Szczególną wdzięczność okazują dzisiaj Ojcu Świętemu Jego rodacy w Ameryce. Emigracja nie jest dla nikogo łatwym życiem. Czy to emigracja polityczna, czy ekonomiczna zawsze nosi w sobie znamiona wygnania i tęsknoty za Ojczyzną. Jest przecież wyrwaniem z ojczystej ziemi i jak drzewo pozbawione dopływu życiodajnych soków usycha. Rozumiał to Papież, kiedy pozostając na zawsze w Rzymie, mając świadomość rozłąki, napisał wiersz Do sosny polskiej, którą przywieziono z Polski. Została ona zasadzona w Ogrodach Watykańskich. Przesadzona z ziemi polskiej do włoskiej zaczęła powoli usychać. Podobne jest życie każdego emigranta, dopóki nie zakorzeni się w nowej ojczyźnie. Do Ameryki przyjeżdżało wielu Polaków za chlebem, najczęściej z biednych regionów Polski. Nie zawsze byli przyjmowani tutaj z otwartymi rękami, a wręcz odwrotnie - traktowani byli jako druga kategoria ludzi przez inne narodowości pochodzące również z Europy, ale z krajów zasobniejszych i znających język angielski. Wielu, unikając upokorzeń, zmieniało nawet nazwiska, aby nie kojarzyły się ich pracodawcom z polskimi. Polacy znosili różne upokorzenia i epitety poniżające ich godność. Wyrazy pogardy dla wszystkiego, co polskie, wśród niektórych nieprzyjaznych Polsce nacji nie tylko na wschodzie, ale i na zachodzie Europy, a także w Ameryce miały miejsce nawet po wyborze Papieża Polaka. Pojawiały się w niektórych czasopismach ubliżające artykuły z rycinami przedstawiającymi butelkę z napisem „Wódka wyborowa”, z której z kłębu dymu wyłaniał się polski Papież, a pod rysunkiem widniał napis: „Wyszedł z rodu Polaków”. Tego
typu stereotypy i epitety ubliżające godności Polaków zaczęły wreszcie milknąć, kiedy Papież Polak rozpoczął swój pontyfikat. Rozsławił imię Polski jak nikt dotąd. Zmienił radykalnie sposób myślenia o narodzie polskim, który szczyci się tysiącletnią chrześcijańską historią. Wywyższanie się z powodu przynależności do jakiegoś narodu i pogardzanie innymi z pewnością nie jest chrześcijańską cechą. Ojciec Święty tego nigdy nie czynił, ale również nie wstydził się nigdy swojego polskiego pochodzenia. Najważniejszy dla Papieża był zawsze człowiek jako osoba. Najwyższą wartością dla Boga - powtarzał niestrudzenie Jan Paweł II - jest człowiek, który został stworzony na Boże podobieństwo. Każda pielgrzymka, każde spotkanie naznaczone były wielkim szacunkiem do każdego człowieka, w którym Papież widział obraz Boga i niepowtarzalną wartość oraz przeznaczenie do życia wiecznego. Za to wszystko dzisiaj pragniemy Mu podziękować. Wywieszane flagi z kirem w oknach domów i na samochodach świadczą dzisiaj, jak ważna dla wszystkich była osoba Papieża i to, co uczynił dla każdego. Dzisiaj, żegnając Ojca Świętego, chcemy wyrazić Mu nasz szacunek i wdzięczność oraz podkreślić swój osobisty z Nim związek. W swoim nauczaniu Papież obejmował wszystkie dziedziny życia i działalności człowieka, dlatego dzisiaj ludzie z różnych grup społecznych pragną podkreślić w swoich podziękowaniach to, co dla nich uczynił, a także wyrazić, jak przyjmowali i pamiętają nadal Jego słowa. Jest z Ojcem Świętym dzisiaj Jego ukochana młodzież, dzieci Jego pontyfikatu, których szukał po wszystkich kontynentach jako ich Ojciec i Przyjaciel. Są z Nim dzisiaj sportowcy i dziennikarze, ludzie kultury i nauki, głowy państw i politycy. Są przedstawiciele wszystkich religii i grup społecznych. Są
uczeni i ludzie prości, są kardynałowie i biskupi, duchowni, zakonnicy i zakonnice. Jednym słowem jest u Ojca Świętego dziś i żegna Go cały Lud Boży, któremu służył przez 27 lat. Chcielibyśmy zatrzymać Ojca Świętego pośród nas. Wyrażaliśmy to pragnienie wiele razy, kiedy kończył pielgrzymkę w naszej Ojczyźnie. Wołaliśmy wtedy: „Zostań z nami”. Teraz pozostanie z nami poprzez swoje nauczanie i odbicie Bożej miłości w nas, kiedy wypełnimy to, czego nas nauczał. Pozostanie Jego nauczanie zawarte we wspaniałych encyklikach, listach i rozważaniach. Będziemy strzegli tego dziedzictwa jako najwspanialszego skarbca i dzielili się nim przez długie lata z innymi. Dziedzictwo miłości, posłannictwo Kościoła i ewangelizacja w duchu Soboru Watykańskiego II, bezinteresowna służba człowiekowi - to zadania pozostawione nam przez Papieża Jana Pawła II do wypełniania.
„Żal duszę ściska, serce boleść czuje” - śpiewamy w Gorzkich Żalach, współczując Jezusowi w Jego zbliżającej się Męce. Dzisiaj te Gorzkie Żale łączą nas wszystkich i okrywają żałobą całą Polskę, która żegna swojego najwspanialszego Syna, który złączył swój pontyfikat z cierpieniem i krzyżem Chrystusa. Nic więc dziwnego, że łzy miłości przeplatane żałobną modlitwą ofiarowywują Mu jako swój dar miłości. Pismo Święte mówi, że na wszystko jest czas przeznaczony pod niebem, jest czas rodzenia i umierania, czas radości, ale i czas smutku i żałoby (por. Koh 3, 2. 4.). A Jezus przypomina nam w przypowieści, że goście weselni powinni się cieszyć, dopóki Pan młody jest z nimi. Kiedy zabiorą im Oblubieńca, wtedy będą się smucić. Gdy odszedł z tego świata Chrystusowy Zastępca na ziemi, Jan Paweł II, przyszedł na nas czas smutku. Nie wstydzimy się łez miłości, bo wiemy, że one zamienią się w radość. Ten czas nie jest czasem rozpaczy, ale czasem żałoby i smutku połączonym z niewzruszoną nadzieją powtórnego spotkania, tam gdzie śmierć zostanie pokonana przez miłość Chrystusa, która wszystko zwycięża.
Pomóż w rozwoju naszego portalu