W tym roku Ojciec Święty poddał naszemu rozważaniu w dniach Wielkiego Postu starość, bezradność i chorobę jakże często występujące razem. Nasz, tak często, zbyt często, i na siłę odmładzający się świat zapomina, pomija lub omija z trwogą i zażenowaniem to, co może w każdej chwili stać się udziałem każdego z nas, lub prędzej czy później, czy chcemy tego czy nie, i tak nas dosięgnie. Starość bowiem przychodzi do każdego. I żadne zabiegi odmładzające nie są w stanie cofnąć mijającego czasu, żadne ćwiczenia i diety cud nie odbiorą nikomu lat, a w obłąkańczym wyścigu po młodość zawsze prześcigną nas młodsi, sprawniejsi i wytrwalsi, choć nie koniecznie mądrzejsi.
„Zgodnie z wizją biblijną, dożycie wieku dojrzałego jest znakiem błogosławieństwa i przychylności Najwyższego. Długowieczność jawi się zatem jako specjalny dar Boży” - napisał Ojciec Święty w orędziu na Wielki Post, a nieco dalej przypomina, że „Trzeba dbać o rozwijanie w opinii publicznej świadomości, że ludzie starsi zawsze stanowią wartość, którą należy docenić. Konieczne jest w związku z tym zwiększenie pomocy ekonomicznej oraz inicjatyw ustawodawczych, dzięki którym nie będą oni wyłączeni z życia społecznego”. Ale w naszym kraju i na świecie coraz mniej jest miejsca dla ludzi starych. Postrzegani są oni jako zbędni, są odtrącani i pogardzani. Wiek dojrzały, o którym mówi Ojciec Święty, jawi się więc nie jako „specjalny dar”, ale kłopotliwy i niechciany, a często i wstydliwy prezent. Starość samotna, bezradna, niezabezpieczona właściwym wynagrodzeniem za długoletnią pracę i skazana na doraźną pomoc bywa porównywana do przekleństwa. Często się zdarza, że starzy, samotni, żyjący w nędzy i zapomnieniu ludzie, nieciekawi już są niosącego im tylko boleści i upokorzenia świata i modlą się o szybką śmierć, bo właśnie w śmierci, a nie w przedłużającym się życiu widzą błogosławieństwo.
Świat poszedł na przód. Pozostawiliśmy już za sobą XIX-wieczne i XX-wieczne sentymenty. Coraz rzadsze i coraz bardziej zdawkowe są nasze kontakty z rodzicami, dziadkami i krewnymi. Wyjaśniamy, że na wszystko mamy za mało czasu, że nasze własne życie ucieka nam przez palce, że to nie my jesteśmy winni, a warunki, w jakich żyjemy i świat. I na pewno tak jest. Mamy małe mieszkania, duże odległości dzielą nas od naszych bliskich, brak czasu na pisanie listów, a telefoniczne rozmowy, pomimo przechwałek i reklam - drogie. Gubi się więc gdzieś, w tym stałym braku czasu i możliwości nasza tożsamość, poczucie więzi, poczucie ciągłości i zagraża nam samotność. Jak będzie wyglądał więc nasz wiek dojrzały i starość, jak będzie wyglądał nasz jutrzejszy dzień?
Weszliśmy w Wielki Post. Oczekujemy wielkiego dnia Zmartwychwstania. Czekamy na Zbawcę Świata, na Miłość i - na siebie samych, na spotkanie z własnym zagubionym „ja”, które pragnie przecież wspólnoty. Oczekujemy zwycięstwa życia nad śmiercią, nad samotnością, smutkiem i zagubieniem, „bo tu jest nasze życie i długie trwanie naszego pobytu na ziemi”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu