13 grudnia 1981 r. Dla tych, których obudził łomot do drzwi i zostali - jak to elegancko nazywano - internowani, a potem szykanowani, jest to data pamiętna. Dla tych, którzy kwestionują obecną demokrację i status quo Polski w Europie i świecie - są to gorzkie owoce. Niektórzy, dawni bohaterowie, nie udźwignęli ciężkiego brzemienia bohaterstwa. Dla jeszcze innych 13 grudnia to pusty, nic nieznaczący dźwięk. Ale większość zapamiętała też rzecz niebywałą w ówczesnej telewizji: nie było „Teleranka”!
Przypomnijmy:
13 grudnia gen. Wojciech Jaruzelski wprowadził w Polsce stan wojenny. Brzemienne w wydarzenia były te pierwsze wojenne dni.
Działalność NSZZ „Solidarność” została zawieszona. Aresztowano i internowano ok. 5 tys. działaczy (wśród nich przewodniczącego Lecha Wałęsę), protesty tłumiono siłą. Dramatyczny przebieg miały te pamiętne dni m.in. na Śląsku. 14 grudnia liczba strajkujących osiągnęła 2000 w kopalni „Piast” i ponad 2000 w kopalni „Ziemowit”, potem powoli zmniejszała się. 16 grudnia, podczas pacyfikacji kopalni „Wujek”, zomowcy - na rozkaz komunistycznej władzy - zabili 9 górników, a 39 zostało rannych. W proteście przeciw wprowadzeniu stanu wojennego w kopani „Piast” w Tychach od 14 do 28 grudnia i w kopalni „Ziemowit” do 24 grudnia trwał podziemny strajk okupacyjny. 28 grudnia 1981 r. na powierzchnię wyjechało 990 górników z „Piasta”. Siedmiu górników oskarżonych o kierowanie strajkiem zostało uniewinnionych przez Sąd Najwyższy w Katowicach (5 V 1982 r.), choć prokurator żądał dla nich kary po 15 lat więzienia. Po rozprawie zwolnieni górnicy zostali w tym samym dniu internowani. Aresztowani i procesy działaczy opozycyjnych w całym kraju trwały długie lata.
Czy pamiętamy...? I czy pamiętamy nie tylko to, że nie było wtedy „Teleranka”...?
Pomóż w rozwoju naszego portalu