Nie wyobrażam sobie zmartwychwstania i życia wiecznego, choć
w jedno i drugie wierzę głęboko. Bez tego nie można chyba być księdzem,
chrześcijaninem, a nawet trudno być człowiekiem. Jednak wierzyć,
a snuć wyobrażenia, to dwie różne sprawy. Z tych ostatnich już wyrosłem,
jak z pierwszokomunijnego ubranka.
Szczęście wieczne nie może być przecież banalnym zwielokrotnieniem
uciech doczesnych. Dostatek wody i cienia, wspaniała muzyka i harem
pięknych kobiet do dyspozycji - taka wizja rajskiego szczęścia być
może wystarcza niejednemu beduinowi. Dla mnie to nazbyt skażone doczesnością.
Podobnie jak obraz nieba na wzór dworu królewskiego, albo katedralnego
prezbiterium, gdzie zamiast kanoników siedzą w stallach aniołowie
i święci, aby przez całą wieczność śpiewać psalmy Bogu. Dlatego z
wdzięcznością przyjmuję słowa z Listu do Koryntian: "...ani oko nie
widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało
pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują".
I wiem, że Bóg zaskoczy mnie swoją hojnością - zresztą nie pierwszy
raz.
Snucie wyobrażeń o niebie, bazujących z natury na ziemskich
doświadczeniach i pragnieniach, może być nawet niebezpieczne. Nie
tylko dlatego, że można tak bardzo przywiązać się do obrazu, iż prawdziwe
niebo nie będzie naszym niebem. Ale również dlatego, że analizowanie
obrazów nieba - z konieczności niedoskonałych - prowadzi czasem do
niedorzecznych wniosków. Stąd zaś tylko krok, by negatywną ocenę
obrazu rozciągnąć na całą rzeczywistość, którą on symbolizuje. I
zdaje się, że w taką pułapkę wpadli sadyceusze, zaprzeczający zmartwychwstaniu
umarłych w imię prawa lewiratu, stojącego w doczesności na straży
podtrzymania linii genealogicznych i zapewnienia prawowitego spadkobiercy
dla ojcowizny. Nie potrafili zrozumieć, że wieczność nie będzie prostą
kontynuacją czegoś, co mamy na ziemi.
Na podobne niebezpieczeństwa narażali się ci, którzy
analizując obrazy i metafory, zastanawiali się nad technologią zmartwychwstania.
Niedorzeczne okazały się pytania o sposób odzyskania ciała pożartego
przez dzikie zwierzęta, o nasz wiek w chwili zmartwychwstania umarłych,
o to wreszcie, czy każdy wyjdzie z grobu w stroju ze swojej epoki,
w jakim został pogrzebany, czy też w stroju Adama.
Myśląc o niebie trzeba się skupić na jego istocie - na
Bogu. Wszystko inne nie ma większego znaczenia. Dlatego niebo najlepiej
rozumieją mistycy i zakochani, którzy nie zwracają uwagi na to gdzie,
ale z Kim się spotykają. Dla nich czas przestaje się liczyć, gdy
trwa spotkanie, a Umiłowany staje się całym światem.
Modlitwa różańcowa jest wzniesieniem serca do Boga, który przychodzi, aby zbawiać człowieka. Modlitwa różańcowa - jak przypominał nam Ojciec Święty Jan Paweł II - jest modlitwą kontemplacyjną.
Gdy Jezus został ochrzczony, otworzyły się niebiosa
i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębica na Niego,
a głos z nieba mówił: "Ten jest Mój Syn Umiłowany,
w którym mam upodobanie",
i te same słowa dotyczą każdego ochrzczonego dziecka,
bowiem chrzest czyni nas dziećmi Bożymi,
a obrzędowi temu towarzyszą Aniołowie,
którzy stoją na straży życia.
I tak Anioł oznajmił matce Samsona, iż Bóg da jej syna,
który wyzwoli Izraelitów z ręki Filistynów.
Również Anioł Gabriel zwiastuje Zachariaszowi,
że jego żona pocznie syna Jana Chrzciciela,
a Najświętszej Maryi Niepokalanej oznajmia,
że będzie Matką Syna Bożego.
S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.
Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy,
dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa.
Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała
wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej.
„Nie ma dzisiaj zakątka ziemi, nie ma człowieka ani takich
jego potrzeb, których by nie dosięgła ich (aniołów) uczynność
i opieka”. Wiecie, Drodzy Czytelnicy, kto jest autorem
tych słów? Wypowiedział je nieco już dziś zapomniany
arcybiskup mohylewski Wincenty Kluczyński, który założył
w Wilnie (w 1889 r.) żeńskie bezhabitowe zgromadzenie
zakonne – Siostry od Aniołów. Wspominam o tym nie
bez powodu, bo autorką kolejnego świadectwa jest siostra
Maria Druch z tego właśnie anielskiego zgromadzenia.
Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy,
dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa.
Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała
wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej. Oddajemy zatem
jej głos.
„Miałam wtedy 13 lat. Spędzałam ferie zimowe u wujka.
Jego dom był położony nieopodal żwirowni. Latem kąpaliśmy
się w zalanych wykopach. Trzeba było uważać, ponieważ
już dwa metry od brzegu było tak głęboko, że nie
dało się złapać gruntu pod stopami. Zimą było to doskonałe
miejsce na spacery. Woda zamarzała, lód był bardzo
gruby, rybacy łowili ryby w przeręblach. Czułam się
tam bardzo bezpiecznie. W czasie jednego z takich moich
spacerów obeszłam dookoła wysepkę i znalazłam się
w zatoce, gdzie temperatura musiała być wyższa. Nagle
usłyszałam dźwięk… trtttttt. Zorientowałam się, że lód
pode mną pęka. Nie znałam wtedy zasady, że powinno
się położyć i wyczołgać z zagrożonego miejsca. Wpadłam
w panikę. Zrobiłam rzecz najgorszą z możliwych.
Zaczęłam szybko biec do oddalonego o około dziesięć
metrów brzegu. Lód pode mną się nie łamał, ale był rozmokły
i czułam, że im bliżej jestem celu, tym moje stopy
coraz głębiej się w niego zapadają.
Kiedy ostatecznie dotarłam do brzegu, serce chciało
ze mnie wyskoczyć. Byłam w szoku. Dopiero po dłuższej
chwili dotarło do mnie, co się wydarzyło. Według zasad
fizyki powinnam znajdować się w wodzie. Nie miałam
prawa dobiec do brzegu po rozmokłym lodzie, naciskając
na niego tak mocno. Wiem też, jak tam było głęboko –
nie biegłam po dnie pokrytym lodem. Pode mną były wielometrowe
otchłanie. Wtedy uznałam to za przypadek,
szczęście.
Rosnąca liczba osób starszych na świecie nie jest nagłym problemem do rozwiązania, ale nową szansą i wzbogaceniem wspólnoty - powiedział kard. Kevin Farrell podczas otwarcia II Międzynarodowego Kongresu Osób Starszych w Rzymie.
Kard. Farrell, prefekt Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia powitał zgromadzonych na Kongresie przypominając, duszpasterstwo skierowane do osób starszych odpowiada rosnącym potrzebom dzisiejszych wspólnot.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.