Gdy człowiek ogląda jedynie telewizję, i to tylko niektóre
programy, a prasę i radio sam wybiera, łatwo może zapaść w sen zimowy (
mimo wiosny). Jeśli do tego ograniczył krąg swoich znajomych do podobnie
myślących co i on, to spory ideowe docierające z drugiej ręki wydają
się egzotyczne. Dlatego kubeł zimnej wody jest wówczas pożądany.
Okazją do tego, by bezpośrednio zetknąć się ze światem "
politycznej poprawności", była zorganizowana przeze mnie wystawa
Przyćmione światło w Muzeum Północno-Mazowieckim w Łomży. Poza standardowym
szeregiem kurtuazyjnie przychylnych gestów, ekspozycja wzbudziła
nieoczekiwane reakcje. To właśnie dlatego pozwalam sobie jeszcze
raz wrócić do tematu, ponieważ zarysował się całkiem poważny spór
wokół tej inicjatywy. Jest to, co prawda, wystawa lamp naftowych,
ale to nie one wzbudzają skrajne reakcje. Obok lamp bowiem - niejako
na marginesie - pokazaliśmy "dżiny", gdyż - jak pamiętamy z baśni
o Alladynie - lampy mają swoje duchy. Ten muzealny żart nie zawsze
jest tak odbierany. Sam pomysł wywołuje życzliwe zaciekawienie, wszak
jego realizacja nie każdemu odpowiada.
"Dżiny" zostały przedstawione poniekąd w kontraście do
lamp naftowych. Jeśli te ostatnie są światłem, to "dżiny" są cieniem.
Każdy z nich otrzymał jednoznacznie negatywną notę. Rewolucje, które
rozniecili, przyniosły efekt najgorszy z możliwych - jeśli nie w
postaci zagłady istnień ludzkich (komunizm, nazizm, narkomania),
to wręcz dusz potępionych (satanizm, okultyzm). Pierwsza kontrowersja
dotyczy dziwnego charakteru ekspozycji, która zamiast propagować
- z czym na ogół się w muzeum stykamy - tym razem potępia. A więc
ktoś, kto jedynie powierzchownie będzie odbierał wystawę i nie zerknie
na wyjaśniające teksty, może zrozumieć ekspozycję w sposób dokładnie
odwrotny do zamierzonego.
Problem drugi to wybór postaci - "dżinów", który nie
każdy akceptuje. Jak usłyszałem od dziennikarki Gazety Wyborczej: "
Na miłość Boską, to i Sartre´a pan tam umieścił?!". Jakże kuriozalna
reakcja miłośniczki filozofa, który był zadeklarowanym ateistą (ze
względu na "miłość Boską" chyba więc dobrze, że go tam umieściłem)
.
Niestety, są i tacy, którzy zdają się twierdzić, że w
ogóle negatywne ocenianie czyjejś myśli jest już złe. Dotarły do
mnie oburzone "poprawne politycznie" głosy, że jak mogłem aż tak "
jednoznacznie" zaprezentować pokazane ideologie. Do tego stopnia
było to niedopuszczalne, że nawet nie pozwalano mi się wytłumaczyć.
Dlaczego? Ponieważ jestem nietolerancyjny.
Tymczasem umiejętność "jednoznacznego" właśnie spojrzenia
na idee, zwłaszcza te, wśród których żyjemy, wydaje mi się rzeczą
bardzo cenną. Bo tylko w ten sposób będziemy potrafili zrozumieć
rzeczywistość. I tylko w ten sposób będziemy mogli znaleźć też swoje
miejsce w tej rzeczywistości. Niezaangażowanym obserwatorem możemy
być tylko do czasu, gdyż przedłużanie tego stanu może okazać się
równie, albo nawet jeszcze bardziej niegodziwe, co czynne uczestniczenie
w złu. "Obyś był zimny albo gorący!" (Ap 3, 15) - czytamy w Piśmie
Świętym. Dlatego Dante mógł w XIV w. tak dramatycznie przedstawić
los tych, którzy z "obiektywizmu", "niezależności", "obojętności"
uczynili swoje życiowe credo: "Najgorętsze miejsca w piekle są zarezerwowane
dla tych, którzy w czasach kryzysu moralnego pozostawali neutralni"
.
Na szczęście nie wszyscy są dzisiaj wyznawcami "politycznej
poprawności". W szczególności młodzież pragnie w jakiś sposób określić
swoje miejsce, przeczuwając, że zadeklarowanie się po jednej stronie
sporu nie jest żadną nietolerancją. Świadczy o tym wpis do Księgi
Pamiątkowej, gdzie zwiedzający odnotowują swoje reakcje po obejrzeniu
wystawy. Oto jeszcze jeden skrajny głos w dyskusji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu