Powiedzenie "Obyś żył w ciekawych czasach" zamiast stać się życzeniem szczęścia, stało się przekleństwem. Ciekawe czasy bowiem to takie, kiedy już nic nie jest takie jak dawniej, kiedy zmienia się
z dawien dawna ustalony porządek, kiedy trudno ogarnąć wszystko, co się dzieje. Nie zawsze zatem udaje nam się połapać w rzeczach ważnych i istotnych. W natłoku spraw, propozycji,
możliwości albo nie jesteśmy świadomi ich istnienia, albo ich ważności i w rezultacie często umyka nam to, co tak naprawdę mądre i dobre.
Od 15 lat jest organizowana w maju piesza pielgrzymka rodzinna z Zielonej Góry do Otynia. W tym roku zaplanowano ją na 10 maja. W poniedziałek (12 maja) do redakcji Aspektów został
przyniesiony list, w którym ze zdumieniem przeczytałam: "Na miejsce zbiórki o godz. 7.00 do kościoła pw. św. Józefa przyszły dwie osoby - emerytka i niżej podpisany. Na przystanek
MPK też przyszły jedynie dwie starsze osoby. Do Otynia samochodem dotarła jeszcze moja żona wraz z kolegą". Z całej Zielonej Góry i okolic (słownie) sześć osób! Jak zapewniają organizatorzy
(dekanalne koło Stowarzyszenia Rodzin Katolickich) zaproszenia zostały skierowane do wszystkich zielonogórskich i podzielonogórskich parafii, a zaproszono szczególnie młodzież przygotowującą
się do sakramentu bierzmowania i dzieci z Podwórkowych Kółek Różańcowych.
12-kilometrowy spacer lasem do Otynia przy pięknej słonecznej pogodzie jest prawdziwą przyjemnością. To nie lada atrakcja dla dzieci, bo można pocelować szyszkami w drzewa, poganiać się do woli
po lesie, pośpiewać w drodze, czy odmówić Różaniec. Nie lada atrakcja to też dla naszego zmęczonego kręgosłupa po wielogodzinnym siedzeniu przed komputerem, telewizorem, przy biurku, czy w szkolnej
ławce, a dla naszych płuc - porządna dawka świeżego powietrza. Wydawałoby się, że na taką ofertę powinny odpowiedzieć tłumy. Stało się zupełnie inaczej. Zapewne też dlatego, że choć w kościele
jestem codziennie i nie tylko słucham niedzielnych ogłoszeń, ale z racji zawodu "sczytuję" parafialne gabloty, informacja o pielgrzymce dotarło do mnie dopiero wraz ze smutnym listem
naszego czytelnika dopiero w poniedziałek rano. Takich jak ja mogło być dużo, dużo więcej. A trudno pójść na coś, o czym się nie wie, że jest.
Być może teraz, ktoś sobie postanowi, że za rok wybierze się na pielgrzymkę do Otynia. 12 miesięcy to jednak na tyle długo, że po drodze różne rzeczy mogą się zdarzyć, a już za trzy
tygodnie (!) jest inna pielgrzymkowa propozycja. 15 czerwca Biskup Diecezjalny zaprasza wszystkich wiernych do Międzyrzecza, gdzie będziemy świętować 1000-lecie męczeńskiej śmierci Braci Międzyrzeckich.
Dla Kościoła na tych ziemiach jest to z pewnością epokowe wydarzenie. Pielgrzymkę do Otynia można powtórzyć za rok, a do Międzyrzecza na kolejny milenijny jubileusz zaproszenia dostaną
dopiero nasze prapraprapraprapraprapraprapra.... wnuki. Zanim to jednak nastąpi nasze świadectwo, nasze opowieści będą kształtować wiarę wielu pokoleń. Czy zatem może nas tam zabraknąć?
Pomóż w rozwoju naszego portalu