Wielkim i pięknym świadectwem, a nawet hołdem, złożonym salezjanom, stała się także ostatnia, organizowana przez animatorów Oratorium i ks. Arkadiusza Grabowskiego -
Cecyliada. Tam właśnie przez cały wieczór padały ze sceny ważne i mądre słowa o życiu i pracy z Chrystusem „u fundamentów”.
Młodzi wiedzą, że dzisiejsze życie nie jest łatwe - i pewnie nigdy nie było. Szczególnie młodzieży trudno jest wkraczać w zagmatwany świat, podejmować decyzje, wybierać
drogę, która powiedzie ich w dorosłe życie.
„Można jednak zaryzykować - stwierdza jeden z animatorów, Carlos - i powierzyć całe swoje życie jednej osobie, tak by ona nim kierowała. Szkoda tylko, że nie
wszyscy mają tyle odwagi, by to zrobić... My postawiliśmy wszystko na jedną kartę. I dlatego chcielibyśmy przedstawić wam historię posługi salezjanów w naszym mieście oraz historię
naszego animatorstwa, naszej przygody z Chrystusem i naszego codziennego życia z Bogiem. Chcielibyśmy pokazać wam, jak salezjanie zmienili nasze życie. Jak zamiast brać,
nauczyli nas dawać siebie innym i czerpać z tego radość. Jak pomogli nam stać się lepszymi dziećmi, wnukami, przyjaciółmi, chrześcijanami. Dzięki nim przekonaliśmy się, że bycie
świętym nie musi być trudne”.
Młodzi ludzie XXI w. wcale nie są źli, jednak nie wszyscy mieli szansę, by im pokazano, jak można dobrze żyć. „My mamy swoją własną modę, swoją własną nowoczesność - przyznają animatorzy
z Żyrardowa. - Jest nią Bóg - Ten, który 2000 lat temu umarł za nas na krzyżu. Chcemy tą nowoczesnością zarażać innych ludzi. Jednocześnie pragniemy podziękować Mu za tych
ludzi, których od 10 lat przysyła do naszego miasta. Za tych, którzy pomogli nam stać się świadomymi wyznawcami Chrystusa”.
Księża Salezjanie przybyli do Żyrardowa latem 1993 r., aby na zaproszenie bp. łowickiego Alojzego Orszulika objąć prowadzenie młodej parafii Świętych Cyryla i Metodego. Proboszczem
został ks. Zbigniew Dziedzic, a towarzyszyli mu księża: Krzysztof Toczyski, Jacek Brzeziński i Krzysztof Cyran. Nikt z mieszkańców nie wiedział, co kryje się pod nazwą
tego dziwnego i czasem aż szokującego metodami pracy Zgromadzenia. Wiadomo było tylko, że nazywają się salezjanie i zajmują się pracą z młodzieżą.
To, co zastali księża w parafii, wymagało wiele pracy i wysiłku. Sale budynku parafialnego nie były przystosowane do zajęć z dziećmi; brakowało boiska, kościół był
nieotynkowany, a rąk do pracy wciąż za mało. Z czasem jednak znaleźli się odważni, którzy zdecydowali się pomóc salezjanom. Nowi duszpasterze niejednokrotnie szokowali
- jak wspominają animatorzy. „Co to za zakon, gdzie zakonnicy ubrani w zwykłe, robocze ubrania malują sale, dźwigają cegły, a popołudniami grają z dzieciakami
w piłkę?” - pytali niektórzy. Inni z niedowierzaniem i sceptycyzmem patrzyli, jak salezjanie otwierają swe drzwi dla tych, którzy jeszcze niedawno przesiadywali
na klatkach blokowych, bo nie mieli nic lepszego do roboty. Ale właśnie do tych wszystkich zagubionych, bez pomysłu na swe życie, posłani są Księża Salezjanie.
Z czasem, wspólnymi siłami, wyremontowano dom parafialny, który w większości przeznaczony został na Oratorium im. św. Jana Bosco. A młodzież, która jest z nim związana
od 10 lat, mówi dzisiaj: „Teraz, z perspektywy czasu widzimy, że Pan Bóg nie przez przypadek postawił tych ludzi akurat w naszym mieście. Przez wszystko, co robią, przemawia
ogromna pokora i zaufanie do Boga. Tą wiarą, miłością do Chrystusa na nowo nas zarazili i dzięki temu jesteśmy szczęśliwymi ludźmi!”.
Dzięki salezjanom, dzięki ich wytrwałej, pełnej zaangażowania i niekonwencjonalnych pomysłów pracy, młodzi z Oratorium - Adam, Karolina i Michał - mogli
podczas Cecyliady powiedzieć: „Najważniejszy w naszym życiu i życiu wszystkich, których spotkaliście dziś w MDK-u, biegających koło sceny czy dekoracji - jest
Bóg. To dzięki Niemu tutaj jesteśmy i jesteśmy tym, kim jesteśmy. To On nauczył nas na nowo patrzeć na swoje życie, na to, co możemy z nim zrobić. Jednym zdaniem: «Tak, chcę
byś był w moim życiu» - można odmienić wszystko!”.
Dowodem na twierdzenie: „Z Bogiem wszystko możliwe” jest choćby to, co udało się wspólnie przeprowadzić w Oratorium: kolonie, zimowiska, codzienna praca w świetlicy,
rajdy rowerowe, biwaki, przeglądy piosenek, festyny z koncertami, itd. Wystarczy czegoś pragnąć i zaufać Bogu. „Zobaczcie, jak niewiele potrzeba, by być szczęśliwym człowiekiem!”
- mówią animatorzy.
Dziewczęta i chłopcy z Oratorium często spotykają się ze zdziwieniem swoich znajomych: „Jak to? To ty byłeś na wakacjach na Mazurach i mieliście Mszę
św. nad brzegiem jeziora?”. Karolina stwierdza: „Nie wiem, skąd się bierze to błędne przekonanie, że miejsce dla Boga jest tylko i wyłącznie w kościele. Przecież On jest
wszędzie! I nie ma znaczenia, czy modlisz się w drodze, idąc przez las, czy klęcząc w kaplicy. Nie ma to znaczenia, jeżeli tylko naprawdę chcesz się spotkać z Bogiem.
Bóg może być twoją codziennością. Może towarzyszyć ci we wszystkim, jeśli tylko Go do tego zaprosisz...”.
Animatorka doszła do takich wniosków poprzez osobiste doświadczenie: „Kiedyś nie zwracałam na to uwagi, Bóg był w niedzielę w kościele i tyle. Reszta tygodnia
to moje prywatne życie. Salezjanie pokazali nam, że tak nie jest. W każdych zajęciach, pracach, wszystko cokolwiek robią, zawierzają Bogu; zyskują w ten sposób niezwykły spokój ducha,
coś o co tak trudno w tym zabieganym świecie. Może to wydaje się niedorzeczne, ale wystarczy tylko spróbować i każdego ranka mówić: «Dzięki Ci, Boże za ten
dzień, który przede mną. Chcę, byś był przy mnie w każdej minucie. Mam tyle spraw na głowie: egzaminy, rachunki do opłacenia, ciężką rozmowę z szefem czy rodzicami»”.
We wszystkich wypowiedziach młodzieży z salezjańskiego Oratorium jak refren powtarzają się słowa: „Wystarczy tylko zaufać, by być szczęśliwym”.
Z kolei Adam mówi o tym, jak ciężko o prawdziwych przyjaciół - takich, którzy nie zawiodą w żadnej sytuacji i wybaczą nawet największe głupstwo. „I
tylko jeden z tych najbliższych ma czas dla mnie zawsze i wszędzie. Wystarczy Mu opowiedzieć o swoich sprawach. Bóg jest tak miłosierny, że wybaczy mi wszystko, o ile
tylko ja wybaczę sam sobie i nie będę rozpamiętywał tego, co zrobiłem...”.
Młodzi z Oratorium wiedzą, że wierzyć w Boga oznacza również pracować nad sobą i rozwijać swoje talenty. Michał mówi: „Salezjanie wiele wysiłku wkładają w to,
by młody człowiek odnalazł swoją pasję - to, w czym jest naprawdę dobry i co chce robić w życiu. Wielu z nas zaczynało swoją pracę w Oratorium
od uczestnictwa w różnych zajęciach, wyjazdach. Teraz sami staramy się organizować i prowadzić akcje dla naszych równieśników. Ktoś może zapytać: «A dlaczego ty to właściwie
robisz? Przecież nic z tego nie masz!». Mam - spełniam się jako człowiek, bo czuję się potrzebny i wiem, że zrobiłem coś dobrego... Doskonale rozumie mnie każdy, kto
choć raz zrobił coś bezinteresownie. Największą zapłatą jest uśmiech i zwykłe «dziękuję». I właśnie dlatego jestem szczęśliwym człowiekiem”.
Ponieważ ostoją najważniejszych wartości jest rodzina, św. Jan Bosco za wszelką cenę starał się w swoich oratoriach stworzyć dom dla chłopców, którzy do niego przychodzili. Salezjanie
i ich współpracownicy starają się wspierać rodziny swoich podopiecznych - tak pod względem materialnym, jak i duchowym. W Oratorium organizowane są paczki dla osób
najuboższych, festyny rodzinne i pikniki, na których rodzice mogą pobyć ze swoimi pociechami. Swoje spotkania mają także młode małżeństwa, które w grupie znajdują zrozumienie
i wsparcie. Nie ma rodzin lepszych i gorszych - są tylko takie, które mogą nieść pomoc innym, oraz takie, które tej pomocy potrzebują, choć czasem nie potrafią lub boją się
o nią poprosić.
Najlepszym podsumowaniem 10 lat obecności Księży Salezjanów w Żyrardowie są chyba słowa Karoliny: „Trochę dziwna ta nasza cywilizacja, gdzie coraz częściej to młodzi muszą uczyć starszych
kultury, wyrozumiałości, cierpliwości i optymizmu. Wszyscy gnamy za lepszą pracą, żeby mieć to czy tamto... Salezjanie nauczyli nas wdzięczności Bogu za każdy kolejny
dzień - przecież wcale mogło go nie być. I ludziom - za poświęcony nam czas, nawet za arogancję. Warto spróbować uśmiechnąć się do kobiety na poczcie, która
nie znosi swojej pracy, ale dziś o nią tak trudno... I w tym swoim zabieganiu warto podziękować Bogu za to, co mamy. Przestańmy myśleć, że coś się nam należy.
Mam życie, rodzinę, dzieci - a to największy dar!”.
Z kolei Adam podkreśla: „I nie chodzi tylko o to, żeby kogoś wychwalać, bo my jedyne, co możemy zrobić, to modlić się w intencji naszych księży. Ale chodzi o to,
byśmy zrozumieli, zwłaszcza młodzi, że to, jak będzie wyglądało nasze życie - czy będziemy narzekać i bezczynnie czekać na cud, który sam się nie zdarzy, czy też zdecydujemy się zaprosić
Boga do naszego życia i w końcu zrobimy coś dobrego dla innych - to wszystko zależy tylko od nas!”.
Na zakończenie umieszczamy zatem otwarte dla wszystkich mieszkańców Żyrardowa i okolic zaproszenie do współpracy w Oratorium im. św. Jana Bosco. Składa je Paulina: „Jeśli
ktoś, bez względu na wiek, zechce dołączyć do nas, z nami się rozwijać i cieszyć się z dawania siebie innym - zapraszamy, w imieniu animatorów i Księży
Salezjanów, do naszego Oratorium!”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu