W 60. rocznicę bitwy pod Antoniowem odbyły się uroczystości upamiętniające tamto wydarzenie. W religijno-patriotycznej manifestacji wzięli udział przedstawiciele parlamentu, władz wojewódzkich -
zarówno regionu świętokrzyskiego, jak i małopolskiego, władz samorządowych, kombatanci, żołnierze oraz rzesze mieszkańców Antoniowa i sąsiednich miejscowości. Organizatorami uroczystości był zarząd koła
4. PP Legionów AK oraz władze gminy Chlewiska.
Tradycyjnie już wszyscy spotkali się obok pomnika poświęconego bohaterom Armii Krajowej, który stoi na leśnej polanie - miejscu jednej z potyczek, jaka rozegrała się 60 lat temu. Zebranych powitał
i w imieniu kombatantów głos zabrał Zbigniew Chodak - jeden ze współorganizatorów uroczystości. Następnie przemówił wójt gminy Chlewiska Zdzisław Bąk, dziękując wszystkim za liczne przybycie. Po
tych wystąpieniach na maszt wciągnięta została flaga państwowa, a orkiestra wojskowa odegrała hymn państwowy. Po wysłuchaniu Mazurka Dąbrowskiego przedstawiciele delegacji złożyli pod pomnikiem wieńce
i wiązanki kwiatów. Następnie głos zabrał uczestnik bitwy pod Antoniowem kpt. Tadeusz Robak, który przypomniał wydarzenia sprzed przeszło pół wieku. Przypomniał bohaterstwo żołnierzy AK, którzy szli na
pomoc walczącej Warszawie, ich determinację w walce o wolną Ojczyznę. Szczegółowo opisał poszczególne etapy bitwy, która była jedną z największych partyzanckich potyczek żołnierzy AK na Kielecczyźnie.
Kończąc podziękowania „patriotycznej ludności terenów na szlakach walk AK”, która pomagała żołnierzom podziemia. „Bez tej pomocy - podkreślił - nasza walka i w ogóle nasze
istnienie nie byłoby możliwe”.
Po oficjalnych przemówieniach rozpoczęła się Msza św. w intencji żołnierzy AK, zarówno tych, którzy już odeszli, jak i tych żyjących. Eucharystię sprawował ks. Jerzy Ostrowski, kanclerz kieleckiej
Kurii. W homilii wielokrotnie przywoływał przykłady bohaterskich czynów żołnierzy AK. Mówił także o potrzebie poznania historii i swoich korzeni: „żyjemy w czasach, w których konieczność poznania
swojej tożsamości, tego kim się jest, gdzie jest dom, rodzina, staje się nakazem”. Ksiądz Kanclerz podkreślił postawę ówczesnych młodych ludzi, którzy walczyli o wolną Polskę „nie pytając:
czy muszę, czy powinienem, ale szli, bo wiedzieli, że obrona Ojczyzny jest nakazem moralnym, że aby człowiek mógł istnieć, potrzebuje domu, potrzebuje Ojczyzny”. „Kim bylibyśmy - pytał
retorycznie Kaznodzieja - gdyby nie wiara, odwaga i troska naszych ojców o to, co polskie?”.
Homilię zakończył słowami: „Panie, nasz Zbawicielu, daj nam dobre oczy, wrażliwe serca i gotowe do pomocy ręce, błogosław nam, byśmy niczego nie uronili z historii naszych przodków i naszej
historii”.
Po Mszy św. odbył się apel poległych, zakończony przez żołnierzy salwą honorową. Oficjalna część uroczystości zakończyła się symbolicznym aktem przekazania pomnika pod opiekę uczniom z publicznego
gimnazjum w Chlewiskach.
Pułk, który walczył pod Antoniowem szedł na odsiecz walczącej Warszawie. Dowodził nim mjr Józef Włodarczyk ps. „Wyrwa”. 15 sierpnia 1944 r. w lasach pod wsią Siodła k. Zagnańska kapelan
ks. kpt Henryk Peszko odprawił polową Mszę św., dzień później, zgodnie z rozkazem komendanta Okręgu, pułk liczący 653 osob ruszył na stolicę, w nocy z 20 na 21 sierpnia dotarł pod Antoniów. Wokół stacjonowały
liczne oddziały niemieckiego wojska, Niemcy dysponowali taborem liczącym 60 samochodów, w tym wozy opancerzone. Mieli także do dyspozycji 7 samolotów.
Bitwa składała się z kilku potyczek, rozciągniętych na znacznym obszarze. Polakom udało się zaskoczyć Niemców. W walkach pod Antoniowem straciło życie 8 żołnierzy 4. Pułku. Niemcy, według ich własnego
komunikatu radiowego, stracili w tej bitwie 77 osób. Faktyczne ich straty były znacznie wyższe - według danych partyzantów zginęło wtedy ok. 150 żołnierzy.
Dalszy marsz Pułku z odsieczą Warszawie stał się jednak praktycznie niemożliwy. Za Pilicą rozciągał się teren bezleśny, na którym starcia z czołgami, artylerią i samolotami wroga z góry skazywały
partyzantów na niepowodzenie. Biorąc to pod uwagę, sztab korpusu podjął decyzję o wstrzymaniu marszu. Nie ustały jednak walki w ramach akcji „Burza”. Zmieniono jedynie kierunek marszu na południe.
4 Pułk walczył 10 września w Zaborowicach i Mniowie, 18 września pod Fanisławicami nad Nidą, 26 września w Radkowie i lasach włoszczowskich. Walki te wiązały znaczne siły niemieckie, które nie mogły uczestniczyć
w tłumieniu powstania warszawskiego, co stanowiło także pomoc dla walczącej Warszawy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu