Reklama

Szczęśliwa Pielgrzymka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Spełniły się prorocze, poetyckie słowa naszego wieszcza Juliusza Słowackiego o wyborze papieża z rodu Słowian na tron św. Piotra. Pamiętnego 16 października 1978 r. został nim Polak Karol Józef Wojtyła, kardynał krakowski, który przybrał imię Jan Paweł II, a wieść o tym obiegła cały świat. Radość i nadzieja były powszechne. Słowa Ojca Świętego wypowiedziane podczas homilii w Warszawie 2 czerwca 1979 r.: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi, nie lękajcie się!” miały siłę magiczną i porwały cały naród. Niebo otworzyło się dla Polski. Haniebne układy z Jałty i Poczdamu pękały. Wdzięczność dla Królowej Polski była niezwykła, wszyscy dziękowali Panu Bogu za to, co się stało, pragnąc otrzymać błogosławieństwo od Ojca Świętego na Placu św. Piotra.
W takiej to atmosferze 3 maja 1981 r., jako pierwsi ze Szczecina, wyruszyliśmy pielgrzymką do Wiecznego Miasta z parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. Naszym duchowym opiekunem był ksiądz proboszcz Roman Twaróg, a organizatorem i przewodnikiem został profesor języka włoskiego Stanisław Zdzisław Kwiatosiński, znakomity znawca słonecznej Italii.
Trasa naszej pielgrzymki prowadziła wśród pięknych, malowniczych krajobrazów, często górzystych, a wiosenne majowe kolory kwiatów i zieleni nadawały jej wyjątkowy urok. Nastrój i humor dopisywał, nie brakowało żartów, dowcipów, wymiany zdań na aktualne tematy. Odmawialiśmy wspólnie modlitwy, Różaniec, śpiewaliśmy patriotyczne i religijne pieśni. Szczególnie ochoczo wykonywaliśmy Barkę. Po nocnym wypoczynku w klasztorze sióstr zakonnych i treściwym śniadaniu, ze smacznymi, chrupiącymi bułeczkami, w dobrym nastroju opuszczaliśmy Innsbruck. Pominęliśmy Weronę, legendarne miasto miłości Romea i Julii. Była Piza z wolno stojącą, nieco pochyloną wieżą z XIV wieku. Zauroczyła nas całkowicie Florencja, miasto potężnych Medyceuszy nad rzeką Arno z jej mostami, przepiękną katedrą, galeriami... Następnie była Siena z bazyliką św. Katarzyny, patronki Italii. Bazą naszego postoju w Rzymie był camping na Zatybrzu, a domki typu letniskowego w pełni spełniały cywilizacyjne wymogi.
Nareszcie nastąpił szczęśliwy dzień 6 maja 1981 r., zapowiadający nasze spotkanie z Ojcem Świętym. Pogoda była znakomita, pięknie świeciło słońce, jak i w następnych dniach. Plac św. Piotra był wypełniony po brzegi, wymieszały się tu różne rasy, języki i kolory, było dużo duchownych i sióstr zakonnych, a wszystkich łączyła wielka radość i duchowe uniesienie. Nad głowami powiewały flagi narodowe oraz transparenty, a najwięcej było biało-czerwonych. Przydzielony dla nas sektor z miejscami siedzącymi znajdował się blisko tronu papieskiego, a obok Bazylika św. Piotra wyglądała imponująco. Pojawienie się Ojca Świętego przywitane było oklaskami i głosem radości z ust obecnych. Początkowo Jan Paweł II przyjmował umówionych gości, widziałem duchownych, dzieci, chorych i kalekich, którzy oczekiwali na cudowne uzdrowienie, po czym idąc wśród sektorów, błogosławił obecnych, którzy głośno mu dziękowali. Gdy zbliżył się do naszego sektora, wstałem i podszedłem do barierki, głośno mówiąc: „Ojcze Święty, jestem z Kresów Wschodnich, niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!”. Na moje słowa Ojciec Święty podszedł do mnie i uścisnął mi rękę. Dobrze zapamiętałem jego delikatną dłoń, młodzieńczą twarz, na której rysował się lekki rumieniec, a z oczu promieniowały dobroć i życzliwość. W imieniu własnym i wiernych prosiłem Papieża o pomoc dla naszych braci ze Wschodu, informowałem o represjach, prześladowaniach wiernych, a szczególnie kapłanów, o bezczeszczonych kościołach, o krytycznym braku religijnej literatury..., na co Ojciec Święty zaproponował, bym zgłosił się do ks. Adama Bonieckiego, dyrektora polskojęzycznej gazety L’Osservatore Romano, i poruszył ten temat. Pod koniec spotkania Ojciec Święty powiedział, pocieszając: „Wspierajcie się w jedności w modlitwie do Chrystusa, śmiało i bez lęku”, ściskając moją dłoń, a ja całowałem pierścień rybaka. Byłem bardzo wzruszony i szczęśliwy, a moi koledzy gratulowali mi, pytając, o czym rozmawialiśmy.
Pod koniec uroczystości Ojciec Święty z okna swojego apartamentu błogosławił wiernych. Spotkanie z ks. Adamem Bonieckim było treściwe i owocne, a ja z Watykanu wywoziłem 2 paczki literatury dla wiernych na Wschodzie, które szczęśliwie przemyciłem.
8 maja był prawdziwie polskim dniem w Watykanie. W Ogrodach Watykańskich w grocie Matki Bożej z Lourdes odbyła się Msza św. w intencji św. Stanisława, patrona Polski i męczennika. Zebrani tu Polacy tworzyli przyjazną, zwartą rodzinę. Mszę św. celebrował Ojciec Święty, udzielając osobiście Komunii św. Po Mszy św. Jan Paweł II w doskonałym humorze spotykał się z poszczególnymi grupami pielgrzymów. Było wesoło i radośnie, były wspólne pamiątkowe zdjęcia. Ofiarowaliśmy Ojcu Świętemu obraz olejny przedstawiający katedrę szczecińską.
Dużo czasu poświęciliśmy na zwiedzanie i podziwianie wspaniałości Rzymu, w tym poloników. Wspominam zabawny moment. Będąc na niedużym ryneczku owoców, bardzo kwiecistym, było tak swojsko, że w radosnym nastroju raptem z całą siłą moich płuc zaśpiewałem Arię Pajaca Leoncavalla, co zaskoczyło moich kolegów, a wprawiło w zachwyt Włochów, którzy mi klaskali z głośnym: „Viva Polacco!”. W podziękowaniu otrzymałem 2 torebki pomarańczy i jabłek.
W Italii są cztery wielkie wojskowe polskie cmentarze: w Loreto, Bolonii, Ankonie i na Monte Cassino. Idąc aleją tujową obok dwóch orłów na postumentach, weszliśmy na teren polskiego cmentarza na Monte Cassino. Jest to ostatni pomnik - cmentarz legendarnej Rzeczypospolitej wielu narodów. Ponad 1100 grobów z krzyżami z białego piaskowca, w doskonałym stanie, rekonstruowanych w 1963 r. z oszczędności Polonii. Tu spoczywają: gen. Władysław Anders, dowódca II Korpusu Polskiego, bp Józef Gawlina, naczelny kapelan polowy Wojska Polskiego, i brat mojej babci Józef, ułan 12. Pułku Ułanów Podolskich. Żołnierze przeważnie z Kresów Wschodnich, a oficerowie z różnych zakątków świata. Oddali dusze Bogu, serca Ojczyźnie, a ciała ziemi włoskiej. Ołtarz wśród grobów prezentował się patriotycznie z dwoma legionowymi orłami. Tu odbyła się Msza św. za dusze bohaterów. Odnowione Opactwo św. Benedykta wyglądało pięknie, a na zboczu góry obficie kwitły czerwone maki, jak w maju 1944 r., gdy nasi chłopcy przelewali krew i oddawali życie z myślą o wolnej i niepodległej Polsce. Oglądane z góry miasto Cassino wyglądało jak maleńki placyk o równych krzyżujących się ulicach, po których mknęły samochody wielkości mrówek.
Pamiętnego 13 maja znów gościliśmy na Placu św. Piotra, pełni radości i modlitwy, z zamiarem, aby pożegnać to święte miejsce. I tu zdarzyło się to, czego nikt nie oczekiwał - padły strzały w kierunku Ojca Świętego. Plac zamarł i oniemiał, a po chwili rozległ się głos rozpaczy! Był zamach na naszego kochanego Ojca Świętego Jana Pawła II. Ludzie płakali i modlili się. Raptem wyrwało się zdanie, które było coraz głośniejsze, ciągle powtarzające się i w mgnieniu oka rozniosło się po całej Italii, i poleciało daleko w świat: „Komuniści ze Wschodu, komuniści ze Wschodu...!”. Ojciec Święty natychmiast był przewieziony do kliniki, gdzie walczono o jego życie, a my w głębokim smutku, modląc się, jechaliśmy do Asyżu, wspaniałego ośrodka kultury duchowej św. Franciszka, z bazyliką i wykutymi w skałach celami, w których żyli i modlili się ojcowie franciszkanie. Po Wenecji z jej kanałami, Pałacem Dożów, bazyliką św. Marka o wystroju wschodnim i, oczywiście, gondolierami byliśmy w Padwie. Wspaniała bazylika św. Antoniego oraz sławny Uniwersytet Padewski. Studiowali tu Mikołaj Kopernik, Jan Zamoyski, Stefan Batory, Jan III Sobieski. Po krótkim zwiedzaniu pięknego Wiednia przekroczyliśmy granicę austriacko-czechosłowacką. Na odprawę po stronie czechosłowackiej czekaliśmy bardzo długo. Przed nami szczegółowo rewidowano mikrobus, wyrzucając na jezdnię książki. W oczekiwaniu powiedziałem do moich kolegów: Staszka Tarnawskiego, Janka Pajestki i Tadka Hofmana: „Kiedy to nareszcie się skończy?”, a stojący obok żołnierz głośno roześmiał się i powiedział poprawną polszczyzną: „A co, myśleliście, że tak łatwo dostać się do komunizmu?”. Na szczęście celnicy prawie nas nie rewidowali.
Po nocnym wypoczynku w Bratysławie zmęczeni, ale szczęśliwi pędziliśmy do Szczecina. W modlitwie dziękowaliśmy Panu Bogu, że Ojcu Świętemu już nie zagraża najgorsze.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Milewski do młodych: nie zmarnujcie bierzmowania

2024-04-18 19:23

[ TEMATY ]

bierzmowanie

Płock

bp Mirosław Milewski

Karol Porwich/Niedziela

- Bardzo zależy mi na tym, żebyście nie zmarnowali bierzmowania. Zachowajcie w sobie prawdę i otwartość na dary Ducha Świętego, na Boga i drugiego człowieka - powiedział bp Mirosław Milewski w Nasielsku w diecezji płockiej. Dokonał wizytacji parafii pw. św. Katarzyny i udzielił młodzieży sakramentu bierzmowania.

Bp Milewski na podstawie Ewangelii Janowej (J 6,44-51) podkreślił, że „Jezus jest chlebem żywym”: - Za każdym razem, kiedy spożywamy ten chleb, zagłębiamy się w istotę miłości Boga. Już nie żyjemy dla nas samych - zauważał biskup pomocniczy diecezji płockiej.

CZYTAJ DALEJ

Francja: kościół ks. Hamela niczym sanktuarium, na ołtarzu wciąż są ślady noża

2024-04-18 17:01

[ TEMATY ]

Kościół

Francja

ks. Jacques Hamel

laCroix

Ks. Jacques Hamel

Ks. Jacques Hamel

Kościół parafialny ks. Jacques’a Hamela powoli przemienia się w sanktuarium. Pielgrzymów bowiem stale przybywa. Grupy szkolne, członkowie ruchów, bractwa kapłańskie, z północnej Francji, z regionu paryskiego, a nawet z Anglii czy Japonii - opowiada 92-letni kościelny, mianowany jeszcze przez ks. Hamela. Wspomina, że w przeszłości kościół często bywał zamknięty. Teraz pozostaje otwarty przez cały dzień.

Jak informuje tygodnik „Famille Chrétienne”, pielgrzymi przybywający do Saint-Étienne-du-Rouvray adorują krzyż zbezczeszczony podczas ataku i całują prosty drewniany ołtarz, na którym wciąż widnieją ślady zadanych nożem ciosów. O życiu kapłana męczennika opowiada s. Danièle, która 26 lipca 2016 r. uczestniczyła we Mszy, podczas której do kościoła wtargnęli terroryści. Jej udało się uciec przez zakrystię i powiadomić policję. Dziś niechętnie wraca do tamtych wydarzeń. Woli opowiadać o niespodziewanych owocach tego męczeństwa również w lokalnej społeczności muzułmańskiej.

CZYTAJ DALEJ

Peregrynacja relikwii bł. Rodziny Ulmów

2024-04-19 10:33

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Już jutro rozpocznie się w naszej diecezji peregrynacja relikwii bł. rodziny Ulmów, która przebiegać będzie pod hasłem „Rodzina drogą do świętości”.

Relikwie nawiedzą sześć rejonów duszpasterskich w następującym porządku: rejon tarnobrzeski, stalowowolski, janowski, sandomierski, staszowsko-świętokrzyski oraz ostrowiecki.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję