Trudno sobie wyobrazić, aby peregrynująca po naszej diecezji Matka Boża ominęła Seminarium Duchowne. I tutaj, jak we wszystkich parafiach trwały gorączkowe przygotowania przez kilka
dobrych dni. Rozdzielenie pracy było do końca perfekcyjne i nikt nie pozostał bez jakiegokolwiek zaangażowania. Wystrój samego Seminarium i obejścia mógłby konkurować z niejedną
parafią. Zresztą wymagania niemałe, a i motywacje tym większe, że oprócz głównego Gościa zjechali Biskupi z całej Polski, by żegnać Ikonę Częstochowską w naszej
diecezji. Co prawda, Matka Boża jest cały czas obecna w sercach wszystkich wierzących w Chrystusa, ale to szczególne wydarzenie, jakim jest peregrynacja uświadamia naocznie i jakby
zmysłowo przekonuje wątpiących, że Ona jest wśród nas. Nie darmo przecież odwiedzała diecezję wzdłuż i wszerz, nie na darmo także zostało zaangażowanych w Jej przyjęcie tylu ludzi
dobrej woli i niemałe - o czym warto wspomnieć - są owoce owego pielgrzymowania w postaci przyrzeczeń, postanowień a także wielu nawróceń i uzdrowień.
Dlatego Jej zawinięcie do seminaryjnego portu jest dokładnie takim samym wydarzeniem jak w każdej parafii. Odwiedzenie duchowych synów, którzy mają stać się Jej głosicielami i czcicielami.
Wszystko było dopięte na ostatni guzik, gdy znany już wszystkim diecezjanom samochód-kaplica wjechał na dziedziniec. Na pewno niejedna łza wzruszenia z tak doniosłego momentu kręciła się
w oku wielu alumnom i profesorom. Zresztą trudno ukryć wzruszenie w takiej chwili. Bo czy doczekamy kolejnej peregrynacji Matki Bożej Częstochowskiej? Dzisiaj na pewno
wielu chciałoby odpowiedzieć twierdząco na to pytanie. Bo kto nie chciałby kolejnych spotkań - tak bliskich - z Matka Bożą, a co najważniejsze, u siebie we wspólnocie.
Zazwyczaj wierni sami pielgrzymują na Jasną Górę, tym razem role pielgrzymów odwróciły się i to Ona - Matka Pana, podjęła się pielgrzymki, by nawiedzać duchowe wspólnoty rozsiane po całej
archidiecezji przemyskiej, ba, całej Polsce, bo przecież Jej wędrówka nie kończy się na Podkarpaciu.
Śpiew przećwiczony, niesienie Ikony zaplanowane, goście dopisali, każdy element organizacyjny dopięty do granic możliwości, żadnego ubytku logistycznego. Sztab ludzi zaangażowanych nie może ponieść
klęski. Wreszcie pojawiła się, już z daleka było słychać sygnały wozów eskortujących. Wjazd na dziedziniec seminaryjny i głośne brzmienie jasnogórskich fanfar. Następuje uroczyste
przekazanie Ikony przez ostatnią parafię Chrystusa Króla z Jarosławia. Z samochodu do seminaryjnej kaplicy Ikonę nieśli na zmianę klerycy, profesorowie, siostry pracujące w Seminarium
oraz pracownicy świeccy. Mszę św. inaugurującą dobową obecność Matki Bożej przy Zamkowej 5 w Przemyślu odprawili abp Józef Michalik oraz były rektor bp Adam Szal, a także bp Bolesław
Taborski.
Czuwanie poprzedzające przyjęcie Ikony prowadził ks. Wacław Siwak. On też miał rolę komentatora poszczególnych punktów uroczystości przyjęcia.
Homilie wygłosił metropolita przemyski abp Józef Michalik. Mówił o bezpiecznej drodze, która może być przy Maryi, poza tym jak wspominał, droga przy Maryi jest ofiarna i przykładna,
a dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek wcześniej świadectwo jest najlepszą metodą głoszenia Chrystusa. Kaznodzieja zaznaczył, że ci, którzy formują się w tym domu wyszli jakby spod
płaszcza Maryi, bo wiele powołań wymodliły babcie czy mamy właśnie na różańcu, który jest szczególnym oddaniem hołdu Matce Bożej. Ksiądz Arcybiskup złożył przy tej okazji podziękowania wszystkim, którzy
w jakikolwiek sposób przyczyniają się do formacji kapłańskiej alumnów, czyli wychowawcom, profesorom, siostrom zakonnym i wszystkim pracownikom świeckim, bez których trudno wyobrazić
sobie porządek domu seminaryjnego.
Po Mszy uroczysta kolacja dla wszystkich mieszkańców i gości przemyskiego WSD. Po świątecznej agapie tradycyjnie o 21. został odśpiewany Apel Jasnogórski. Po nim nocne czuwanie
kleryków. Trwanie przy Matce Pana było podzielone według roczników, dlatego gorliwa atmosfera modlitewna trwała nieprzerwanie całą noc. O siódmej rano została odprawiona Eucharystia dla pracowników
naszego Seminarium sprawowana przez dyrektora administracyjnego ks. Marka Zajdla. Dalej śpiewanie Godzinek ku czci Najświętszej Maryi Panny. Później pozostał wolny czas na osobistą modlitwę przed cudowną
Ikoną. O 14. Akatyst po ukraińsku odśpiewali bracia bazylianie. Nabożeństwu przewodniczył przełożony wspólnoty zakonnej braci bazylianów. I trzeba przyznać, że wykonanie tego nabożeństwa
w liturgii wschodniej wprowadziło nie tylko w modlitewną zadumę, ale i doznania artystyczne wykonanego akatystu pozostają bez dyskusji. O 15.15 rozpoczęła się
Msza św. na pożegnanie. Sprawowali ją księża przełożeni pod przewodnictwem bp. Adama Szala, homilię wygłosił ks. Dariusz Dziadosz. Potem już tylko słowa podziękowania i pożegnania, wcześniej
jeszcze Ksiądz Rektor zawierzył całe Seminarium Matce Bożej w specjalnym akcie modlitewnym.
Pożegnania są wielką chwilą rachunku sumienia z własnej gościnności. Zważając na rangę specjalnego Gościa, te rachunki dotyczyły własnego serca i własnej miłości do Matki. „To
było wielkie spotkanie, przeżyłem je pełen radości i wzruszenia. I muszę przyznać, że niewątpliwie wzrosło moje powołanie i chęć bycia kapłanem. Jestem przekonany, że
to spotkanie z Maryją utrwaliło się w moim sercu i pozostanie do końca życia”. Takie świadectwo o tym niezwykłym spotkaniu dał alumn I roku
Andrzej Sycz. Także starsi nie mogli przejść obojętnie wobec takiej uroczystości - „to niewątpliwie wielka sprawa wiary, niecodzienne spotkanie z Matką Pana w częstochowskim
wizerunku. Dobowe spotkanie jest krótkie, natomiast życie moje ma jeszcze wiele dni, i mam nadzieję, że będą one jak ta jedna doba spotkania z moją Matką. Liczę, że po tym spotkaniu
mój diakonat a w przyszłości kapłaństwo nabierze lepszych kształtów i bardziej maryjnego wymiaru” - tak wypowiadał się diakon Piotr Lipiński.
Zapewne to wielkie spotkanie zostanie na długo w pamięci kleryków, ale nie tylko w pamięci, ale przede wszystkim w sercu. I co ważne, ta doba będzie kształtowała
młode serca przygotowujące się do kapłaństwa. Pozostaje więc wiara, że Matka, która nawiedziła Seminarium, była przez ten czas dobrym kowalem powołań. Ta specyficzna kuźnia seminaryjna zaowocuje kiedyś
niesieniem miłości, wiary i nadziei. Aby świadectwo radości wiary w Jezusa Chrystusa rozchodziło się na cały świat i umacniało ludzi niekiedy pozbawionych nadziei, którzy
stoją w obliczu wielu życiowych problemów. Matko, jesteśmy wdzięczni... Pamiętamy i będziemy czuwać, bo Ty nie zapomniałaś...
Pomóż w rozwoju naszego portalu