Weszłam dziś do małej, dusznej kaplicy na Bujwida. Dawno mnie tu nie było. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to piękne, polne kwiaty, które stały przed ołtarzem na drewnianych pniach. Następnie tłum ludzi, w tym studenci siedzący starym zwyczajem na czerwonym dywanie w czarne kropki. Nazwaliśmy go kiedyś „arbuzem”. Za chwilę rozbrzmiała pieśń do Ducha Świętego i rozpoczęła się jubileuszowa Msza Święta. Msza kapłana, który służy Bogu i ludziom od 55 lat!
–Tak na oko, to wszystkich Was znam – mówił do wiernych ks. Stanisław Orzechowski – Ze wszystkich rzeczy, które spotkały mnie na świecie, najlepszą jest Msza Święta. Cieszę się, że mogę w tej Mszy Świętej Was przygarnąć i polecić Panu Bogu.
Dziś spotkaliśmy się na styku pokoleń. Orzech faktycznie nas wszystkich zna. Kojarzy studentów, którzy przychodzili do duszpasterstwa 55 lat temu, poznał ich dzieci, które swoją drogą niejednokrotnie też zadomowiły się w „Wawrzynach”.
Dzisiejszy dzień jest uroczystością Trójcy Świętej. O. Piotr Bęza zastanawiał się, jak połączyć Orzecha z tą niezwykłą tajemnicą.
–To, co jest ważne w Trójcy Świętej, to relacja. Jak patrzymy na życie Orzecha, to jego relacja z Panem Bogiem wychodzi na pierwszy plan, ale także relacje z drugim człowiekiem. Ja zwracam uwagę na to, że Orzech ma niezwykłą pamięć i jak na początku Mszy Św. powiedział, że wszystkich tutaj zna, to nie kłamał. On troszczy się o relacje – mówił o. Piotr Bęza CMF, Prowincjał Polskiej Prowincji Misjonarzy Klaretynów
– Mam powiedzieć kazanie na 55-lecie kapłaństwa Orzecha, a ja nawet nie żyję tyle lat. Większość z nas pewnie chciałaby dziś usłyszeć właśnie jego, bo przez wiele lat karmił nas swoimi kazaniami, więc wpadłem na genialny pomysł-będę go cytował – powiedział na rozpoczęcie homilii o. Piotr.
Reklama
Ojciec Piotr przez 6 lat pomagał Orzechowi w prowadzeniu studentów. Przez ten czas zdążył zapisać wiele jego złotych myśli oraz wiążących się z nim zabawnych sytuacji, którymi podzielił się z nami z ambony. Każdy cytat Orzecha wywoływał albo poruszenie, albo salwy śmiechu.
Każdy z nas zebranych dziś w kaplicy na Bujwida mógłby się podzielić co najmniej jednym szczególnym wspomnieniem z Orzechem. My przywołaliśmy na pamięć np. dyżury kuchenne na Białym Dunajcu, które wzbudzały niepokój szczególnie u studentek.
– Jedna ze studentek na Obozie w Białym Dunajcu po dyżurze kuchennym podeszła do mnie i powiedziała: Proszę Ojca, ja się już nie boję żadnej rozmowy kwalifikacyjnej. Wystarczyły trzy dni dyżuru z Orzechem – wspominał o. Piotr.
Fakt. Orzech jest wymagający. Czasem szorstki. Nie szczędzi ostrych słów. Ja właśnie za to go cenię. W duszpasterstwie zrozumiałam, że życie takie jest. Czasem szorstkie, nie szczędzi gorzkich słów i nieustannie wymaga.
Orzech jest wymagający, ale przede wszystkim wobec siebie. Uczył nas nie tylko tego, że trzeba pracować nad sobą, ale sam przez całe swoje życie pracował fizycznie, pracował z nami. Uczył dziewczyny jak oskubać gęś, a chłopaków, jak po wykopkach usypać kopiec z ziemniaków. Pokazywał, że trzeba wziąć się do ciężkiej pracy, żeby to wymagające życie było piękne.
Reklama
„Wawrzyny”. Miejsce, w którym muzyczni się mylą, ktoś przejęzycza się przy ogłoszeniach, a ksiądz krzyczy z ambony. I co z tego? Właśnie nic! Tutaj można być nieidealnym, tutaj można się pomylić, tutaj Orzech nauczył nas, że nie można być „dudusiem”, albo „pudelkiem mamusi”, tylko pracować nad sobą i żyć blisko Boga, przyjmując nawet krytyczne uwagi. W jednej chwili zrozumiałam, dlaczego było mi tu tak dobrze. Tutaj mogłam być sobą, bo Orzech swoją postawą pokazał mi niezwykły dystans.
Dzisiejsza Eucharystia była taka, jakiej Orzech by chciał. Nie był w centrum. W centrum stał jak zwykle Jezus Chrystus w Trójcy Najświętszej i ukochana Matka Boska, która jak sam stwierdził „doskonale do Nich pasuje”. Uwielbienie było pełne tańca, a schola zaśpiewała jedną z jego ukochanych pieśni „Wody Jordanu”.
Orzechowi na koniec jubileuszowej Mszy Świętej oficjalnie dziękowali obecni Prezydenci Duszpasterstwa, Wspólnota Rodzin „Wiosna”, chór „Szumiący Jesion”, członkowie „Solidarności”, „Ruch Rodzin Nazaretańskich”, animatorzy Seminarium Odnowy Wiary, natomiast poza oczami odbyło się jeszcze wiele czułych rozmów, padło dużo ciepłych słów, pocałunków i uścisków. Jubileusz „Orzecha” przeżywał z nim jego najmłodszy brat z małżonką oraz bp. Andrzej Siemieniewski.
Oprócz mnóstwa kwiatów, owoców i słodkości Orzech otrzymał kołpaki jako zadatek na nowy samochód. Zbiórka na nowe, niepsujące się auto dla Orzecha ma potrwać do końca czerwca. Zbiórka na samochód dla Orzecha.
Po Mszy Świętej był czas na spotkanie, wspólne zdjęcia, wspomnienia i rozmowy przy cieście. Nie przy cateringu w dobrej restauracji dla wybranych. Spotkaliśmy się wszyscy. Po swojsku. Jak zwykle, bo tak chciałby nasz ukochany Wielkopolanin.
Dziś obchodzimy Międzynarodowy Dzień Rodzin – święto ustanowione przez Zgromadzenie Ogólne ONZ 20 września 1993 r.
A w jakiej rodzinie wzrastał Pan Jezus?
Jan z Antiochii, nazywany Chryzostomem, czyli „Złotoustym”, z racji swej wymowy, jest nadal żywy, również ze względu na swoje dzieła. Anonimowy kopista napisał, że jego dzieła „przemierzają cały świat jak świetliste błyskawice”. Pozwalają również nam, podobnie jak wierzącym jego czasów, których okresowo opuszczał z powodu skazania na wygnanie, żyć treścią jego ksiąg mimo jego nieobecności. On sam sugerował to z wygnania w jednym z listów (por. Do Olimpiady, List 8, 45).
Urodził się około 349 r. w Antiochii w Syrii (dzisiaj Antakya na południu Turcji), tam też podejmował posługę kapłańską przez około 11 lat, aż do 397 r., gdy został mianowany biskupem Konstantynopola. W stolicy cesarstwa pełnił posługę biskupią do czasu dwóch wygnań, które nastąpiły krótko po sobie - między 403 a 407 r. Dzisiaj ograniczymy się do spojrzenia na lata antiocheńskie Chryzostoma.
W młodym wieku stracił ojca i żył z matką Antuzą, która przekazała mu niezwykłą wrażliwość ludzką oraz głęboką wiarę chrześcijańską. Odbył niższe oraz wyższe studia, uwieńczone kursami filozofii oraz retoryki. Jako mistrza miał Libaniusza, poganina, najsłynniejszego retora tego czasu. W jego szkole Jan stał się wielkim mówcą późnej starożytności greckiej. Ochrzczony w 368 r. i przygotowany do życia kościelnego przez biskupa Melecjusza, przez niego też został ustanowiony lektorem w 371 r. Ten fakt oznaczał oficjalne przystąpienie Chryzostoma do kursu eklezjalnego. Uczęszczał w latach 367-372 do swego rodzaju seminarium w Antiochii, razem z grupą młodych. Niektórzy z nich zostali później biskupami, pod kierownictwem słynnego egzegety Diodora z Tarsu, który wprowadzał Jana w egzegezę historyczno-literacką, charakterystyczną dla tradycji antiocheńskiej.
Później udał się wraz z eremitami na pobliską górę Sylpio. Przebywał tam przez kolejne dwa lata, przeżyte samotnie w grocie pod przewodnictwem pewnego „starszego”. W tym okresie poświęcił się całkowicie medytacji „praw Chrystusa”, Ewangelii, a zwłaszcza Listów św. Pawła. Gdy zachorował, nie mógł się leczyć sam i musiał powrócić do wspólnoty chrześcijańskiej w Antiochii (por. Palladiusz, „Życie”, 5). Pan - wyjaśnia jego biograf - interweniował przez chorobę we właściwym momencie, aby pozwolić Janowi iść za swoim prawdziwym powołaniem. W rzeczywistości, napisze on sam, postawiony wobec alternatywy wyboru między trudnościami rządzenia Kościołem a spokojem życia monastycznego, tysiąckroć wolałby służbę duszpasterską (por. „O kapłaństwie”, 6, 7), gdyż do tego właśnie Chryzostom czuł się powołany. I tutaj nastąpił decydujący przełom w historii jego powołania: został pasterzem dusz w pełnym wymiarze! Zażyłość ze Słowem Bożym, pielęgnowana podczas lat życia eremickiego, spowodowała dojrzewanie w nim silnej konieczności przepowiadania Ewangelii, dawania innym tego, co sam otrzymał podczas lat medytacji. Ideał misyjny ukierunkował go, płonącą duszę, na troskę pasterską.
Między 378 a 379 r. powrócił do miasta. Został diakonem w 381 r., zaś kapłanem - w 386 r.; stał się słynnym mówcą w kościołach swego miasta. Wygłaszał homilie przeciwko arianom, następnie homilie na wspomnienie męczenników antiocheńskich oraz na najważniejsze święta liturgiczne. Mamy tutaj do czynienia z wielkim nauczaniem wiary w Chrystusa, również w świetle Jego świętych. Rok 387 był „rokiem heroicznym” dla Jana, czasem tzw. przewracania posągów. Lud obalił posągi cesarza, na znak protestu przeciwko podwyższeniu podatków. W owych dniach Wielkiego Postu, jak i wielkiej goryczy z powodu ogromnych kar ze strony cesarza, wygłosił on 22 gorące „Homilie o posągach”, ukierunkowane na pokutę i nawrócenie. Potem przyszedł okres spokojnej pracy pasterskiej (387-397).
Chryzostom należy do Ojców najbardziej twórczych: dotarło do nas jego 17 traktatów, ponad 700 autentycznych homilii, komentarze do Ewangelii Mateusza i Listów Pawłowych (Listy do Rzymian, Koryntian, Efezjan i Hebrajczyków) oraz 241 listów. Nie uprawiał teologii spekulatywnej, ale przekazywał tradycyjną i pewną naukę Kościoła w czasach sporów teologicznych, spowodowanych przede wszystkim przez arianizm, czyli zaprzeczenie boskości Chrystusa. Jest też ważnym świadkiem rozwoju dogmatycznego, osiągniętego przez Kościół w IV-V wieku. Jego teologia jest wyłącznie duszpasterska, towarzyszy jej nieustanna troska o współbrzmienie między myśleniem wyrażonym słowami a przeżyciem egzystencjalnym. Jest to przewodnia myśl wspaniałych katechez, przez które przygotowywał katechumenów na przyjęcie chrztu. Tuż przed śmiercią napisał, że wartość człowieka leży w „dokładnym poznaniu prawdziwej doktryny oraz w uczciwości życia” („List z wygnania”). Te sprawy, poznanie prawdy i uczciwość życia, muszą iść razem: poznanie musi się przekładać na życie. Każda jego mowa była zawsze ukierunkowana na rozwijanie w wierzących wysiłku umysłowego, autentycznego myślenia, celem zrozumienia i wprowadzenia w praktykę wymagań moralnych i duchowych wiary.
Jan Chryzostom troszczył się, aby służyć swoimi pismami integralnemu rozwojowi osoby, w wymiarach fizycznym, intelektualnym i religijnym. Różne fazy wzrostu są porównane do licznych mórz ogromnego oceanu: „Pierwszym z tych mórz jest dzieciństwo” (Homilia 81, 5 o Ewangelii Mateusza). Rzeczywiście, „właśnie w tym pierwszym okresie objawiają się skłonności do wad albo do cnoty”. Dlatego też prawo Boże powinno być już od początku wyciśnięte na duszy, „jak na woskowej tabliczce” (Homilia 3, 1 do Ewangelii Jana): w istocie jest to wiek najważniejszy. Musimy brać pod uwagę, jak ważne jest, aby w tym pierwszym etapie życia człowiek posiadł naprawdę te wielkie ukierunkowania, które dają właściwą perspektywę życiu. Dlatego też Chryzostom zaleca: „Już od najwcześniejszego wieku uzbrajajcie dzieci bronią duchową i uczcie je czynić ręką znak krzyża na czole” (Homilia 12, 7 do Pierwszego Listu do Koryntian). Później przychodzi okres dziecięcy oraz młodość: „Po okresie niemowlęcym przychodzi morze okresu dziecięcego, gdzie wieją gwałtowne wichury (…), rośnie w nas bowiem pożądliwość…” (Homilia 81, 5 do Ewangelii Mateusza). Potem jest narzeczeństwo i małżeństwo: „Po młodości przychodzi wiek dojrzały, związany z obowiązkami rodzinnymi: jest to czas szukania współmałżonka” (tamże). Przypomina on cele małżeństwa, ubogacając je - z odniesieniem do cnoty łagodności - bogatą gamą relacji osobowych. Dobrze przygotowani małżonkowie zagradzają w ten sposób drogę rozwodowi: wszystko dzieje się z radością i można wychowywać dzieci w cnocie. Gdy rodzi się pierwsze dziecko, jest ono „jak most; tych troje staje się jednym ciałem, gdyż dziecko łączy obie części” (Homilia 12, 5 do Listu do Kolosan); tych troje stanowi „jedną rodzinę, mały Kościół” (Homilia 20, 6 do Listu do Efezjan).
Przepowiadanie Chryzostoma dokonywało się zazwyczaj podczas liturgii, w „miejscu”, w którym wspólnota buduje się Słowem i Eucharystią. Tutaj zgromadzona wspólnota wyraża jeden Kościół (Homilia 8, 7 do Listu do Rzymian), to samo słowo jest skierowane w każdym miejscu do wszystkich (Homilia 24, 2 do Pierwszego Listu do Koryntian), zaś komunia Eucharystyczna staje się skutecznym znakiem jedności (Homilia 32, 7 do Ewangelii Mateusza). Jego plan duszpasterski był włączony w życie Kościoła, w którym wierni świeccy przez fakt chrztu podejmują zadania kapłańskie, królewskie i prorockie. Do wierzącego laika mówi: „Również ciebie chrzest czyni królem, kapłanem i prorokiem” (Homilia 3, 5 do Drugiego Listu do Koryntian). Stąd też rodzi się fundamentalny obowiązek misyjny, gdyż każdy w jakiejś mierze jest odpowiedzialny za zbawienie innych: „Jest to zasada naszego życia społecznego (…) żeby nie interesować się tylko sobą” (Homilia 9, 2 do Księgi Rodzaju). Wszystko dokonuje się między dwoma biegunami, wielkim Kościołem oraz „małym Kościołem” - rodziną - we wzajemnych relacjach.
Jak możecie zauważyć, Drodzy Bracia i Siostry, ta lekcja Chryzostoma o autentycznej obecności chrześcijańskiej wiernych świeckich w rodzinie oraz w społeczności pozostaje również dziś jak najbardziej aktualna. Módlmy się do Pana, aby uczynił nas wrażliwymi na nauczanie tego wielkiego Nauczyciela Wiary.
Papież Leon XIV, od 8 maja Następca Świętego Piotra, kończy 70 lat. Pierwszy papież pokolenia wyżu demograficznego po II wojnie światowej i pierwszy Amerykanin - Biskup Rzymu urodził się jako Robert Francis Prevost w Chicago 14 września 1955 roku.
Przed konklawe dziennikarze agencji informacyjnych poprosili mnie o sylwetki kilku osób, które mają największe szanse na to, by zostać papieżem. Zapytano mnie też, czy należy jeszcze wziąć pod uwagę jakieś inne nazwiska. Wymieniłem dwa – kard. Prevosta i kard. Dolana. Byli wyraźnie zdziwieni...- pisał na łamch Tygodnika Katolickiego "Niedziela" Krzysztof Tadej - dziennikarz TVP Polonia.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.