Letnie miesiące to okres wakacji i urlopów, a wiec dla wielu czas podróżowania. Wielu z nas wypoczywało, zwiedzając inne kraje, wędrując po Polsce często po najbliższej okolicy. Dalsze wyprawy pozwalają na pewien dystans do miejsca, w którym żyjemy. Z zagranicznych wojaży przywozimy opinie o odwiedzonych krajach oparte zwykle na nieco powierzchownej obserwacji toczącego się tam życia. To normalne, raczej trudno poznać turyście wszystkie problemy przez dwa tygodnie, patrząc z hotelowego balkonu. Coś jednak zauważamy i często porównujemy to, co zobaczymy, z obrazem życia w naszym kraju.
Zupełnie podobnie jest z turystami wędrującymi po Polsce. Oprócz pięknych widoków zwracają uwagę na to, jak żyje się w innym regionie. Zauważamy czyste obejścia, ukwiecone ogródki, odmalowane zabytkowe domy, równe chodniki, ale i źle oznakowane drogi, śmieci na ulicach lub walące się chaty. I znowu mimo woli porównujemy to, co widzimy, z tym, co u nas. Najtrudniej jest obiektywnie ocenić otoczenie, w którym przyszło nam żyć, jeśli nie oddalamy się zbyt często od domu. Zagonieni, zajęci licznymi obowiązkami, wreszcie przyzwyczajeni i nieco znudzeni tym, co za oknem, często nie zauważamy tego, co dobre lub złe. Z dalekich podróży przywozimy moc wrażeń i zdjęcia dokumentujące widziane okolice oraz przekonanie, że Polska to też piękny kraj. Równie dobrze należy ocenić nasze zalesione, pełne jezior okolice. Coraz lepiej wyglądają lubuskie miasta i wioski. Ludzie zaczęli dbać o swoje otoczenie. Nie żyje się tu źle, ale...? No właśnie, żeby spojrzeć na naszą okolicę z nieco innej perspektywy, warto zapytać o wrażenia przyjezdnych.
Ja zapytałem parę młodych Francuzów, którzy po raz pierwszy zwiedzali Polskę, o wrażenia z naszego regionu. Byli zachwyceni lasami, do których można wejść bez trudu i podziwiać je, wędrując rowerem po wyznaczonych ścieżkach. Podobały im się dzikie plaże nad jeziorami, gdzie zawsze było można ochłodzić się w miarę czystą wodą. We Francji lasy są przeważnie prywatne, a płoty, bramki i tablice informacyjne skutecznie bronią do nich wstępu. Byli zachwyceni, ale zauważyli kilkakrotnie sterty śmieci wysypywanych na skraju lasu oraz wianuszek zużytych plastików i puszek na brzegach jezior. „U nas ludzie w lesie i nad wodą nie śmiecą - opowiadali - może dlatego, że we Francji ziemia i woda ma gospodarza”. Dalej pytali, czy u nas nie ma wysypisk śmieci, na które można wywozić odpadki, oraz dlaczego w miejscach oznakowanych jako parking dla turystów nie ma koszy na śmieci, a jeżeli już są, to czemu nikt ich nie opróżnia. Pytali, czy wędkarzom i ludziom wypoczywającym z dziećmi nad jeziorem nie przeszkadza, że siedzą wśród śmieci. U nas tego nie ma - dodali. Zwrócili też uwagę, na zniszczenia wyznaczonych w lesie tras rowerowych przez ciężkie samochody wywożące drzewo z lasu. Ich zdaniem, po zakończeniu prac administracja leśna powinna zasypać wygrzebane w drogach jamy, uprzątnąć sterty leżących na szlakach gałęzi, lub, jeśli tego nie można zrobić, wyznaczyć inne szlaki rowerowe. Oczywiście, zwiedzanie Polski musiało zaprowadzić Francuzów do polskiej kuchni. I tu też był problem. W pięknie położonych miejscowościach wypoczynkowych, odwiedzanych przez wielu ludzi, trudno było o dania będące wizytówką polskiej sztuki kulinarnej. W wiejskich gospodach, ich zdaniem, króluje kiełbasa z mikrofali i zupa z torebki, nie brakuje za to piwa, które - zdaniem turystów z Francji - jest napojem najchętniej spożywanym w naszym kraju.
Gorzów im się podobał, o jakości nawierzchni ulic nie wspomnę, żeby nie nudzić czytelnika. Dziwili się jednak, że kierowcy płacą podatki, a jezdnie są w tak opłakanym stanie. Pytali, czy nie ma rady na ludzi paskudzących farbą każdy nowy fragment elewacji. We francuskich miastach też można spotkać napisy na murach, ale są one zwykle wyrazem protestu. W Gorzowie widzieli żółty kiosk uliczny zupełnie pomazany czarną farbą. Nie doszukali się tam żadnego sensu, sprawdzali to ze słowniczkiem. Pytali, czy napisy to robota emigrantów. Zdziwili się, gdy odpowiedziałem, że to dzieło młodych Polaków, którym zupełnie o nic nie chodzi. Skarżyli się na trudność w dotarciu do regionalnych folderów w obcych językach, narzekali, że na dworcu PKS w Gorzowie trudno jest uzyskać informację o połączeniach z innych miast Polski. Ogólnie rzecz biorąc, podobało się im u nas, ale pokazali kilka spraw, na które my nie zwracamy uwagi. Myślę, że mamy jeszcze coś do zrobienia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
