Z ks. Zbigniewem Rakiejem TChr, wikariuszem generalnym Księży Chrystusowców, o jubileuszu rozmawia ks. Robert Gołębiowski.
Ks. Robert Gołębiowski: - Przypomnijmy krótko genezę i charyzmat powołania zgromadzenia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Zbigniew Rakiej TChr: - Swoją genezą sięgamy do czasów po zakończeniu I wojny światowej, gdy liczne grono polskich uchodźców, przede wszystkim z Ameryki Płn. i zachodniej Europy, zgłosiło potrzebę zapewnienia opieki duszpasterskiej dla powstałej Polonii. Prymas kard. August Hlond po przeanalizowaniu wszystkich aspektów powołał do życia 8 września 1932 r. nasze zgromadzenie. Na organizatora wybrał ks. Ignacego Posadzego, kapłana bardzo dobrze zorientowanego w sprawach emigracji, który z pomocą hrabiny Anieli Potockiej rozpoczął w Potulicach k. Bydgoszczy dzieło formowania kadr kapłanów, którzy służyć będą Polonii. Szczególnym czasem w życiu zgromadzenia stał się czas powojenny. Historyczne znaczenie miała słynna, wspominana w dniach jubileuszu, pierwsza w Szczecinie Msza św. sprawowana przez ks. Floriana Berlika 6 maja 1945 r. Później doszła praca ks. Kazimierza Świetlińskiego, ks. Tadeusza Długopolskiego, ks. Edmunda Gagajka i tworzenie pierwszych stałych ośrodków parafialnych poza Szczecinem. Była to naprawdę heroiczna, misyjna praca, gdyż objęła ogromny teren obecnej archidiecezji, począwszy od Pyrzyc, przez Stargard Szcz., Dobrzany, Chociwel, Marianowo, Goleniów, Nowogard, Gryfice, Płoty, Golczewo, Trzebiatów, aż po Kamień Pomorski. Trzeba mocno podkreślić, że praca na Pomorzu Zachodnim wychodziła rzeczywiście naprzeciw głównej misji zgromadzenia, którą jest praca wśród Polonii na obczyźnie. To tutaj przez pierwsze powojenne lata istniała skomplikowana sytuacja budowania na nowym miejscu trwałych więzi życiowych dla tych, którzy zostali przesiedleni głównie ze wschodnich terenów Polski. Dochodziła do tego niepewność historyczna, czy Szczecin pozostanie w granicach Polski, czy nie dojdzie do zmian, które każą opuścić nową „ojcowiznę”. Poza tym w pierwszych powojennych latach z wiadomych względów kontakt z Polonią rozsianą po świecie był bardzo ograniczony, dlatego z woli przełożonych koncentrowaliśmy się na pracy w obecnych diecezjach: szczecińsko-kamieńskiej, koszalińsko-kołobrzeskiej (Sarbia), wrocławskiej (Ziębice). Obecnie mamy Dom Generalny i Seminarium w Poznaniu, nowicjat w Mórkowie, pracujemy nadal w Potulicach, a także we Władysławowie (diecezja gdańska). Nieco zmniejszyła się też liczba parafii obsługiwanych w naszej archidiecezji, gdyż w związku z coraz liczniejszymi potrzebami polonijnymi i ograniczoną grupą kapłańską priorytetem staje się posługa za granicą. Struktura zgromadzenia składa się z następujących prowincji: południowoamerykańskiej, północnoamerykańskiej, australijskiej, francuskiej i niemieckiej. Całkiem nowe tereny to Austria, Białoruś, Kazachstan, Ukraina i Węgry, które podlegają bezpośrednio pod jurysdykcję Zarządu Generalnego.
- Jak można ocenić całokształt pracy duszpasterskiej Księży Chrystusowców na ziemi zachodniopomorskiej w ciągu minionych 60 lat?
- Ocena jest na pewno wielowarstwowa. Wracając do pierwszych powojennych miesięcy, należy zauważyć, że ks. Świetliński był członkiem zarządu miasta Szczecina, doradcą prezydenta p. Zaremby i to dzięki jego zapobiegliwości przetrwały dotąd w Szczecinie nazwy ulic związane z chrześcijaństwem i naszym zgromadzeniem, tj.: Bogurodzicy, św. Wojciecha, Ku Słońcu, Królowej Korony Polskiej, Potulicka. Inny aspekt to ten, który już podkreśliłem - przez długie lata po II wojnie światowej polonizowaliśmy te ziemie, nadawaliśmy im polski, narodowy, patriotyczny charakter, tak jak czynimy to, pracując wśród Polonii na wszystkich kontynentach. Kolejny wymiar to pewien styl duszpasterstwa, który owocuje szczególnie we współczesności. Z dumą możemy podkreślić wieczystą adorację i stały dyżur konfesjonałowy w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa, słynne Msze św. za Ojczyznę w stanie wojennym, rozbudowane duszpasterstwo akademickie z rekolekcjami prowadzonymi przez znanych w Polsce kapłanów, liczne festiwale piosenki, żywą szopkę, aktywność na wielu frontach parafii św. Jana Chrzciciela w Stargardzie Szczecińskim, budowę kilku nowych świątyń czy plebanii, a wreszcie - ogromną liczbę powołań, które wywodząc się z parafii naszej archidiecezji, służą Kościołowi szczecińsko-kamieńskiemu. Sam zresztą się do nich zaliczam, wywodząc się z Płot, a moja rodzina stanowi konkretny przykład pracy polonijnej, gdyż rodzice przybyli z dalekich wschodnich stron. Wreszcie - co jest ważne dla zgromadzenia - młodzi kapłani po święceniach właśnie tutaj nabywają niezbędnego doświadczenia, by po jakimś czasie móc ze spokojem zmierzyć się z często trudnym modelem pracy na Zachodzie czy w Ameryce lub Australii. To jest dla nich kapitalny poligon, który później owocnie procentuje.
Reklama
- Jakie nowe wyzwania stają przed zgromadzeniem w kolejnym 60-leciu?
- Przede wszystkim w imieniu generała - ks. Tadeusza Winnickiego jestem wdzięczny każdorazowemu Pasterzowi diecezji, a od 13 lat Metropolitom za wielką życzliwość i docenianie pracy Chrystusowców na Pomorzu Zachodnim. Świadomi jesteśmy ogromnego dziedzictwa, które niesie ze sobą cały ten miniony okres, i cieszymy się, że mogliśmy swoją pracą wnieść wiele ważnych treści w dorobek najpierw administracji apostolskiej, później diecezji, a obecnie metropolii. Pięknym akcentem jest również to, że nasi księża, jadąc czy to na Zachód, czy do Ameryki, mocno przyznają się do szczecińskich korzeni i wielokrotnie wśród Polonii powołują się na dobre wzorce wyniesione z pracy na terenie archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Jubileusz jest także swoistą okazją do wytyczenia nowych wyzwań i zadań, które stanowić będą o kolejnych latach posługi na Pomorzu Zachodnim.
- Dziękuję serdecznie za rozmowę i życzę, by kolejne lata pracy Księży Chrystusowców były tak błogosławione, jak minione 60-lecie!
- Dziękuję za życzenia i jednocześnie pozdrawiam wszystkich Czytelników!