Reklama

Historia

Niepokonany duch wolności

Insurekcja 1863 r. była kolejnym w XIX wieku wielkim i zarazem tragicznym wołaniem do świata, że Rzeczpospolita ma prawo do niepodległości. Mija właśnie równo 160 lat od tego wydarzenia.

Niedziela Ogólnopolska 4/2023, str. 28-30

[ TEMATY ]

rocznica

polona.pl

Adolphe Best, Wymarsz powstańców z Grodna

Adolphe Best, Wymarsz powstańców z Grodna

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W styczniową noc z 21 na 22 stycznia 1863 r. kilkadziesiąt tysięcy patriotów chwyciło za broń i rozpoczęło krwawą walkę z rosyjskim okupantem. Na polach tysiąca dwustu bitew i potyczek toczonych z Moskalami przez blisko dwa lata, oddając swoje zdrowie i życie, udowadniali, że słowo „polskość” należy definiować jako umiłowanie wolności ponad wszystko. Wielu z nich znało list Juliusza Słowackiego do księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, w którym na pytanie: „Jaka jest idea Polski?”, wieszcz odpowiadał jednym słowem: „Wolność”.

Krew na ulicach, czyli powstańcze preludium

Reklama

Walkę orężną poprzedziły wydarzenia, które wyraźnie wskazywały, że mimo trwających już blisko sto lat zaborów polskiego ducha wolności nie udało się Rosjanom w żaden sposób stłamsić. I że im większe są represje, tym duch ten tężeje i staje się jeszcze bardziej wzmocniony. Rocznice narodowe stawały się dla polskich patriotów okazją do zamanifestowania swych wolnościowych idei. Zaczęło się od pogrzebu wdowy po gen. Józefie Sowińskim, bohaterskim obrońcy Woli w czasie insurekcji listopadowej. W kondukcie pogrzebowym w czerwcu 1860 r. przeszło ulicami Warszawy kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Takich tłumów nie widziano od dziesięcioleci. Pięć miesięcy później, w rocznicę Nocy Listopadowej, tak samo wielu warszawiaków przyszło pod kościół Karmelitów na Lesznie. I tam po raz pierwszy publicznie z tysięcy gardeł rozległa się przejmująca modlitwa: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!”. W lutym 1861 r., w rocznicę boju o Olszynkę Grochowską, Rosjanie nie przyglądali się biernie manifestantom. Na tłumy zgromadzone na Starym Mieście ruszyli szarżą konni żandarmi, polała się krew, wielu aresztowano i osadzono na Cytadeli. W ich obronie 27 lutego 1861 r. stanął lud dumnej Warszawy, domagając się ich uwolnienia. W odpowiedzi Rosjanie wyprowadzili wojsko z koszar. Padły strzały, w wyniku których zginęło pięciu patriotów: uczeń gimnazjalny, czeladnik krawiecki, robotnik i dwóch ziemian. Wielu odczytało to jako symbol. Wiek i profesje zamordowanych pokazywały bowiem, że marzenie o wolności staje się zjawiskiem powszechnym, a nie tylko elitarnym, ograniczonym do takiej czy innej grupy społecznej. Pogrzeb zabitych zgromadził nieprzebrane tłumy. Gdy ich ciała chowano we wspólnej mogile na Powązkach, koniec wielokilometrowego konduktu sięgał Krakowskiego Przedmieścia. Miesiąc później na ulicach Warszawy rozpętało się prawdziwe piekło. Pod kopytami koni rosyjskich żołdaków, od ciosów pałaszami i pikami, od uderzeń nahajkami zginęło blisko stu bezbronnych warszawiaków. Rosjanie nie oszczędzali nikogo: ginęły kobiety, dzieci, starcy. Ludzi wywlekano z kościołów, z mieszkań, a lochy Cytadeli zapełniały się ludźmi, których jedynym marzeniem była wolność. Znamienne było to, że rozpędzana w taki sposób manifestacja miała charakter pokojowy, a jej symbolem stał się krucyfiks, niesiony przez studenta Karola Nowakowskiego. Rosjanie z niewyobrażalną wściekłością próbowali wyrwać mu go z ręki. Gdy wreszcie im się to udało, rzucili krzyż w błoto nieopodal kościoła św. Anny. Ten sprofanowany przez Rosjan znak wiary chrześcijańskiej, podniósł z ziemi młody Żyd – Michał Landy. Wzniósł krzyż do góry, widząc w nim także znak polskości. I wtedy padł przeszyty śmiertelną rosyjską kulą...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Do broni!

Gwoździem do trumny marzeń o wolności miała być „branka” – autorski pomysł namiestnika rządu cywilnego w Królestwie Polskim margrabiego Aleksandra Wielopolskiego. Sporządzono listy blisko ośmiu tysięcy ludzi, co do których istniały podejrzenia, że zajmują się konspiracją niepodległościową. W połowie stycznia 1863 r. mieli zostać wcieleni do rosyjskiego wojska, w którym służba trwała dwadzieścia pięć lat. Rekrut zabrany do armii powracał – lub nie – do rodzinnego domu jako wyzbyty już wszelkich marzeń starszy człowiek. W tajnym okólniku Wielopolski pisał: „Jednym z głównych celów poboru jest pozbycie się części ludności, która postępowaniem swoim przyczynia się do zamieszania porządku publicznego”. Jak trafnie zauważył po latach prof. Jerzy Łojek w swym znakomitym Kalendarzu historycznym: „Identyczną do Wielopolskiego «troskę» ujawni później generał Jaruzelski, przygotowując zamach na Solidarność przed 13 grudnia 1981 r.”.

Reklama

Polacy powiedzieli „dość!”. „Do broni więc, Narodzie Polski, Litwy i Rusi, do broni! – głosił manifest Tymczasowego Rządu Narodowego – godzina wspólnego wyzwolenia już wybiła, stary miecz nasz wydobyty, święty sztandar Orła, Pogoni i Archanioła rozwinięty. Legalny Rząd Twój Narodowy, wzywa Cię na pole walki już ostatniej, na pole chwały i zwycięstwa, które Ci da i przez imię Boga na niebie da przysięga, bo wie, że Ty, który wczoraj byłeś pokutnikiem i mścicielem, jutro musisz być i będziesz bohaterem i olbrzymem. Tak, Ty wolność Twoją, niepodległość Twoją, zdobędziesz wielkością takiego męstwa, świętością takich ofiar, jakich lud żaden nie zapisał jeszcze na dziejowych kartach swoich”.

Kilkanaście tysięcy Polaków ruszyło do boju. Wyposażeni w strzelby, szable i kosy postawione na sztorc wypowiedzieli wojnę Rosji. W noc wybuchu powstania stoczono ponad trzydzieści bitew i potyczek ze znienawidzonym zaborcą. Rozpoczynała się wielomiesięczna wojna partyzancka prowadzona głównie: na Podlasiu, Lubelszczyźnie, w Górach Świętokrzyskich, na Wileńszczyźnie, Kowieńszczyźnie, Grodzieńszczyźnie, Wołyniu i Żytomierszczyźnie. Rozpoczynały się też dzieje niezwykle sprawnie działającego państwa podziemnego z własnym skarbem, pocztą, wymiarem sprawiedliwości, armią, łącznością. Jak pisał po latach Józef Piłsudski: „W roku 1863 istniał symbol, który silnie, ba – nieraz wszechwładnie panował nad ludźmi. Była nim pieczęć Rządu Narodowego”. Dodawał przy tym: „Wielkość naszego narodu w wielkiej epoce 1863 roku istniała, a polegała ona na jedynym może w dziejach naszych rządzie, który nieznany z imienia, był tak szanowany i tak słuchany, że zazdrość wzbudzać może we wszystkich krajach i u wszystkich narodów”.

Reklama

Powstanie trwało blisko dwa lata. Do jego stłumienia Rosjanie zmobilizowali ponad trzystutysięczną armię. Otrzymali też wsparcie ze strony Prus. Zaledwie miesiąc po wybuchu insurekcji udał się do Petersburga specjalny wysłannik premiera Ottona von Bismarcka – gen. Gustav von Alvensleben, który podpisał w Petersburgu konwencję, na mocy której Rosja przyjmowała od Prus wszelką pomoc skierowaną przeciwko „polskim buntownikom”. Represje popowstańcze dotknęły niemalże każdą polską rodzinę. Ponad dziesięć tysięcy osób zginęło, tysiące zostało uwięzionych, a dziesiątki tysięcy wywieziono na Sybir... Kręgosłup dumnego narodu miał być na zawsze przetrącony.

Sens walki

W przypadku klęsk zawsze nasuwa się pytanie, czy było warto. Przywołałem wydarzenia poprzedzające powstanie, bo trudno bez nich zrozumieć decyzję o rozpoczęciu walki. Racjonalna analiza, dokonywana po czasie i często w oderwaniu od realiów, nastrojów i emocji, wskazuje, że miało ono już na samym początku nikłe szanse powodzenia, choćby z uwagi na dysproporcje sił stron walczących i bierność potencjalnych sojuszników. Analogie z Powstaniem Warszawskim nasuwają się same. Gdy jednak osadzimy decyzję o wybuchu jednego i drugiego zrywu w kontekście i atmosferze wydarzeń, które je poprzedzały, widzimy, że wybuchnąć po prostu musiały. Że determinowała je niepowstrzymana niczym wola narodu do poświęcenia wszystkiego, aby tylko być wolnym.

Zwracali na to uwagę po latach dwaj wielcy przywódcy Kościoła i narodu, którzy zostali wychowani w tradycji insurekcyjnej w okresie II Rzeczypospolitej: papież Jan Paweł II i prymas Stefan Wyszyński. Pierwszy z nich podczas kanonizacji powstańca styczniowego o. Rafała Kalinowskiego zauważał, że w uczestnikach zrywu 1863 r. „oczyszczał się szlachetny kruszec wolności, zanieczyszczony w dawniejszych pokoleniach prywatą, egoizmem, wielorakim nadużyciem, a oni ten kruszec wolności Polaków szczególnie uszlachetnili”. A przy innej okazji dodawał: „Szczególne znaczenie dla przyszłych pokoleń mają ci, którzy w szczególny sposób dali świadectwo nieustraszonego i niepokonanego niczym życia narodu. Takimi świadkami w moich chłopięcych latach byli powstańcy z 1863 r. Ten upływ pokoleń to jest historia. Każda chwila współczesna nosi w sobie błogosławione brzemię chwil i dni, i lat, i pokoleń z przeszłości”. Z kolei Prymas Tysiąclecia w homilii z okazji setnej rocznicy wybuchu powstania styczniowego w warszawskiej katedrze powiedział: „Powiedzą ludzie roztropni: «Ale powstanie się nie udało». Czy nie lepiej było żyć spokojnie w pracy organicznej, budować, naprawiać drogi, uprawiać ziemię, rozwijać technicznie urządzenia, poprawiać ekonomiczny byt narodu, spokojnie, cicho? (...). A jednak człowiek musi pamiętać, że gdy nogi jego brodzą w ziemi rodzimej, głowa wznosi się wysoko, a serce wyrywa się do czegoś jeszcze więcej. Najbardziej smutnymi narodami są te, którym postawiono za ideał li tylko dążenia i cele materialne”.

Dokończone powstanie

Jest jeszcze jeden aspekt niezwykle ważny w rozważaniach o powstaniu styczniowym. Ukształtowało ono bowiem i wychowało swoich „pogrobowców” – obóz niepodległościowy skupiony wokół Józefa Piłsudskiego. Było dla nich punktem odniesienia, tak jak dla wielu działaczy opozycji antykomunistycznej w PRL punktem odniesienia były Armia Krajowa i Żołnierze Wyklęci. Gdy w latach poprzedzających I wojnę światową formował się w Galicji ruch strzelecki, niepodległościowcy otwarcie mówili, że dokończą dzieło przerwane upadkiem powstania. Nie bez powodu Pierwsza Kompania Kadrowa – zalążek odrodzonej armii polskiej – ruszała z krakowskich Oleandrów dokładnie w 50. rocznicę stracenia na stokach warszawskiej Cytadeli Romualda Traugutta i pozostałych członków Rządu Narodowego. Szli przeciwko imperium rosyjskiemu jako ich spadkobiercy i mściciele. A jak zapisali świadkowie, śpiewali wtedy pieśń zdławioną przed pół wiekiem przez Moskali: „Hej, strzelcy wraz, nad nami orzeł biały! (...) O ojców grób bagnetów poostrz stal...”. I tym razem zwyciężyli! Jak zauważył po latach ich Komendant: „Nieraz Polak miota się w trwodze. Wtedy z mogił, z grobów 1863 roku żywy cień powstaje, cień wielkości epoki, cień Rządu Narodowego, i wtedy mogiły wołają głosem straszliwym – «Idź i czyń»”.

Autor jest historykiem, szefem Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych

2023-01-16 18:00

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ojciec, który został biskupem

Niedziela wrocławska 2/2015, str. 5

[ TEMATY ]

biskup

rocznica

jubileusz

Archiwum bp. Józefa Pazdura

W diecezji mówi się o nim „Ojciec”. Tytuł ten najpełniej oddaje rolę, jaką przez kilkadziesiąt lat pełnił i nadal pełni w Kościele na Dolnym Śląsku bp Józef Pazdur.

Zdziwiłem się – mówi bp Józef, który w styczniu 2015 r. będzie obchodził 30. rocznicę święceń biskupich – bo nigdy nie marzyłem, aby być biskupem. Nie miałem nawet możliwości, ponieważ na ogół trzeba mieć przynajmniej tytuł doktora. Dlatego nie przygotowywałem się do tej funkcji. I choć charakter, zainteresowania czy studia w Rzymie, to wszystko wskazywało na powołanie do duchowego ojcostwa, Boży plan był jednak inny. – Ktoś mi przyniósł informację, abym o godzinie dwunastej słuchał Radia Watykańskiego – wspomina. – Stamtąd dowiedziałem się o decyzji Ojca Świętego. – Informacja o nominacji była przyjęta przez duchowieństwo i wiernych niezwykle serdecznie – opowiada biskup świdnicki Ignacy Dec. – Wszyscy byli zadowoleni, że oko Ojca Świętego spoczęło na księdzu prałacie. Z wyboru cieszyła się cała diecezja. – Gdy został biskupem, to była euforia radości – mówi historyk Kościoła ks. prof. Józef Swastek. – Przeżywałem już różne nominacja biskupie, ale nigdy nie było takiej radości jak w dniu, gdy ks. Józef Pazdur został ogłoszony biskupem. Słowa historyka potwierdzają inni kapłani. Ks. Marian Biskup, dyrektor Wydziału Duszpasterskiego wrocławskiej Kurii wspomina grudniową uroczystość mikołajową w Seminarium. – Pamiętam, że w pewnym momencie pojawiło się na ekranie zdjęcie ks. Pazdura. Aplauz, jaki spowodowało pokazanie się tej fotografii, był niezwykły i niepowtarzalny.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV wzywa prawników do pełnego respektowania sprawiedliwości, prawa i godności osób

2025-09-20 13:34

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Urzeczywistniajcie sprawiedliwość w służbie ludziom, ze wzrokiem skierowanym na Boga, abyście w pełni mogli szanować sprawiedliwość, prawo i godność człowieka - zaapelował Papież podczas audiencji dla pielgrzymów, którzy przybyli do Rzymu w ramach Jubileuszu Wymiaru Sprawiedliwości. Podkreślił, że przy tej okazji nie można zapominać o krajach i narodach, które „łakną sprawiedliwości”, ponieważ ich warunki życia są niesprawiedliwe i nieludzkie.

Cieszę się, że mogę przyjąć was z okazji Jubileuszu poświęconego wszystkim, którzy w różnym charakterze działają na rozległym polu wymiaru sprawiedliwości. Pozdrawiam obecnych tu dostojnych przedstawicieli władz, przybyłych z wielu krajów, reprezentujących różne trybunały, oraz wszystkich was, którzy codziennie pełnicie nieodzowną służbę na rzecz uporządkowanych relacji między osobami, społecznościami i państwami. Jubileusz czyni nas wszystkich pielgrzymami, którzy - odkrywając znaki nadziei, która nie zawodzi - pragną „odkryć na nowo niezbędną ufność, zarówno w Kościele, jak i w społeczeństwie, w relacjach międzyludzkich, w stosunkach międzynarodowych, w promowaniu godności każdej osoby i w szacunku dla stworzenia” (Bulla ogłaszająca Jubileusz, 25).
CZYTAJ DALEJ

Niemcy: tysiące przeciwników aborcji na Marszu dla Życia

2025-09-21 12:51

[ TEMATY ]

Niemcy

marsz dla życia

zrzut ekranu YT

Ok. 7000 osób wzięło udział w 21. „Marszu dla życia”, który odbył się 20 września jednocześnie w Berlinie i Kolonii. Ogólnokrajowa manifestacja Federalnego Stowarzyszenia Prawa do Życia (BVL) jest jednym z najważniejszych wydarzeń ruchu na rzecz ochrony życia. Chrześcijanie różnych wyznań dali wyraźny sygnał na rzecz ochrony życia ludzkiego - od narodzin do naturalnej śmierci.

W Berlinie marsz rozpoczął się w tym roku po raz pierwszy na placu przed dworcem głównym, a nie jak zwykle przy Bramie Brandenburskiej. Wśród uczestników byli biskup Regensburga Rudolf Voderholzer, biskup pomocniczy Berlina Matthias Heinrich, a także liczni księża, siostry zakonne i inni przedstawiciele Kościoła. Według danych organizatorów przez stolicę przeszło około 4000 osób. W Kolonii w pokojowej demonstracji wzięło udział około 3000 osób. W tym samym czasie w Zurychu odbył się pierwszy „Marsz dla Życia” w Szwajcarii.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję