O udziale mediów w ostatniej katechezie Jana Pawła II z ks. dr. Januszem Czarnym, filozofem i antropologiem, rozmawia Mateusz Kozera.
Mateusz Kozera: - Trzy dni po śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II usłyszałem, że media strasznie przesadzają z ilością materiałów o Papieżu, gdziekolwiek włączy się telewizor czy radio, to tylko Papież i Papież. Co Ksiądz sądzi o takiej postawie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. dr Janusz Czarny: - Myślę, że są ludzie, którzy mogą czuć przesyt czy nawet pewne zniesmaczenie. I to nie powinno zaskakiwać. Znamy przecież z wcześniejszych lat publikacje pewnego tygodnika, który specjalizował się wręcz w bardzo niewybrednych atakach na Ojca Świętego, używając słów, za które dzisiaj powinni się pracownicy tej redakcji bardzo wstydzić... Poczucie wstydu spełnia bardzo ważną rolę w rozwoju duchowym. Pełni rolę analogiczną do bariery immunologicznej w naszym organizmie - mianowicie, nie pozwala zainfekować ducha. Jeśli ktoś nie ma wstydu, to jest zainfekowany. Na to nie ma rady - jest zainfekowany złem i uważa, że jest mu z tym dobrze. Dorobi nawet do tego argumentację, sięgając aż do wolności słowa.
- Ale ktoś przecież te pisma kupuje...
- Tak, pozostaje problem z ludźmi - biednymi ludźmi, bo zainfekowanymi - którzy te cuchnące czasopisma kupują i wspomagają je swoimi złotówkami. Takich ludzi w katolickiej Polsce jest dużo. Przetrąconych, połamanych, ukąszonych przez Hegla, zaczadzonych Gomółką, zauroczonych Gierkiem i Jaruzelskim - jakby ich nie nazwać - ale jest ich sporo. Trzeba tylko się modlić...
Reklama
- Ale wspomniane na początku stwierdzenie padło z ust człowieka blisko związanego z Kościołem...
- I ja to też rozumiem. Trzeba jednak sprowadzić sprawę do jakiegoś wspólnego mianownika... Bierze się to zawsze z pewnego niezrozumienia historyczności momentu. Żyjemy dzisiaj w zalewie pewnego szumu informacyjnego. Kultura medialna jest taka, że pojawia się news, żyje maksimum dwa dni, by ustąpić miejsca kolejnej wiadomości. Otóż środki masowego przekazu przy okazji śmierci Ojca Świętego pokazały, że jednak nie są nastawione wyłącznie na komercję, wydobywanie newsów. Naprawdę, uważam, że stanęły na bardzo wysokim poziomie, prezentując ogromne wyczucie momentu historycznego. Mianowicie, że stało się coś, co ani wcześniej nie miało miejsca w historii i trudno przypuszczać, żeby miało miejsce w przyszłości. Istnieją jednak ludzie, którzy chcą okazać publicznie pewną manierę dystansu, że niby sprawa oczyszczalni ścieków w Pacanowie jest równie ważna jak śmierć Papieża, bo w ogóle dzisiaj dobrze jest być „zielonym”. Dajmy spokój, czekajmy na nowy news... Dziwne, ale ta postawa jest właściwa wielu katolikom, do których nie dotarło, że komuna się skończyła, że są awangardą świata i współczesnej kultury, że już nie trzeba chować się „pod korzec” i przepraszać za to, że się żyje. To Chrystus i my z Nim jesteśmy awangardą postępu. Szkoda, że katolicy mają kompleksy.
- Wydaje mi się, że mieliśmy okazję, chyba jedyny raz w życiu, przeżywać coś co można nazwać rekolekcjami w telewizji. Być może to jest zbyt mocne określenie, ale tak odczuwałem to, co prezentowały media w tym czasie.
- Jest to dobre określenie na opisanie tego, czego byliśmy świadkami. Oczywiście, można użyć określenia neutralnego - „historia działa się na naszych oczach”. Być może więc te uczucia przesytu brały się stąd, że niektórzy odbierali te wydarzenia ze skróconej perspektywy. Do oceny wagi wydarzenia jest potrzebny dystans i refleksja. Wydawać by się mogło, że media będą działały według swojego schematu - czyli od newsa do newsa. Tymczasem jednak, przez kilka dni dzięki mediom mogliśmy uczestniczyć w niezwykłych wydarzeniach historycznych, a także mieliśmy okazję do niezwykłych przeżyć duchowych. Media pokazały, że są nie tylko środkami masowego przekazu, ale potrafią być środkami przekazu duchowego. I jest to rzecz nie do przecenienia. Dobrze by było, gdyby mass media spojrzały na siebie właśnie pod tym kątem, że mogą być narzędziem przekazu duchowego, ewangelizacji. Mogą stać się medium poprawy, odrodzenia ludzkiego życia. A to właśnie jest głównym celem rekolekcji. I jeśli takie „medialne” rekolekcje dokonały się w tych dniach, to Bogu niech będą dzięki. Musimy jednak pamiętać, że życie i śmierć Jana Pawła II były podstawowym motywem tychże rekolekcji. Było to świadectwo, które wywarło ogromny wpływ na sposób myślenia, kształtowanie się postaw ludzkich. A było to możliwe właśnie dzięki mediom - bo w końcu żyjemy przecież w globalnej wiosce. A przecież w tej wiosce mieszka także Duch... Warto o tym pamiętać.
- Dziękuję za rozmowę.