Lęk przed Azjatami
Blisko cztery tygodnie wcześniej, 10 października 1794 r. wojska insurekcji kościuszkowskiej zostały rozbite pod Maciejowicami, a naczelnik Tadeusz Kościuszko dostał się do niewoli. Nic więc dziwnego,
że w społeczeństwie polskim, w miejsce wcześniejszego entuzjazmu, chęci walki i wiary w zwycięstwo, pojawiły się nastroje apatii i niepewności. 25 tys. żołnierzy rosyjskich posuwało się pod Warszawę od
strony najmniej przygotowanej do obrony - Pragi. Dowodził nimi liczący wówczas 65 lat gen. Suworow. Jego żołnierze - w znacznej części - wywodzili się z części azjatyckiej Rosji, co
wzbudzało u Polaków panikę i lęk. Azjaci znani byli bowiem z wielkiego okrucieństwa. Ich obca Europejczykom mentalność, nienawiść wobec przeciwnika, zadawanie wielu cierpień - wzbudzały uzasadnioną
grozę.
Kierowana przez doświadczonych generałów na czele z Józefem Zajączkiem i Jakubem Jasińskim powstańcza Rada Wojenna stanęła wobec wielu problemów. Jej poważny niepokój budziły trudności aprowizacyjne
(Podlasie i wschodnie Mazowsze skąd trafiała żywność do stolicy były już w rękach Rosjan). Dużo do życzenia pozostawiał stan fortyfikacji na Pradze. Postanowiono zwłaszcza wzmocnić wały. „Praga
jak najprędzej okopami wzmocniona być powinna” - stwierdzała Rada Wojenna, która wezwała do pracy wszystkie cechy i konfraternie. Niestety, apel ten pozostał bez większego echa. Chcąc skłonić
ludność do pracy, zachęcano ją finansowo. Ale płacono pieniędzmi papierowymi, które nie cieszyły się zaufaniem społeczeństwa. Były skargi, że waluty takiej nie chcieli przyjmować ówcześni piekarze i rzeźnicy.
Rada Wojenna, której nie udało się dostatecznie obwarować Pragi, posunęła się więc do obietnic, że sowicie wynagrodzi wojsko i tych obywateli stolicy, którzy wykażą się „męstwem i wkładem do walki”.
27 października 1794 r., na kilka dni przed szturmem Suworowa, Rada Wojenna uspokajała mieszkańców, że nadciągająca siła wroga nie jest wielka, i że skończy się jego porażką już podczas pierwszego
oblężenia. Podano też, że milion złotych miało być do podziału wśród mieszczan, „którzy w przypadku oblężenia dzielnie przykładać się będą do odparcia nieprzyjaciół”.
Sytuacja była niezwykle trudna, zwłaszcza że niewiara w zwycięstwo zaczęła ogarniać - rozumiejący dobrze sytuację strategiczną - korpus oficerski.
Nim gen. Suworow wkroczył na Pragę, wywiad rosyjski ustalił, że w obozie polskim nastroje są przygnębiające, a nawet pełne paniki, a Polacy mają 17,5 tys. regularnych żołnierzy i 2 tys. mieszczan
gotowych do walki. Ich główne uzbrojenie to około 100 armat. Rosjanie mieli nieco ponad 24 tys. żołnierzy, którzy dysponowali 85 armatami.
Reklama
Szturm i masakra
3 listopada Warszawą wstrząsnął huk dział rosyjskich skierowanych w kierunku Pragi. Polacy odpowiedzieli również strzelając. Niestety, kilka polskich dział - najprawdopodobniej niestarannie odlanych
w ludwisarni warszawskiej - pękło, co spowodowało śmierć kilkunastu artylerzystów i dodatkową frustrację. Najprawdopodobniej Rosjanie ostrzeliwując Pragę chcieli zmylić czujność Polaków, którzy
mogli przypuszczać, że rozpoczęło się długie, regularne oblężenie.
Tymczasem już 4 listopada 1794 r. o godz. 3.00 nad ranem wojsko rosyjskie zajęło miejsca, z których miano przystąpić do ataku. W dwie godziny później, gdy było jeszcze ciemno i panowała gęsta
mgła, świetlna rakieta, która rozbłysła na niebie dała sygnał do szturmu. W tym momencie naczelny dowódca obrony Pragi gen. Józef Zajączek oraz gen. Jakub Jasiński, który dowodził odcinkiem północnym
od Wisły naprzeciw Żerania do pasma wydm między Bialołęką a Targówkiem, wracali z obchodu stanowisk.
Niespodziewany atak zaskoczył Polaków. Dowództwo polskie bardzo szybko utraciło kontrolę nad sytuacją. I choć Polacy walczyli dzielnie, Rosjanie, nie licząc się z własnymi stratami, ciągle szli do
przodu. Najdłużej stawiał opór gen. Jasiński, który zginął trwając do końca. Lekko ranny gen. Zajączek nie odegrał większej roli, był niezdolny do walki ani dowodzenia. Załamany psychicznie opuścił teren
Pragi. Naraził się potem - ze strony swoich oponentów - nawet na, z pewnością niesłuszny - zarzut zdrady.
Walki o Pragę trwały zaledwie 4 godziny. Zniszczono wiele domów, wysadzono w powietrze prochownię naładowaną zapasami amunicji. We wspomnianym raporcie do Katarzyny II, Suworow pisał: „Po przezwyciężeniu
wszystkich trudności i przełamaniu zaciekłej obrony nieprzyjaciela nasze wojska, przełamawszy trzy linie umocnień, wdarły się na Pragę. (...) Ostatnia i najstraszniejsza rzeź dokonała się na brzegu Wisły
w oczach ludu warszawskiego. Na ten straszny widok zadrżeli Polacy. Nasza artyleria polowa przybyła na brzeg i działała tak skutecznie, że zburzyła wiele domów (...). Po świście pocisków i łoskocie bomb
rozległ się jęk i lament z wszystkich stron miasta. Uderzono w dzwon na trwogę. Ten dźwięk ponury, zlewając się z lamentem płaczących, napełniał powietrze przenikliwym językiem”. Największe straty
poniosła ludność cywilna. Oprócz morderstw i grabieży dochodziło do aktów gwałtów. Wśród tych którzy ponieśli okrutną śmierć były zakonnice z praskich klasztorów.
Jeszcze 4 listopada delegacja magistratu warszawskiego udała się do gen. Suworowa, aby omówić warunki kapitulacji. Do obozu rosyjskiego dotarła późnym wieczorem, po drodze jednak jej członkowie zostali
obrabowani przez kozaków z zegarków, pierścieni i innych kosztowności. Następnego dnia po pertraktacjach ustalono, że wojska powstańcze opuszczą Warszawę do 9 listopada, a miasto zajmą Rosjanie. Magistrat
miał rozbroić lud oraz naprawić uszkodzony most łączący obie części stolicy.
Przemilczana historia
Przez wiele lat o rzezi Pragi milczano. „Zapominano” o niej w podręcznikach szkolnych, trudno - w jej kolejne rocznice - szukać wzmianek w stołecznej prasie. Nawet w wydanej w
1994 r. przez PWN Encyklopedii Warszawy nie zamieszczono poświęconego jej hasła. W suplemencie do tejże encyklopedii wydanym w dwa lata potem, zamieszczono już stosowne hasło, ale ograniczyło się
ono jedynie do opisu obchodów 200-lecia rzezi Pragi, które miały miejsce w 1994 r.
Wśród nielicznych, którzy o rzezi mieli odwagę pisać jest historyk i znany varsavianista prof. Marian Marek Drozdowski. Pod jego redakcją w 200-lecie zbrodni Suworowa ukazała się książka Szturm i
rzeź Pragi 1794. Antologia tekstów historycznych i literackich. Rzezią Pragi zajmowali się też historycy wojskowości (K. Bauer, W. Mikuła), ale ich publikacje nie były nigdy szeroko dostępne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu