Jest w szczecińskiej alei Piastów, w miejscu dawnej lodziarni "
Mors", dosyć niezwykły lokal: herbaciarnia "Pod sukniami". Niemal
niezauważalna z powodu swego usytuowania w suterenie i niepokaźnego
szyldu. Wewnątrz cicho i nastrojowo - bez papierosów i piwa wszechobecnych
w każdym pubie. Na ścianach... wystawa prac malarskich, nie całkiem
zwyczajnych. Bo i to miejsce nie jest zwyczajne. Od lat związane
z ruchem "Wiara i światło", na różne sposoby promuje wychowanie społeczeństwa
do integracji z ludźmi upośledzonymi umysłowo. Kiedyś było i tak,
że "Muminki" (inne określenie osób upośledzonych) pracowały tu na
miarę swych możliwości. Organizowano również koncerty na przyległym
podwórku. Obecnie w herbaciarni (i sałatkarni zarazem) obejrzeć można
wystawy łączone: twórców profesjonalnych i "muminkowych". W wydanym
specjalnie z tej okazji biuletynie tak pisze o obecnej ekspozycji
M. Poszumska: "Wystawa prac Teresy Babińskiej i Darii Awęckiej jest
w pełnym znaczeniu tego słowa wystawą wspólną. Prezentowane obiekty
- rzeźby i obrazy - nie zostały zgrupowane równocześnie w jednym
miejscu w wyniku przypadku. One wzajemnie się dopowiadają, prowadzą
ze sobą dialog, odkrywając nieprzewidywane wcześniej zbieżności odkryć,
odczuć, rozumienia świata". Grafiki i rzeźby Teresy Babińskiej, artystki
dojrzałej, nawiązują do motywu siedzącej postaci. Z kolei obrazy
Darii Awęckiej, 17-latki dotkniętej autyzmem, obdarzonej samorodnym
talentem - to baśniowo przedstawione drzewa. Wystawa - łącząc dwie
tak różne osobowości twórcze - ukazuje prawdę, że sztuka pomaga przekraczać
bariery komunikowania, przemawiając językiem kształtów i barw, poza
słowami.
Przyznaję, że dla mnie osobiście inicjatywy w rodzaju
opisanych powyżej są źródłem ogromnej radości. Świadczą bowiem o
tym, że istnieją w naszym społeczeństwie środowiska, gdzie upośledzonych
traktuje się nie tylko jako obiekty miłosierdzia i opieki, lecz jako
ludzi, którzy mogą wiele nauczyć tzw. zdrowych, mogą ich "swoim ubóstwem
ubogacić". Wprawdzie podstawowa różnica między nimi, a nami polega
na stopniu opóźnienia w rozwoju, to jednak my skrupulatnie ukrywamy
nasze biedy, lęki, choroby, natomiast oni tego nie potrafią. Ta ich
bezbronność owocuje jednak autentyzmem, szczerością w wyrażaniu uczuć
i zdolnością do miłości. Jestem przekonana, że wspólnoty Arki, założone
w połowie lat siedemdziesiątych przez Jeana Vaniera, w których żyją
razem ludzie zdrowi i z upośledzeniem, są czytelnym świadectwem obecności
Boga i miłości na tym świecie. Ewangeliczne spojrzenie na chorych
pozwala bowiem doświadczyć, że Bóg w szczególny sposób obecny jest
w ubogich, cierpiących i odrzuconych.
Jest rzeczą niemożliwą, byśmy nagle wszyscy zaangażowali
się we wspólnotę Wiara i Światło. Możemy jednak rozglądnąć się dookoła
i zrewidować nasze poglądy na temat niepełnosprawnych. Może i nam
dane będzie wtedy zrozumieć słowa założyciela Arki: "Im bardziej
zbliżamy się do ubogich i wchodzimy w przymierze miłości z nimi,
tym bardziej zbliżamy się do Boga".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
