Reklama

Widzieć w człowieku Chrystusa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

We wsi Brzeziny, niedaleko Choszczna, istnieje od 1964 r. uroczo położony wśród kasztanowych drzew Dom Pomocy Społecznej. Znajduje w nim serdeczną opiekę wychowawczą, pielęgniarską i lekarską 111 dziewcząt i kobiet w wieku od sześciu do 54 lat! Przebywają tu dziewczęta upośledzone fizycznie i umysłowo w stopniu lekkim, średnim i znacznym pochodzące głównie z terenu Pomorza Zachodniego.
W brzezińskim Domu pracuje około 80 osób, w tym cztery siostry ze Zgromadzenia Sióstr Benedyktynek - Samarytanek Krzyża Chrystusowego. One są sercem tego Domu. Samarytanki zostały powołane jeszcze w okresie międzywojennym przez Jadwigę Jaroszewską (1900-37), późniejszą Matkę Wincentę - z przeznaczeniem do bezpośredniej pracy wśród dzieci głęboko upośledzonych fizycznie i umysłowo.
Dziewczęta i kobiety są zgrupowane w pięciu tzw. domach. Domami kierują zakonnice i osoby świeckie, starając się podopiecznym zastąpić miłość rodziców, którzy rzadko odwiedzają swoje córki. Na parterze jest dom najciężej upośledzonych, którzy wymagają stałej opieki ze strony personelu. Pochylam się nad siostrą Augustą, która karmi stale leżącą Ewę. Ta posługa wymaga ze strony zakonnicy szczególnej dobroci i anielskiej cierpliwości. „Mam duże doświadczenie w pracy z tak ciężko upośledzonymi, bo przedtem też pracowałam w domu pomocy społecznej dla chłopców w Pruszkowie - mówi s. Augusta. - Sił do takiej służby dodaje mi moje powołanie zakonne, a przede wszystkim niedościgniony wzór naszej matki założycielki Wincenty. W każdym cierpiącym widzę samego Chrystusa - naszego Boga”. W czasie naszej krótkiej rozmowy jedna z upośledzonych dziewczyn biega po długim korytarzu. Inne hałasują i skaczą, wyrażając swoją radość z przybycia dziennikarskiej pary. Dotykają nas i pytają bez przerwy o imiona. Jest to znak, jak bardzo te upośledzone pensjonariuszki spragnione są miłości. Agnieszka nie potrafiła chodzić ale wskutek codziennych, cierpliwych ćwiczeń już teraz porusza się z pomocą balkonika, nawet potrafi wejść po schodach. Z tego powodu czuje się bardzo dumna. Inna dziewczynka - Eliza nawet nie umiała samodzielnie jeść posiłków. Jednak intensywna terapia zrobiła swoje: mała Eliza potrafi samodzielnie zjeść, a nawet sama siedzi w swoim wózeczku. Ostatnio zostały wymienione meble, tak by każdy mieszkaniec mógł - choć w małym stopniu - poczuć atmosferę domu rodzinnego. Nawet kolor ścian i pościeli jest taki sam, a wszędzie dużo kwiatów, które niosą zdrowie i uspokojenie.

Otwarte drzwi

Dom w Brzezinach nie jest zakładem leczniczym ani wychowawczym w ścisłym tego słowa znaczeniu, lecz zakładem czysto opiekuńczym dla dziewcząt, których dotychczasowe leczenie nie dało żadnego rezultatu. Większość z nich przybyła do Domu Pomocy Społecznej ze szpitalnych sal bądź innych zakładów leczniczych. Są też takie, które przybyły wprost z domów. Część rodziców przywiozła je tu zaraz po wydaniu diagnozy lekarskiej o ciężkim stanie ich córek.
„Przez lata Dom w Brzezinach był placówką zamkniętą - mówi jego dyrektor, inż. Józef Pierożek. - Dziewczęta nie wychodziły na zewnątrz, były odizolowane od świata, nawet życia tej wsi. Moją pierwszą decyzją po przejęciu funkcji dyrektora było «otworzenie» Domu; stąd nasze liczne autokarowe wycieczki do okolicznych miast i ciekawych okolic, by niepełnosprawne dziewczęta nie były zamknięte tylko w czterech ścianach swego pokoju. Zimą organizowaliśmy im kuligi. Każde ich wyjście na zewnątrz naszego Domu przyjmują z niezwykłą radością, a nawet z wrażenia płaczą. Tak bardzo zależy nam na praktycznej integracji niepełnosprawnych ze zdrowymi. Zwracam też uwagę opiekunkom, by nie wyręczały swoich podopiecznych w czynnościach samodzielnego ubierania się czy dbania o higienę, lecz by dopomagały im w tych osobistych zajęciach. Nadopiekuńczość może uczynić ich wiecznymi kalekami, a przecież w naszym Domu bardzo duży nacisk kładziemy na terapię i rehabilitację”.
Dyrektor zainicjował też terapię dla mieszkanek poza Domem. Do ośrodków terapeutycznych dziewczęta wraz ze swoimi opiekunkami muszą wyjść o określonej godzinie i tam ćwiczyć, bo tylko tak mogą odzyskiwać sprawność fizyczną i manualną. Już samo wyjście z budynku jest rehabilitacją ciała i umysłu.

Integracja mieszkanek

W osobnym domku mieszka w kolorowych pokojach 19 dziewcząt o różnym stopniu upośledzenia, wzajemnie sobie pomagając. Znają się doskonale i wiedzą, która jakiej potrzebuje pomocy. „Nawet w tych prozaicznych zajęciach czują się bardzo szczęśliwe i prześcigają się w czynnościach pielęgnacyjnych - zauważa ich opiekunka. - Bardzo lubią wyszywać, malować, wycinać, bo w ten sposób mają zajęty czas między posiłkami, a to jest niezwykle ważne”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Andrzej Przybylski podczas Apelu Jasnogórskiego: Kochani nauczyciele i wychowawcy - jesteście nadzieją!

2025-09-01 22:15

[ TEMATY ]

abp Andrzej Przybylski

Maciej Orman/Niedziela

"Żeby zapobiec wojnom, nie wystarczy uzbroić się po uszy i szczelnie schować do schronów. Najpierw i przede wszystkim trzeba wychować ludzkie serca do miłości i pokoju, do sprawiedliwości i troski o dobro wspólne" - mówił podczas Apelu Jasnogórskiego abp Andrzej Przybylski, metropolita katowicki.

"Skoro dzieci i młodzież są naszą nadzieją, to każdy nauczyciel i wychowawca jest współtwórcą tej nadziei.
CZYTAJ DALEJ

Abu Zabi: odkryto starożytny krzyż, świadectwo wczesnego chrześcijaństwa

2025-09-02 08:51

[ TEMATY ]

krzyż

Abu Zabi

Adobe Stock

Podczas tegorocznych wykopalisk w klasztorze na wyspie Sir Bani Yas, ok. 170 km na południowy zachód od Abu Zabi, archeolodzy odkryli unikalny, 30-centymetrowy gipsowy krzyż. Jak poinformował Departament Kultury i Turystyki Abu Zabi, znalezisko datowane jest na VII-VIII w. n.e.

Krzyż znaleziono na dziedzińcu jednego z budynków klasztornych. Jak wyjaśnia archeolog i orientalistka Maria Gajewska, jest to dowód, że kompleks około dziewięciu domów, uznawanych wcześniej za schronienia dla starszych mnichów, był częścią osady chrześcijańskiej sprzed ponad tysiąca lat. „Nie mieliśmy żadnych wskazówek, że były one zamieszkane przez chrześcijan” – przyznała specjalistka.
CZYTAJ DALEJ

Paryż szykuje się do „soboru”: jak sobie radzić z falą nawróceń?

2025-09-02 17:58

[ TEMATY ]

Francja

Paryż

sobór

fala nawróceń

Adobe Stock

W regionie paryskim trwają przygotowania do synodu prowincjalnego, którego tematem będzie narastająca od kilku lat gwałtowna fala nawróceń we Francji. „Nie znam parafii, w której nie byłoby neofitów czy ludzi przygotowujących się do chrztu. Nikt nie może powiedzieć: nas to nie dotyczy” - mówi ks. Maximilien de La Martinière, proboszcz z Wersalu, który został sekretarzem generalnym tego zgromadzenia.

Podkreśla on, że choć nie jest jeszcze znane miejsce, w którym będzie odbywać się to zgromadzenie, ani na jakiej zasadzie będą wyłonieni jego uczestnicy, to jednak już teraz towarzyszy temu wydarzeniu wielki entuzjazm. Temat obrad jest bowiem jednoznacznie pozytywny.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję