Była to okazja do przypomnienia sylwetki założyciela Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta (TPBA), ale też do ukazania owoców tego dzieła, które trwa już i rozwija się od 44 lat.
W trzecią rocznicę śmierci ks. Jerzego, staraniem osób związanych ze schroniskiem w Bielicach, postawiony został pomnik na jego wrocławskim grobie (Sępolno). Wcześniej symboliczny grób stanął także w Bielicach, gdzie Jerzy posługiwał przez 32 lata; znajduje się tam również jego Izba pamięci i archiwum. W dwa lata później, 13 maja 2024 r., we wrocławskim kinie „Nowe horyzonty” odbyła się premiera filmu Brat brata w reżyserii Andrzeja Kotwicy, poświęconego naszemu wrocławskiemu miłosiernikowi. Obraz ten staje się szczególnym zaproszeniem do wspomagania wolontariatu na rzecz osób w kryzysach, związanych z bezdomnością.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W minionych latach w rytm życia codziennego Wrocławia wpisują się obecnie: MiserArt, a w nim pracownie rzemieślnicze, streetworkingu, upcyklingu, uliczne ambulatorium, wrocławski streetbus, żywe murale MiserArt. Oto konkretne echo miłosierdzia, płynące z posługi Jureczka.
Reklama
Ksiądz prof. Franciszek Głód w swojej książce Albertówka, napisał m.in.: „Wiele osób, obserwując bezdomnych, uzależnionych od alkoholu, dostrzega w nich ludzi, którym nie chce się pracować i są zagrożeniem dla innych. Uważają, że oni sami wybrali sobie ten trudny i beznadziejny los. Warto pamiętać, że ludzkie sądy nie zawsze są prawdziwe, choćby z tej racji, że często nie są znane ostateczne motywy ludzkich zachowań. Tylko Pan Bóg zna dogłębnie serca i umysły ludzi. Każdy człowiek zamiast sądzić, powinien raczej starać się pomagać, by uzależnieni od alkoholu czy innych szkodliwych substancji, mogli się z tych więzów wydobyć”.
Tak więc czyny miłosierdzia powinniśmy uczynić stylem naszego życia – to ma być nasza druga natura! A jak mamy to zrobić? Święci nie mieli złudzeń: „To u Boga mamy, co ubogim damy” – byle mądrze. Ale potrzeba czegoś więcej, niż środków materialnych. Oto podpowiedź św. Faustyny Kowalskiej:
„Dopomóż mi do tego, o Panie, aby oczy moje były miłosierne, [...] aby słuch mój był miłosierny, [...] aby język mój był miłosierny, [...] aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, [...] aby nogi moje były miłosierne, [...] aby serce moje było miłosierne, bym czuła ze wszystkimi cierpieniami bliźnich. [...] Nikomu nie odmówię serca swego. Obcować będę szczerze nawet z tymi, o których wiem, że nadużywać będą dobroci mojej” (Dz.163).
Nie wiem, czy ks. Jerzy Marszałkowicz znał akurat ten fragment Dzienniczka, ale z pewnością dokładnie odczytał go w swoim sercu i dlatego „wszedł w buty” swoich podopiecznych.
Warto zauważyć, że wrocławskie schroniska dla osób w kryzysie bezdomności leżą na jubileuszowym Szlaku Miłosierdzia (zob. www.pielgrzyminadziei.pl). „Tam gdzie pojawia się bieda, ubóstwo, tam dzięki Chrystusowi odradza się też nadzieja, która zmienia oblicze świata” – jak oświadczył abp Józef Kupny.
Niedługo ukaże się książka, poświęcona br. Jerzemu Byłem jakąś iskrą. Miejmy nadzieję, że ta lektura zainspiruje osoby, które podejmą szersze opracowanie dokonań Jerzego Marszałkowicza. Bo ten brat-bliźniak św. Brata Alberta Chmielowskiego w zapomnienie pójść nie powinien żadną miarą, gdyż dzieło, jakiego się podjął, końca mieć nie będzie w ziemskim wymiarze naszego życia – co Pan Jezus jasno zapowiedział: Ubogich zawsze macie między sobą (Mk 14,7). A skoro wszyscy z miłości będziemy sądzeni, zatem pole do działania w realizowaniu wyobraźni miłosierdzia ma i wciąż będzie miał naprawdę każdy z nas.