Pantomima - teatr bez słów, królowały gesty i taniec. Na początku wydawało mi się, że nie jest trudno zagrać samym tylko gestem. Nic bardziej mylnego. Bardzo trudno było wcielić się w graną
przez mnie rolę - byłam demonem sekt (przynajmniej próbowałam być). Przez cały czas musiałam pamiętać, że mam zagrać złego ducha, a nie utożsamić się z nim, co oczywiście było dodatkowym
utrudnieniem. Pytano nas często, dlaczego to robimy. Mogę odpowiedzieć: każdy z nas z tego samego powodu, przede wszystkim mową ciała chcieliśmy powiedzieć coś bardzo prostego: czy
ty wiesz, że Bóg Cię kocha? Dlaczego akurat w ten sposób? Chyba za dużo jest na świecie słów, zbyt wiele rzucanych na wiatr, pustych, niepopartych czynami. Dziś słowo, jego znaczenie
jest nadużywane, używane w złej wierze, dlatego nie budzi zaufania i ulatuje gdzieś bez refleksji. Chcieliśmy, by na spektakl przyszły nie tylko osoby wierzące, ale także te, które
poszukują Boga i odpowiedzi na "życiowe" pytania. Czas pantomimy był czasem szukania tych odpowiedzi, chwilą refleksji nad własnym życiem, a być może nawet momentem uświadomienia
sobie, że czas już coś zmienić? Często nie mamy odwagi przyznać się do tego, że poszukujemy, że próbujemy coś w życiu zmienić - ja również miałam z tym problem - ale tak naprawdę
nieusiłować byłoby grzechem. Dlatego chcieliśmy spróbować, a czy nam się udało? To zweryfikowała publiczność, której obecność umocniła nas w przekonaniu, że nie jesteśmy sami w tym,
co robimy.
Przybliżać Boga, ukazać Jego miłosierdzie i nadzieję, którą każdy z nas może w Nim pokładać, jeżeli tylko zechce się otworzyć na Jego Miłość. My zarzuciliśmy kotwicę
w Bogu. Nie chcemy dryfować bez celu. To On trzyma nas w miejscu, przy Nim czujemy się bezpiecznie. On jest naszą opoką i nadzieją, filarem, na którym stawiamy budowlę
naszego życia. Jego Miłosierdzie jest tak wielkie, że Ty także znajdziesz w nim schronienie.
Bóg i ja razem, to moja życiowa decyzja, codzienne, prywatne spotkanie z Nim. Pantomima była naszym spotkaniem - moim i Twoim z naszym Bogiem. Wiele rzeczy
nas dziś pociąga, wielu z nich pragniemy. Z natury swojej przyzwyczailiśmy się brać, nie dając nic w zamian, często też nie dziękując za to, co mamy. Przywykliśmy
do narzekania na swój los, nie próbując go zmienić, bo zmiana wymaga przecież wysiłku. Ktoś może powie, że daliśmy z siebie niewiele, przygotowując pantomimę, ale przynajmniej chcieliśmy coś
dać, nie oczekując nic w zamian. Nie można całe życie narzekać. Każdy może zmienić swój los, zmieniając na początek własne podejście. Tą refleksją chcieliśmy podzielić się również z Wami.
Duszpasterstwo Akademickie jest wspólnotą, jednak każdy z nas jest inny, każdy ma swoją własną historię. Najwspanialsze jest to, że lekarstwo na nasze słabości znajdujemy wspólnie i jest
z nami Bóg. Chciałabym, korzystając z okazji, w imieniu aktorów i wszystkich członków Duszpasterstwa Akademickiego wyrazić naszą ogromną wdzięczność za trud,
który ks. Janek włożył w przygotowanie pantomimy. Z Bożą pomocą dokonał on cudu i z nas, amatorów, stworzył aktorów. Dziękujemy Bogu za to, że postawił księdza
Janka na naszej drodze i za to, że możemy razem działać i coraz więcej ludzi prowadzić do naszego Ojca - to nasza wspólna droga, którą chcemy pokonać też z Tobą, dlatego
przyjdź na spotkanie i porozmawiaj z nami, bo "dialog prowadzi do spotkania".
Pomóż w rozwoju naszego portalu