Francuski arystokrata Antheime Sawarin powiedział: „Pan Bóg każąc człowiekowi jeść, aby ten mógł żyć, dał mu na zachętę apetyt, a jako nagrodę - przyjemność dla podniebienia”.
Bardzo pięknie to brzmi, ale życie dla jednych jest sielanką pełną przyjemności, a dla drugich - drogą usłaną kolcami bez róż. Oczywiście, ci pierwsi mogą łechtać swoje podniebienie
wykwintnymi potrawami i obżerać się do syta. A tym drugim Stwórca też dał apetyt, ale los nie jest dla nich zbyt łaskawy, bo dozuje im nawet chleb powszedni. Do tych drugich zalicza
się pan Adam, gorliwy katolik, którego miałem przyjemność poznać na pewnej imprezie związanej z Dniami Kultury Chrześcijańskiej. Z wielu pieców jadał chleb, więc poznał jego smak
z zakalcem i bez. A także poznał życie z niejedną zakałą, która to życie innym zatruwała. Rzadko kieszeń mu rosła, ale rosło mu serce na widok pięknie dojrzewających
dzieci. Dziś cieszy się, że dały mu owoce w postaci wspaniałych wnuków, które tak jak on chodzą do kościoła i oddają Bogu cześć. Powiada, że zawsze włączał się w ludzkie
sprawy, bo nie był mu obojętny los drugiego człowieka. Szczególnie wtedy, gdy życiowi krętacze chcieli na tym czyimś losie wygrać. Pan Adam narzeka, że nasza gospodarka narodowa stale jest w „remoncie”.
A przeprowadzane reformy jeszcze ten remont wydłużają i nie widać końca. Chciałby jeszcze wiele zrobić, ale stracił pracę i powiększył grono bezrobotnych. Powiada żartobliwie,
że jeśli nie będzie miał co włożyć do garnka, to mu żona garnkiem głowę rozbije. Uważa, że jest szansa na poprawę tej sytuacji, jeżeli niektórzy politycy będą skłonni przeprowadzić u siebie
reformę... myślenia.
Tymczasem spójrzmy trzeźwym okiem, na niektórych naszych polityków, którym najbardziej leży na sercu sprawa aborcji i... łączenie par homoseksualnych. Nie dość, że się „pasą” na państwowej
kasie, to jeszcze czasem są „dożywiani” wysokimi premiami na koszt podatników, którzy dość często nie mają co jeść. I rodzą nam się ci politycy, jak grzyby po deszczu. A niejeden
z nich jest „trujący”, bo zatruwa dobrą atmosferę w stosunkach międzyludzkich. Najlepszym tego przykładem jest nasz parlament - kabaret i arena politycznych
rozgrywek. Szczęśliwcy, którzy wdrapali się na świecznik - nie błyszczą, ale czasem świecą... złym przykładem. A przejawia się to tym, że są uwikłani w różne afery, co do których
trwa zmowa milczenia. Jednak, gdy to milczenie wybucha w końcu skandalem, a prawda zaczyna pukać do ich sumień - nie chcą się otworzyć i zasłaniają się słabą pamięcią.
Zamiast otwarcie grać - tasują karty.
Napoleon Bonaparte stwierdził: „W polityce głupota nie stanowi przeszkody”. Myślę, że ta dewiza przyświeca niektórym naszym politykom i wzięli ją sobie jako zasadę postępowania.
A moim zdaniem, polityka nie jest dziecinną zabawą w piaskownicy, ale poważną grą na szachownicy życia.
Źle się wkoło dzieje, więc słychać narodu wołanie: „Zaślepionych polityków racz oświecić Panie!”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu