Reklama

„Twój dom jest naszym domem”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Cuda się zdarzają

W połowie maja zadzwonił do mnie redaktor naczelny „Niedzieli” ks. inf. Ireneusz Skubiś. Okazało się, że ma dla naszej redakcji karty wstępu na podium, niedaleko ołtarza, przy którym będzie modlił się Papież. Była to najlepsza nowina, jaką można było sobie wyobrazić. Stokrotnie dziękując swojemu Przełożonemu, przekazałem wiadomość redakcyjnej ekipie. Okrzyki radości bądź co bądź poważnych ludzi słychać było chyba na Radziwiu.
Przejrzawszy prognozę pogody żałowałem, że termin papieskiej wizyty nie wypadł tydzień wcześniej, kiedy była piękna słoneczna aura. Na ostatni weekend maja zapowiadano, niestety, zimny wiatr i deszcz. Zapowiedzi potwierdziły się już podczas papieskiej Mszy św. w Warszawie, gdzie w strugach deszczu mokło kilkaset tysięcy ludzi. Następne dni miały być jeszcze gorsze. Zaopatrzyliśmy się więc w płaszcze przeciwdeszczowe i parasole, by nie dać zaskoczyć się ulewie. Ruszyliśmy na południe - ku Częstochowie, gdzie tego dnia wieczorem Benedykt XVI miał przewodniczyć nabożeństwu majowemu.

W domu Matki

Po kilku godzinach jazdy dotarliśmy do Częstochowy. Mimo zamkniętych ulic udaje nam się przedostać na parking przy siedzibie „Niedzieli” - kilkadziesiąt metrów od Jasnej Góry. Pokonując kolejne kontrole, wdrapujemy się na Szczyt. Dopiero stąd widać różnobarwny falujący tłum. Morze głów, nad którym powiewają tysiące chorągiewek, flag, chust. Przez środek placu ciągnie się szpaler sztandarów. Wszędzie widać transparenty, wiele z nich trzymają klerycy seminariów duchownych. Usiłuję znaleźć jakiś płocki akcent, próbując ogarnąć wzrokiem cały plac. Zrezygnowany odwracam się w drugą stronę. Wtedy dostrzegam siedzącego kilka metrów ode mnie rektora naszego Seminarium ks. Bogdana Czupryna, który potwierdza moje przypuszczenie, że płoccy seminarzyści też są na Jasnej Górze. Ciekaw jestem, jakie mają wrażenia.
- Jeszcze na kilkanaście godzin przed spodziewanym przybyciem Papieża Benedykta XVI plac na jasnogórskich błoniach wypełniał się pielgrzymami. Prawdziwa inwazja nastąpiła jednak od godz. 12.00. Ulice zamieniły się w prawdziwe arterie, którymi płynął radosny potok biało-żółtych chorągiewek. Cały ten potok zatrzymywał się przed wałami Twierdzy Jasnogórskiej i tworzył rzadko spotykaną mozaikę - barwnie relacjonuje diakon (a od 10 czerwca już ksiądz) Radek Dąbrowski.
Jak wyjaśnia, „tło tej mozaiki stanowiła czerń kleryckich sutann dopełniana przez barwy habitów zakonnych”. Na tym tle szczególnie wyraźnie prezentowały się różnobarwne ubrania młodzieży z grup modlitewnych i innych osób, które przyszły tu na spotkanie i modlitwę z Papieżem. - Często pojawiał się też kolor fioletowy - na placu liczni byli spowiednicy, którzy duchowo przygotowywali do Mszy św. i do spotkania z Piotrem naszych czasów - dodaje.
- Trudno opisać radość, jaka towarzyszyła lądowaniu grupy śmigłowców - relacjonuje dalej. - Wszystkie oczy skierowane wówczas na ustawione na wałach telebimy oczekiwały momentu wysiadania niezwykłego gościa. Za ich pośrednictwem wierni zgromadzeni na placu mogli też uczestniczyć w modlitwie Papieża w Kaplicy Obrazu Jasnogórskiego i być świadkami wręczania paulinom niezwykłego daru dla Maryi - róży sporządzonej z polecenia Pawła VI, zrządzeniem losu przechowywanej w Watykanie aż do tej chwili - opowiada dalej.
Zgromadzeni na Jasnogórskim Szczycie nie widzimy tego, co dzieje się w Kaplicy Cudownego Obrazu. Telebimy odwrócone są bowiem w stronę placu. Kilka minut przed 18.00 na podium wkraczają członkowie papieskiego orszaku. Widząc kardynałów Sodano i Grocholewskiego, domyślamy się, że już niebawem ujrzymy Ojca Świętego. Kiedy na Szczycie pojawia się Arturo Mari, wiemy, że od spotkania z następcą św. Piotra dzielą nas zaledwie sekundy. Wreszcie w drzwiach pojawia się krzyż poprzedzający kilkunastoosobową procesję. Na końcu idzie uśmiechnięty Benedykt XVI. Delikatnie pochylona sylwetka, szczere oczy i dyskretny przyjacielski uśmiech - z papieskiej postaci emanuje niesłychane ciepło, pogoda ducha, prawdziwa radość, która udziela się wszystkim zgromadzonym. Z kilkuset tysięcy gardeł wydobywa się gromki okrzyk „witamy Cię, Ojcze Święty!”. Prowadzący czuwanie paulin zachęca także, by powitać Papieża w jego ojczystej mowie. Tłum skanduje zatem „Grüss Gott, Heiliger Vater!”. Na szczycie tymczasem małe zamieszanie - każdy chce podejść jak najbliżej Ojca Świętego, udaje się to tylko nielicznym.
Okrzyki długo nie milkną. Papież przerywa je w końcu wymownym przytknięciem palca do ust, po czym rozpoczyna adorację Najświętszego Sakramentu. Zdumiewające, jak w jednym momencie rozegzaltowani pielgrzymi zamieniają się w skupionych słuchaczy. Na liturgiczne pozdrowienie „Pan z wami” odpowiadają gromko jak karne wojsko. Homilii słuchamy w wielkim skupieniu. Spotkanie z sympatycznym człowiekiem zamienia się w słuchanie Apostoła Piotra, który przybył, by umocnić wiarę braci.
W wystąpieniu Benedykt XVI przypomina, że Maryja najlepiej prowadzi do swojego Syna. „Ona uczy nas modlitwy. Ona wskazuje nam, jak otwierać umysły i serca na moc przychodzącego do nas Ducha Świętego, którego zaniesiemy całemu światu” - mówi Ojciec Święty. „Potrzebujemy chwil ciszy i skupienia, by wejść do Jej szkoły, aby Ona nas pouczyła, jak żyć wiarą, jak w niej wzrastać, jak obcować z tajemnicą Boga w zwyczajnych codziennych momentach naszego życia”.
Słowa Ojca Świętego nie pozostają bezowocne. Spotkanie z nim na Jasnej Górze to jedna z takich chwil „ciszy i skupienia” w szkole Maryi. Dlatego też mimo pewnego niedosytu (wszystko trwało tylko godzinę), opuszczamy to miejsce w refleksyjnym nastroju.
Mile zaskakuje nas wyjazd z Częstochowy. Jak żyję, nie widziałem tak sprawnie kierującej ruchem policji. W ciągu kilkunastu minut opuszczamy miasto, nie stojąc w korku ani chwili. Na tym tle sparaliżowana Kolonia, gdzie w ubiegłym roku na dwa dni pozamykano kilkudziesięciokilometrowe odcinki autostrad razem ze stojącymi na nich samochodami, wypada wyjątkowo blado. Po wyjeździe z miasta włączam telefon. Odbieram kilkanaście sms-ów prawie jednakowej treści: „Widziałem cię w telewizji”. Ktoś uszczypliwie dodał nawet, że specjalnie wychylałem się do kamery, czemu zdecydowanie zaprzeczam.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

„Chciałbym każdego z was przytulić do serca”

Program papieskiej wizyty jest tak napięty, że możliwe jest akredytowanie się tylko przy niektórych jej punktach - chyba, że dysponowalibyśmy kilkunastoosobowym zespołem. Służby porządkowe zamykają sektory prasowe ok. 2 godziny przed każdym wydarzeniem. Dziennikarze agencyjni wykorzystują ten czas na redagowanie depesz, fotoreporterzy obrabiają cyfrowo zdjęcia, komentatorzy i operatorzy przygotowują transmisję, księża się modlą.
Wybraliśmy papieskie spotkanie z chorymi w Bazylice w Łagiewnikach. Wczesnym rankiem udajemy się do świątyni, by zamienić jeszcze choć kilka słów z tymi, dla których Papież tu przyjedzie. Poruszający widok: osoby starsze, na wózkach inwalidzkich, o kulach, z wielkim wysiłkiem pokonują nieraz spore odległości, by dostać się na spotkanie. Pomagają im w tym najbliżsi, czasem harcerze lub młodzież z grup parafialnych. Oczekiwania? - Wystarczy, że będę przez chwilę niedaleko Ojca Świętego. Chcę się modlić z Benedyktem XVI i za niego - mówią najczęściej chorzy. Ktoś dodaje: - To przecież też starszy człowiek. On też potrzebuje naszej modlitwy. Ktoś inny szuka umocnienia w wierze - właśnie u chorych ta wiara wystawiana bywa na najcięższe próby.
Słowa Ojca Świętego, jakie padają podczas krótkiego wystąpienia, są dokładną odpowiedzią na oczekiwania cierpiących. Czuje się, że Duch Święty nie próżnował, gdy Papież przygotowywał tekst. Słyszymy zatem, jak mówi do chorych: „To wy, mówiąc w zaciszu serca: Jezu, ufam Tobie, uczycie nas, że nie ma innej głębszej wiary, innej, żywszej nadziei, innej gorętszej miłości od tej, jaką żywi człowiek, który w nieszczęściu zawierza siebie pewnym dłoniom Boga. A ręce ludzi, którzy wam pomagają w imię miłosierdzia, niech będą przedłużeniem tych Bożych dłoni”. Na koniec dodaje zaś coś, co wyciska łzy z oczu i chorych, i zdrowych: „Bardzo chciałbym przytulić każdego i każdą z was. Choć w praktyce nie jest to możliwe, w duchu przytulam was do serca”.
Jeszcze przejście przez Bazylikę. Chorzy siedzą blisko środka, oddzieleni od papieskiej świty tylko cienką liną. Teraz mają możliwość, by choć przez moment być blisko Piotra... Ojciec Święty pochyla się nad wózkiem gdzieś na początku świątyni i chwilę z kimś rozmawia. Okazuje się, że siedzi tam twórczyni Podwórkowych Kół Różańcowych Madzia Buczek. Zaraz obok niej Anna Dymna, od lat opiekująca się niepełnosprawnymi. Papież co chwilę zatrzymuje się, błogosławi, kładzie ręce na głowach. Chorzy - ufni jak dzieci - dziękują za te gesty miłości, całując ojcowską dłoń.
Czy spotkanie było dla nich ważne? Młoda kobieta o zapłakanej twarzy kiwa tylko głową. Przez załzawione oczy przebija szlachetne, pełne powagi spojrzenie. Po chwili opanowuje wzruszenie i zaczyna mówić. - Jestem chora na stwardnienie rozsiane. Tak bardzo było mi potrzeba tego spotkania. Dziękuję za nie Bogu z całego serca.
Starszy mężczyzna na wózku nie jest w stanie powiedzieć ani słowa. - Proszę Księdza, tata bardzo się przejął. Pewnie nic nie powie - usprawiedliwia go syn.
Ojciec Święty zawładnął sercami tych ludzi. I nie tylko tych.

Reklama

Oczekiwanie

Specjalne autobusy wiozące dziennikarzy jadą przez miasto pod policyjną eskortą. Przez okno widzę zdążające na krakowskie Błonia tłumy pątników. Ulice pełne są ludzi. Już za chwilę ta potężna rzeka dopłynie do miejsca celebry, by tam wlać się we wszystkie sektory. Sektor prasowy usytuowany jest tuż za podwyższeniem dla fotoreporterów, przez które, niestety, praktycznie nie widać ołtarza. Niemal przed nosem mamy za to potężny telebim.
Obok mnie siada ksiądz w sutannie. Dziwny to strój w dziennikarskim sektorze, pytam więc, kim jest i skąd przyjechał. Okazuje się, że to ks. prał. Jerzy Sobkowiak, redaktor niemieckiego pisma młodzieżowego „PUR Magazin”, proboszcz w Rüthen-Kallenhardt niedaleko Paderborn. Z wykształcenia filolog klasyczny i patrolog, na prośbę bp. Władysława Blina wykłada na uniwersytecie w białoruskim Witebsku.
Znając niemieckie realia, gdzie zdecydowana większość księży bez żenady zakłada krawaty, nieśmiało dopytuję o sutannę. - Czy nie uważają w Niemczech księdza za lefebrystę? Ks. Sobkowiak uśmiecha się tylko. Po chwili przyznaje, że założenie sutanny w tamtejszych warunkach to akt odwagi - także ze względu na postawę innych kapłanów. - Kiedy pierwszy raz udałem się w sutannie na diecezjalne spotkanie kapłanów, odczuwałem lęk. Postanowiłem jednak, że mu się nie poddam - dodaje. Oczekując na Ojca Świętego, rozmawiamy na różne tematy. Ks. Sobkowiak zszokowany jest postawą polskich mediów i ich frontalnym atakiem na Radio Maryja. Opowiada, że w ostatnim czasie napisał polemiczny artykuł do niemieckiej katolickiej gazety „Die Tagespost”, gdzie Radio było przedstawione w skrajnie niekorzystnym świetle. Wtedy doznaję olśnienia. Ależ tak! To musi być ten sam ksiądz, o którym wspominał mi bp Stanisław Wielgus podczas rozmowy na temat mediów katolickich. Mówię ks. Sobkowiakowi, że jego artykuł spotkał się z bardzo życzliwą recenzją Księdza Biskupa. Przyjmuje to z autentyczną radością i przypomina, że miał kiedyś okazję słuchać bp. Wielgusa na sympozjum w Niemczech. - Wasz Biskup zabłysnął wtedy doskonałą prelekcją.
Głos prowadzącego modlitewne czuwanie kapłana przerywa naszą rozmowę. Ksiądz zapowiada rychły przyjazd Papieża. W czasie gdy Ojciec Święty pozdrawia z papamobile kolejne sektory, chór wykonuje kompozycję Tu es Petrus. Szkoda, że właśnie teraz. Nieco przydługi i trudny w odbiorze utwór zupełnie rozkłada atmosferę. W tym momencie powinno nastąpić radosne powitanie, tymczasem większość ludzi jest kompletnie zdezorientowana; zgromadzeni nie wiedzą, że Papież już przybył. Kantata kończy się, gdy Gość dociera do ołtarza.

Eucharystia na Błoniach

Ma to jednak także swoją pozytywną stronę. Kiedy wiadomość o obecności Ojca Świętego zostaje potwierdzona, ksiądz prosi o ciche przygotowanie do Eucharystii. Na potężnym placu milion ludzi milknie i modli się w ciszy. Ta cisza jest wyjątkowo przejmująca. Skoncentrowane, rozmodlone twarze, pełne powagi i jakiegoś dostojnego wyczekiwania nie zmieniają się nawet wtedy, gdy procesja liturgiczna zdąża do ołtarza. Ojciec Święty bez przeszkód może rozpocząć Mszę św.
Cisza pryska, gdy głos zabiera kard. Stanisław Dziwisz. Słowa: „Masz prawo do naszych serc, nasz dom jest Twoim domem” zgromadzeni przyjmują potężną owacją. Podobna reakcja towarzyszy słowom Benedykta XVI, kiedy woła: „Kraków Karola Wojtyły i Kraków Jana Pawła II jest również moim Krakowem!”.
W homilii padają jednak dużo bardziej ważkie stwierdzenia. Papież mówi: „Wy sami zostaliście powołani, by składać świadectwo wobec całego świata (...). Niech nie zabraknie światu waszego świadectwa!”. Szczególnie ujmujące jest zakończenie papieskiego wystąpienia, gdy Benedykt prosi, byśmy pamiętali o nim w modlitwach i ofiarach, aby mógł wypełnić misję zleconą mu przez Chrystusa.
Końcowy apel: „Proszę was, trwajcie mocni w wierze! Trwajcie mocni w nadziei! Trwajcie mocni w miłości!” Ojciec Święty wypowiada wyraźnie wzruszony. Przybliżona przez kamerzystę twarz Papieża wyraża ogromne napięcie, widać, że Benedykt pragnie, by każdy wziął do serca jego słowa. Oby tak się stało!

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Meksyk: Porwanie biskupa słynącego z prób mediacji między kartelami narkotykowi

2024-04-30 09:24

[ TEMATY ]

Meksyk

Episkopat Flickr

Emerytowany biskup rzymskokatolicki, który zasłynął z prób mediacji między kartelami narkotykowymi w Meksyku, został porwany – poinformowała w poniedziałek Meksykańska Rada Biskupów.

Przywódcy kościoła w Meksyku powiedzieli, że ks. Salvador Rangel zaginął w sobotę i w oświadczeniu wezwali porywaczy do jego uwolnienia.

CZYTAJ DALEJ

RPA: zastrzelono kolejnego kapłana

2024-04-30 13:10

[ TEMATY ]

morderstwo

RPA

Unsplash/pixabay.com

Biskupi Republiki Południowej Afryki potępili zabójstwo katolickiego księdza w stolicy kraju - Pretorii. Ks. Paul Tatu ze Zgromadzenia Najświętszych Stygmatów, który został zastrzelony, był byłym wieloletnim rzecznikiem prasowym Konferencji Episkopatu RPA. Jego przewodniczący, biskup Sithembele Sipuka, wezwał w poniedziałek rząd kraju do podjęcia "natychmiastowych i skutecznych środków" w celu ochrony ludności.

Kilka tygodni temu inny ksiądz został zastrzelony w kościele w mieście Tzaneen na północy kraju. "Ważne jest, aby podkreślić, że śmierć ks. Paula Tatu nie jest odosobnionym incydentem, ale szokującym przykładem upadku bezpieczeństwa i moralności, którego doświadczamy w RPA" - powiedział bp Sipuka. Morderstwa niewinnych ludzi stały się "pandemią".

CZYTAJ DALEJ

BBN: prezydent mianował gen. broni Marka Sokołowskiego dowódcą generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych

2024-04-30 19:02

[ TEMATY ]

wojsko

Andrzej Duda

Jakub Szymczyk/KPRP

Prezydent Andrzej Duda mianował gen. broni Marka Sokołowskiego dowódcą generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych, a gen. bryg. Krzysztofa Stańczyka - dowódcą Wojsk Obrony Terytorialnej - poinformowało we wtorek wieczorem Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Akty mianowania zostaną wręczone 3 maja.

Jak przekazało BBN na platformie X, na stanowisko dowódcy generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych mianowany został gen. broni Marek Sokołowski, czasowo pełniący obowiązki dowódcy generalnego RS.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję