Cmentarz Żołnierzy Polskich w Ossowie przed całkowitym zapomnieniem uratowali księża i młodzież. O przypomnienie tamtych dni poprosiłam świadka wydarzeń, Konrada Rytla, obecnie starostę Wołomina.
IZABELA MATJASIK: - Jakie są Pana pierwsze wspomnienia, związane z cmentarzem żołnierzy w Ossowie?
MGR INŻ. KONRAD RYTEL: - Pierwsze wspomnienia pochodzą
z połowy lat sześćdziesiątych. Wówczas w naszej parafii, w Kobyłce,
gdzie się wychowałem, pracowali księża prefekci prowadzący katechizację:
ks. Grzegorz Kalwarczyk, obecny kanclerz Kurii Metropolitalnej Warszawskiej
i ks. Mieczysław Stefaniuk, obecnie proboszcz parafii w Zielonce.
To oni właśnie opowiadali nam, młodym chłopakom, o miejscu bitwy
1920 r. Pokazali nam cmentarz. Kolejnym kapłanom pracującym w parafii
Świętej Trójcy w Kobyłce, zawdzięczamy dzieło uratowania tego miejsca
przed zniszczeniem i zapomnieniem (do nich należy zaliczyć ks. Ludwika
Kielczyka, obecnie proboszcza w Rawie Mazowieckiej).
Wiele grup młodzieży, m.in. z Ruchu Światło-Życie, założonego
w Kobyłce przez śp. ks. Bogdana Gertugę, późniejszego proboszcza
w Spale, działa do dziś, a jego pierwsi członkowie dbali o groby
poległych w 1920 r. żołnierzy. Nie było to łatwe. Po wojnie, od 1945
r., ogrodzono cmentarz i włączono go do terenów poligonu wojskowego.
Groby i kaplica, postawiona jeszcze przed II wojną światową, uległy
niemalże całkowitemu zniszczeniu. Pasły się tu krowy, posadzono las.
Pod koniec lat 60., za namową księży, my, ówczesna młodzież,
zaczęliśmy odwiedzać wciąż jeszcze zakazane miejsce. Trzeba było
nierzadko przechodzić wpław rzeczkę, by dostać się na teren cmentarza.
Stopniowo udało nam się uformować na nowo mogiły, powbijać brzozowe
krzyże, umieścić tabliczki. Niewiele mogliśmy zrobić. Miliśmy po
16-17 lat, ale i tyle wystarczyło, by to miejsce nie uległo zapomnieniu.
Z czasem połączyła nas tradycja spotkań na cmentarzu w Ossowie 2
listopada, w dzień Zaduszny. Tradycja przetrwała do dziś, choć minęło
już 30 lat.
Największe zasługi w uratowaniu cmentarza w Ossowie należy
przypisać ks. prał. Kazimierzowi Konowrockiemu, który został proboszczem
parafii Świętej Trójcy w Kobyłce w 1969 r. Dziś jest tu już rezydentem,
ale w ciągu prawie 30-letniego proboszczowania zrobił wiele dobrego,
m.in. uregulował stan prawny terenu, wywalczył prawo do opieki nad
mogiłami żołnierzy i nad kaplicą.
Ks. Konowrocki założył sprawę w sądzie o zasiedzenie.
Podczas rozpraw, ja i Michał Jakubowski, obecny burmistrz Kobyłki,
byliśmy świadkami. Dziś cmentarz jest już od dawna własnością parafii
rzymskokatolickiej w Kobyłce. Jeszcze w latach 70. ks. Konowrocki
zdołał uzyskać pozwolenie na odprawianie Mszy św. w kaplicy. Pierwsza
odbyła się w czerwcu 1978 r., celebrował ją bp Jerzy Modzelewski.
Później można było odprawiać tam Eucharystię raz w tygodniu. To dawało
nam prawo do zupełnie legalnego odwiedzania tego miejsca. W latach
1980-81 Ossów stał się nagle celem pielgrzymek wielu ludzi i organizacji
opozycyjnych, które wówczas tworzyły nową rzeczywistość.
- Czym dla Pana i Pańskich kolegów była wówczas ta młodzieńcza przygoda, która w końcu zaciążyła na całym Waszym dorosłym życiu?
- To rzeczywiście była dla nas po części taka właśnie
młodzieńcza przygoda. Głównie jednak zaangażowanie w ratowaniu miejsca
pamięci narodowej wynikało z wychowania, jakie odebraliśmy w domach,
z katechizacji, którą prowadzili wymienieni już przeze mnie kapłani.
Była to też dla nas nauka historii, o której nie mogliśmy wtedy usłyszeć
w szkole. Oficjalnie bitwa roku 1920 nie istniała w podręcznikach,
a my dotykaliśmy pamiątek po tych przemilczanych, krwawych wydarzeniach.
Była to też dla nas okazja do zrobienia czegoś, sprawdzenia
się. Nie chciałbym używać tu słów, których wówczas nawet nie rozumieliśmy,
po prostu byliśmy wychowani w wierze katolickiej, w szacunku do zmarłych,
zwłaszcza dla poległych w walce żołnierzy. Dodatkowe wrażenie robił
na nas fakt, że pod usypywanymi na nowo grobami leżeli nasi rówieśnicy,
chłopcy, którzy mieli po 17, 18, 20 lat. Sam ks. Skorupka miał 26
lat. Mogliśmy się utożsamiać z tymi żołnierzami, to mógł być każdy
z nas.
Intrygujące było również to, że niszczejący cmentarz
w Ossowie był jedynym takim skazanym na zapomnienie miejscem w okolicy.
Jeździliśmy przecież do Radzymina, gdzie na cmentarzu zachowane były
kwatery żołnierzy, ale był to cmentarz ogólnodostępny i łatwiej było
dbać o tamte mogiły. Pierwszy raz też słyszeliśmy o tym, by pochowano
żołnierzy w miejscu bitwy. To było i jest do dzisiaj szczególne miejsce.
- A czym dla mieszkańców Ossowa jest cmentarz dzisiaj, gdy stał się on miejscem wzmożonego ruchu pielgrzymkowego z całej Polski?
- Nie chciałbym, żeby mnie źle zrozumiano, ale cmentarz
w Ossowie jest pewną promocją tej okolicy. Dla mieszkańców gminy
jest to na pewno miejsce szczególne ze względu na jego patriotyczny
i religijny charakter, ale również staje się ono powodem, dla którego
Ossów jest znany w całym kraju. Z tego faktu korzystają wszystkie
okoliczne gminy.
Coraz więcej ludzi jest zaangażowanych w to, by okolica
cmentarza lepiej wyglądała, by ułatwić pielgrzymom i turystom dojazd
do kaplicy. Najważniejsze uroczystości odbywają się tu 15 sierpnia,
podobnie będzie i w tym roku, ale przez wszystkie miesiące zauważa
się duże zainteresowanie tym miejscem.
- Od kilkunastu lat trwają prace nad konserwacją i rozbudową kaplicy, nad zabezpieczeniem terenu wokół mogił. Czego jeszcze dotyczą plany związane z cmentarzem w Ossowie?
- Przy zdradzaniu planów na przyszłość nie sposób
nie obejrzeć się wstecz. Ks. Konowrocki swego czasu skupił wokół
siebie wiele ważnych dla rozbudowy terenu wokół cmentarza osób: Józefa
Przybysza, Aleksandra Malinowskiego, Annę Lesińską, panią Malinowską,
pana Rzempołucha. Oni wszyscy są prostymi ludźmi, zwykłymi mieszkańcami
Ossowa, którzy z niezwykłym oddaniem zaangażowali się w sprawę uratowania
cmentarza.
Imponujący wkład pracy należy przypisać Annie Lesińskiej,
która dba o cmentarz już od trzydziestu lat. Prawie codziennie jest
na terenie wokół kaplicy: sprząta wnętrze świątyni, sadzi kwiaty,
pielęgnuje rośliny, a ma przecież ponad 80 lat! Niejednemu mogłaby
zaimponować energią i zaangażowaniem. W 1995 r. do kaplicy w Ossowie
przyjechał prezydent Lech Wałęsa i na mój wniosek osobiście odznaczył
ks. prał. Konowrockiego, Annę Lesińską, Józefa Przybysza i Mariana
Jeznacha krzyżami zasługi, co było podziękowaniem i ukoronowaniem
ich wieloletniego trudu.
Poważne plany dotyczące cmentarza w Ossowie zaczęto realizować
dopiero w 1990 r., gdy powołano do życia samorządy. Wtedy zarządy
Kobyłki, Zielonki i Wołomina przyjęły jako samorządowcy rolę budowniczych.
Wspólnym wysiłkiem zbudowaliśmy w 1992 r. betonowy most, położyliśmy
drogi dojazdowe. Obecny proboszcz, ks. Jan Andrzejewski, z wielkim
zaangażowaniem podjął się trudów dalszego inwestowania w ossowskie
sanktuarium narodowe, m.in. w roku bieżącym postawił ogrodzenie.
Przy szkole w Ossowie stanie w tym roku pomnik ks. Skorupki,
którego odsłonięcie nastąpi 15 sierpnia. Obok pomnika powstaje specjalny
pawilon, który będzie miejscem ekspozycji pamiątek 1920 r. Gmina
Wołomin wykupiła działkę wokół krzyża, który upamiętnia miejsce śmierci
ks. Skorupki. Powiat sfinansował alejkę, prowadzącą do tego krzyża,
obsadzoną brzozami. Dwie organizacje kombatanckie, chcą wykupić miejsce
obok szkoły w Ossowie na wybudowanie Domu Weterana, czyli sanatorium
dla kombatantów Armii Krajowej i inwalidów wojennych. Trzeba jeszcze
usprawnić komunikację, stworzyć parkingi, sama wieś czeka na wodociąg,
na kanalizację. Jeszcze jest sporo do zrobienia.
Przy okazji należy podkreślić, że przez te wszystkie
lata mieliśmy szczęście do kapłanów, którzy czynnie angażowali się
w prace na rzecz cmentarza. Biskup ordynariusz Kazimierz Romaniuk
staje się niemalże kierownikiem budowy. Bywają tygodnie, w których
zjawia się tu co kilka dni, ogląda, zachęca, jesteśmy cały czas otaczani
jego wielką życzliwością i wsparciem.
- Jak doszło do powstania pomnika ks. Skorupki?
- Komitet budowy pomnika zawiązał się już dwa lata
temu, ale od razu z myślą o tym, że monument zostanie odsłonięty
w 2000 r. Przewodniczącym komitetu jest Kazimierz Andrzej Zych z
Wołomina, który skupił wokół siebie ludzi z Akcji Wyborczej "Solidarność"
. Pomnik jest w stu procentach sfinansowany z pieniędzy zebranych
od osób prywatnych, instytucji oraz przedsiębiorców.
Projekt pomnika wykonał profesor Czesław Dźwigaj z Krakowa,
autor wielu rzeźb, m.in. ks. Jerzego Popiełuszki w Ząbkach. Jego
autorstwa jest kilka pomników Ojca Świętego, m.in. jedynej na świecie
podobizny Jana Pawła II rzeźbionej w soli w kopalni w Wieliczce.
- Wspomniał Pan, że przy szkole w Ossowie powstaje muzeum pamiątek roku 1920...
- Tak, powstaje pawilon ekspozycyjny. Jego historia
wiąże się z obecnością Lecha Wałęsy w Ossowie w 1995 r. Wtedy wojsko
zaprezentowało po raz pierwszy ogromną mapę plastyczną, przedstawiającą
przebieg wojny 1920 r. Ta szeroka na 6 m i długa na 9 m plansza przez
5 lat po pokazie przeleżała w magazynach wojskowych. Warunkiem zdobycia
tej mapy dla celów ekspozycyjnych było wybudowanie specjalnego pomieszczenia.
Udało nam się wybudować odpowiadający wymogom budynek. Będziemy teraz
mogli pokazywać ją wszystkim pielgrzymom i turystom.
Od nowego roku szkolnego roześlemy powiadomienia do wszystkich
kuratorów oświaty w Polsce i wszystkich biur podróży o istnieniu
naszego małego muzeum. Chcemy zaprosić szkoły do organizowania tu
jednodniowych "zielonych szkół". Dzieci będą mogły uczyć się historii
przez oglądanie mapy, jej oprawa eletroniczna zsynchronizowana jest
z nagranym wykładem. Tekst opracował dyrektor Departamentu Wychowawczego
Ministerstwa Obrony Narodowej, Marek Tarczyński. W powstaniu ekspozycji
wspierali nas: wiceminister Obrony Narodowej, Romuald Szeremietiew,
dyrektor Muzeum Wojska Polskiego, płk Macyszyn oraz dyr. Biblioteki
Wojskowej, płk Komorowski.
Przy okazji chciałbym wspomnieć jeszcze nazwiska kilku
osób, którym bliski jest los cmentarza w Ossowie: Michał Jakubowski,
burmistrz Kobyłki, Stefan Stępkowski, burmistrz Zielonki, Paweł Solis,
burmistrz Wołomina, Kazimierz Andrzej Zych, przewodniczący Komitetu
Budowy Pomnika, Krzysztof Wytrykus, przewodniczący Rady Miejskiej
w Wołominie oraz Tadeusz Rosochacki, przewodniczący Komisji Kultury
i Pamięci Narodowej w Wołominie. Im wszystkim należy się pamięć i
podziękowanie za włożoną pracę.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu