Jest w człowieku taki głód, który trawi każdego. Arystoteles określił go krótko: „Wszyscy ludzie pragną wiedzieć.”
Pragniemy pochłaniać ciągle nowe wiadomości, zdobywać wiedzę, nowe umiejętności, odkrywać nieznane zakątki wszechświata, być dobrze poinformowanym o wydarzeniach w szerokim świecie
i najbliższym otoczeniu. Jakaś trudna do zidentyfikowania siła popycha nas do poszukiwania odpowiedzi na dręczące pytania. Jest ich czasami dużo i posiadają rozmaity ciężar gatunkowy.
Towarzyszą nam jak gwiazdy na niebie. Jedne przez całe życie, inne jak meteory przemykają szybko przez nasze istnienie. Chcemy wiedzieć. Powiedzmy dosadniej. Chcemy znać prawdę. Nie interesują nas jakieś
niedomówienia, zafałszowania, półprawdy. Jedno, co nas może usatysfakcjonować, to prawda. Św. Augustyn stwierdził: „Wielu spotkałem takich ludzi, którzy chcieliby oszukiwać, ale takiego, który by
chciał być oszukiwany, nie spotkałem”.
Zatem tym motorem napędowym naszej dociekliwości jest pragnienie poznania prawdy. Trzeba przyznać, że dla wytrwałych jest szansa na sukces. Człowiek uczciwie i uporczywie poszukujący może
zaspokoić pragnienie poznania prawdy. Przynajmniej na pewnym etapie rozumowych dociekań. Nasza cywilizacja ma tu niewątpliwe osiągnięcia. W ostatnich wiekach, a zwłaszcza w wieku
XX, dokonano więcej odkryć, większego postępu wiedzy i technologii, niż we wszystkich poprzednich stuleciach razem wziętych. Wystarczy choćby przyjrzeć się rozwojowi medycyny, o astronautyce
nie wspominając. Szok cywilizacyjny!
Jednak tak olbrzymi postęp w rozwoju wytworów ludzkiego umysłu nie wyzwolił nas z obaw i dalszych pytań.
Przenikliwy znawca współczesności papież Jan Paweł II zauważa: „Człowiek dzisiejszy zdaje się być stale zagrożony przez to, co jest jego własnym wytworem, co jest wynikiem pracy jego rąk,
a zarazem - i bardziej jeszcze - pracy jego umysłu, dążeń jego woli… Żyje w lęku, że jego wytwory - rzecz jasna nie wszystkie i nie
większość, ale niektóre, i to właśnie te, które zawierają w sobie szczególną miarę ludzkiej pomysłowości i przedsiębiorczości - mogą zostać zwrócone w sposób
radykalny przeciwko człowiekowi” (Redemptor hominis, 15).
Czyżbyśmy zatem wpadli w pułapkę swej przedziwnej natury, która pcha nas ku poznaniu prawdy? Jeśli nawet tak, to w tej pułapce jest wyzwanie. Jest ona poniekąd darem, który należy
podjąć. Obdarowani rozumem i wolną wolą zostaliśmy stworzeni do „czynienia sobie ziemi poddanej” i zarazem realizowania swego człowieczeństwa. Żadna inna istota we wszechświecie
nie ma takich możliwości. Wolno zapytać dlaczego? Wydaje się, że na koncepcję świata, w tym również człowieka, nie mieliśmy wpływu. Obdarowani takimi a nie innymi predyspozycjami,
przychodzimy na świat w ludzkim ciele, by poszukiwać czegoś więcej. To coś więcej znajduje ostateczne zaspokojenie w Bogu. Jan Paweł II w encyklice Fides et ratio
stwierdza: „w głębi ludzkiego serca zostało zaszczepione pragnienie Boga i tęsknota za Nim”. Samo pojęcie tęsknoty za kimś zakłada dążenie do zjednoczenia
z oczekiwanym. Owo dążenie do odkrycia prawdy jest jakby odbiciem wewnętrznego głosu w człowieku, który woła o Boga. Jesteśmy u progu wiary. Przekroczenie tego
progu to nie rezygnacja z rozumu. Św. Tomasz z Akwinu nie pozostawia tu żadnych wątpliwości: „Skoro zarówno światło wiary, jak i światło rozumu pochodzą od Boga,
to nie mogą sobie wzajemnie zaprzeczać”. Otóż to! To tak, jakby bliźnięta zaprzeczały, że nie mają wspólnej matki. Pytanie - czy stać współczesnego człowieka rozumu na wejście w obszar
wiary? Bo jeśli nie, zostanie on na rozdrożu swych niespełnionych oczekiwań. Nie rozwiąże podstawowego pytania o sens życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu