyna nie może jednak dokonać pewnych bardzo skomplikowanych
połączeń na poziomie duchowym. Choćby modlitwa jest tym rodzajem
łączności z Bogiem, której nie udźwignie najdoskonalszy system multimedialny.
Ale czy może nam w tym choć trochę pomóc?
Cyberkancelaria
Kancelaria parafialna to biuro, gdzie są zmagazynowane wszelkie
dane dotyczące parafian. Każdy istotny fakt w życiu chrześcijanina
jest notowany bardzo dokładnie w księgach parafialnych. Pierwszą
adnotacją, która potwierdza formalne wprowadzenie człowieka we wspólnotę
wierzących jest notatka o chrzcie. Potem następne - aż do pogrzebu.
Kancelarie zaczynają powoli zmieniać swój wizerunek i
sposób przechowywania informacji. Do tej pory mogliśmy spotkać księdza
lub starszą panią, która z mozołem wyszukiwała w poukładanych na
półkach księgach adnotacji na nasz temat. Komputer w kancelarii kościelnej
pojawił się w niektórych parafiach już kilka lat temu.
Każdy nowy ksiądz rozpoczynający pracę w mojej parafii
zostaje przeze mnie przeszkolony na kilku spotkaniach w posługiwaniu
się specjalnym oprogramowaniem, po czym nie ma najmniejszego problemu
w pracy. Od czasu, kiedy używam komputera nie mam najmniejszego kłopotu,
żeby wydrukować jakieś dokumenty, choćby jak mi się to zdarzało,
nawet z 1815 r. - opowiada ks. Józef Górecki, proboszcz parafii św.
Jakuba na Tarchominie. Przyznaje również, że inwestycja w zakup komputera
zwraca się bardzo szybko, ponieważ o wiele mniej czasu poświęca się
na załatwianie poszczególnych spraw.
- Kiedy starsi parafianie przychodzą do kancelarii najpierw
patrzą podejrzliwie na monitor, a kiedy klikam "drukuj" dziwią, że
świadectwo chrztu gotowe jest w kilkanaście sekund, bo pamiętają
jak podobne dokumenty wypisywano do tej pory ręcznie lub na maszynie.
Młodzi natomiast widząc moje biuro odpowiadają bez wahania, że już
dawno powinno być tak wszędzie. Znam już wiele skomputeryzowanych
parafii np. w Legionowie i Wołominie. Wiem również, że najwięcej
tego typu rozwiązań zastosowali w swoich parafiach jezuici - mówi
ks. Górecki.
Księża, którzy zdecydowali się na przechowywanie komputeryzację
parafii, zmieniają również jej oblicze. Praca przy komputerze to
również szansa dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich.
W parafii na Tarchominie taką pracę podejmie wkrótce niepełnosprawny
student.
Proboszcz na Tarchominie ma swój adres e-mailowy znany
parafianom. Oczywiście nie wszyscy piszą do niego listy, ale zdarzyło
się, że parafianka napisała e-mail, w którym zawiadomiła księdza,
że pragnie przyjąć go jak najszybciej w swoim domu, ponieważ nie
mogła tego zrobić w dniu kolędy.
U św. Floriana na Pradze jest zupełnie inny program niż
na Tarchominie. W rejestrze prowadzonym od 1996 jest już 15 tys.
parafian, a kartoteka wciąż rośnie. Ks. Piotr Śliwka uważa, że wkrótce
będzie konieczne wprowadzenie jednolitego programu do obsługi parafii,
ponieważ idealnie byłoby, kiedy w całej Kurii wymiana informacji
mogła odbywać się głównie poprzez łącza internetowe.
Starsi proboszczowie, jeżeli podchodzą sceptycznie do
komputerów to tylko dlatego, że sami czują się bezsilni wobec nowych
technologii, a poza tym obawiają się, że zakup sprzętu do elektronicznej
bazy danych może być bardzo drogi.
Obecnie typowy program parafialny zawiera: kartotekę,
rejestry i formularze, których wzory zostały opracowane według wskazówek
ks. Grzegorza Kalwarczyka kanclerza Kurii Archidiecezji Warszawskiej.
Wpisy do ksiąg spisywane są teraz na jednej stronie, a nie jak do
tej pory na dwóch. Po spisaniu danych strona jest drukowana, podpisywana
i wkładana do jednej księgi, a na końcu roku oprawiana. Oczywiście
zawsze jeden egzemplarz trafia do Kurii, drugi pozostaje w parafii
zarówno w księdze, jak i i na twardym dysku komputera. Dlatego nie
ma mowy o tym, że jakiś dokument się zagubi, zostanie pochłonięty
przez wirus komputerowy lub wykradziony przez hakera, bo ma swoje
odpowiedniki jeszcze, co najmniej w dwóch innych miejscach.
Na czym polega wygoda w stosowaniu tego typu programów?
W wielkim uproszczeniu; chodzi o to, że dane dotyczące jednej osoby
wpisywane są tylko raz, a przy kolejnej sprawie automatycznie "wskakują"
do nowego arkusza. Programy używane w kancelariach mogą dodatkowo
zawierać szczegółowe informacje dotyczące zasobów biblioteki parafialnej,
księgi rachunkowe, księgi korespondencyjne, pomoce katechetyczne,
foldery i zdjęcia. Z takim arsenałem narzędzi nawet złożenie parafialnej
gazetki jest bardzo proste i nie pochłania wiele czasu.
W parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Falenicy wszystkie
komputery połączone są w jedną sieć tak, że każdy ksiądz, nie wychodząc
ze swojego pokoju, ma dostęp do parafialnego archiwum. Dzięki temu
informator parafialny, który wychodzi regularnie na każdą niedzielę
jest przygotowywany przez wszystkich jednocześnie, a świeccy, którzy
chcą dostarczyć informację mogą ją wysyłać do proboszcza pocztą elektroniczną,
albo przynosić tekst na dyskietce.
Znaki czasu
Ojcowie Soboru Watykańskiego II zachęcali nas byśmy z radością
przyjmowali znaki czasu, jakie przynosi nam nasza epoka. Również
media w jednej z konstytucji soborowych doceniane są jako nośniki
mogące wnosić w nasze życie treści ewangeliczne. Internet jest soczewką,
która zbiera wszystkie media w jedno. Można w nim zamieszczać teksty,
filmy, nagrania i dowolne połączenia tych form. Możliwości komputerów
są rzeczywiście wielkie, dlatego też należy je jak najlepiej wykorzystywać
w ewangelizacji wielkiej rzeszy zafascynowanych techniką komputerową
cybermaniaków.
Katolickie strony internetowego serwisu "Opoka" służą
internautom już ponad rok i osiem miesięcy. W grudniu 2000 na serwerze
Petrus obsługującym "Opokę" było 6500 tekstów, 1800 plików dźwiękowych
i 2600 fotografii. Wystrój graficzny stron ostatnio został zmieniony
i ulepszony. Na stronach "Opoki" możemy od niedawna znaleźć nawet
autoryzowane dokumenty Jana Pawła II podane w języku polskim.
Internauci muszą jednak pamiętać, że oglądanie i czytanie
wszystkich stron internetowych, w naszych polskich warunkach, jest
bardzo kosztowne. Ale nawet wysokie rachunki nie odstraszają wiernych
od rekolekcji, które dostępne są na internetowych łączach.
- Jakiś czas temu ktoś pojawił się u mnie proponując
mi przeprowadzenie rekolekcji wielkopostnych w Internecie. Podszedłem
do tej idei bardzo sceptycznie, ponieważ w Internecie było już tyle
zamieszania, że kilka rozważań więcej nic nie wniesie. A poza tym
jestem przekonany, że nic nie zastąpi ewangelizacji. Dlatego te rekolekcje
pachniały mi trochę sileniem się na nowoczesność. Ale zgodziłem się
i nie żałowałem. Bardzo szybko okazało się, że dzięki interaktywnej
metodzie prowadzenia pozwoliły na bardzo szczere głębokie kontakty.
Znalazło się wielu takich ludzi, którzy mimo to, że nie przychodzili
do kościoła albo się wstydzili o pewnych rzeczach mówić, to za zasłoną
komputera było im łatwiej - mówi ks. dr Dariusz Kowalczyk SJ.
Kontakty z uczestnikami rekolekcji w Internecie nie są
do końca anonimowe, bo pozostawiają oni swoje adresy i proszą o dalsze
kontakty. W tych nietypowych rekolekcjach udział biorą najczęściej
ludzie młodzi: studenci i pracownicy naukowi. Są trochę zbuntowani,
czegoś szukają, mają pewne wątpliwości, co do nauki Kościoła. Ale
na takich rekolekcjach odzywają się też Polacy, którzy znajdują się
poza granicami kraju.
- "Odpowiedzi i pytania przychodziły do mnie ze wszystkich
kontynentów od ludzi ogólnie mówiąc spragnionych zwykłego pogadania
o sprawach religii i własnej duszy" - wspomina ks. Kowalczyk.
Komputer w Kościele może służyć każdemu, ale jego wykorzystywanie
to z jednej strony zwykła praca biurowa, a z drugiej - działania
ściśle ewangelizacyjne i katechetyczne. Na pewno komputer zawitał
w Kościele na dobre, bo posługują się nim księża i świeccy. Ale nie
możemy do końca dać się zwieść poczuciu, że wysokie technologie wystarczą,
by uporządkować nasz świat duchowy, bo nawet w dalekiej przyszłości
najcenniejsze będzie osobiste spotkanie człowieka z człowiekiem.
Bo spowiadać się w Internecie teoretycznie też można. Tylko po co,
kiedy nie dostanie się w ten sposób rozgrzeszenia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu