Reklama

Dzień to był pracowity

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 13/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Dariusz Gronowski: - W czerwcu 2007 r. obchodzić będziemy 10-lecie pobytu Jana Pawła II w naszej diecezji. Jak Ksiądz Prałat wspomina ten dzień?

Ks. prał. Witold Andrzejewski: - Wspominam ten dzień jako bardzo pracowity, byłem bowiem w gronie osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo spotkania i za Papieską Służbę Kościelną. Zaczęliśmy chyba już o 5 rano Mszą św. dla pierwszej grupy służb, a po godzinie dla drugiej grupy. Było ich 5,5 tys. i nie zmieściliby się za jednym razem w kościele pw. św. Maksymiliana w Gorzowie Wlkp., gdzie był nasz sztab.
Wiele było pracy logistycznej. Zarządzały nią 4 osoby: Piotr Styczeń, dzisiejszy wiceminister budownictwa, który był głównym autorem struktury funkcjonowania służb, Arkadiusz Berdowski, śp. ks. Jan Pikuła i ja. Podzieliliśmy między siebie koordynowanie służb w czterech miejscach, w których był Ojciec Święty: lotnisko, rezydencja biskupia, katedra i świątynia polowa. Ja byłem odpowiedzialny za świątynię polową. Oczywiście cały czas byliśmy w łączności ze sztabem policji, który był umieszczony w parafii pw. Pierwszych Męczenników Polski.

- Przygotowanie do spotkania z Janem Pawłem II trwało zapewne długo...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Niemal cały rok. Kiedy biskup ordynariusz zaproponował mi, bym zajął się służbami porządkowymi wraz z ks. Janem Pikułą, pomyślałem, że warto przełamać różne niechęci, które istniały między księżmi a policją jako pozostałości po systemie komunistycznym. Zaczęliśmy od propozycji współpracy złożonej komendantowi wojewódzkiemu. Kiedy we wrześniu 1996 r. szliśmy korytarzem w komendzie, ktokolwiek wychodził na korytarz, od razu się cofał. Mówiłem wtedy: „Spokojnie, dzisiaj nie spowiadam, proszę się nie bać”.
Zaczęliśmy od początku ścisłą współpracę, najpierw szukając ogólnej koncepcji. Początkowo było bardzo sztywno, ale z czasem policjanci zaczynali się z nami oswajać.
Ponieważ jako księża jeździliśmy po dekanatach na spotkania ze służbą papieską, zaproponowałem, by na kolejny objazd pojechał z nami któryś z oficerów policji, koniecznie w mundurze, który będzie miał fachowy wykład dotyczący bezpieczeństwa w czasie pielgrzymki papieskiej. Niektórzy z tych oficerów nie wiedzieli, jak się zachować w kościele i prosili, by ich tego nauczyć.
Zaczynały wtedy pękać bariery. Po wizycie Ojca Świętego podeszło do mnie osobiście paru oficerów policji - którzy dawniej mnie inwigilowali, nagrywali moje kazania - i przeprosiło za swoje działanie w stanie wojennym. Przełamaliśmy pewien stereotyp podziałów. Popękały urazy wielu policjantów do Kościoła. Okazało się, że ci księża to są ludzie, normalni, życzliwi, z którymi da się pogadać.

- A jak przeżył Ksiądz Prałat tę pielgrzymkę papieską od strony duchowej?

- Niestety, osoby odpowiedzialne za organizację mają najmniej czasu na to, co najważniejsze, ponieważ muszą mieć „oczy naokoło głowy”, pilnować wszystkiego. Nie jest to łatwe. Pamiętam, był taki moment, gdy okazało się, że BOR-owcy źle obliczyli przepustowość bramek. Zobaczyłem w pewnym momencie, że osoby udające się do sektora zerowego nie zdążą wejść na Mszę św. Wziąłem wtedy panów ze służby porządkowej i porąbaliśmy bramki. Myślałem, że BOR-owcy rzucą się na mnie. Pytali, jakim prawem to robię! Niestety, tam już nie było czasu na dyskusję. Gdyby nie to, ludzie by nie weszli. Na szczęście nic się złego nie stało.
Na kazanie Ojca Świętego usiadłem między biskupami, myśląc, że tam mnie nikt nie znajdzie. Miałem nadzieję, że choć te słowa Ojca Świętego usłyszę. Niestety, nie mogłem nawet wysłuchać homilii do końca, bo akurat wynikło nieporozumienie, które trzeba było rozwiązać. Mało brakowało, by snajper ściągnął jednego z robotników, który wszedł na rusztowanie za Ojcem Świętym, żeby sobie popatrzeć. Gdyby uczynił ruch sugerujący, że ma coś rzucić, prawdopodobnie zostałby zdjęty karabinem. Już był namierzony.
Nie mogłem też pojechać na spotkanie z Papieżem w katedrze, w rezydencji czy na lotnisko, bo wtedy właśnie odbywała się ewakuacja ludzi ze świątyni polowej i trzeba było być na miejscu. Baliśmy się, że coś nieprzewidzianego może się zdarzyć, ale wszystko przebiegło zgodnie z planem.

Reklama

- Ale coś chyba jednak pozostało...

- To ciekawe, ale kiedy już opadło zmęczenie, nagle doświadczenia czysto religijne z tej wizyty Ojca Świętego zaczęły odżywać. Tak jakby one gdzieś się głęboko zakodowały we mnie i potem, kiedy już byłem zdolny do ich przyjęcia, zaczęły odżywać: parę jego słów, spojrzeń, gestów... Zwłaszcza te słowa o świadectwie, jakże piękne i mocne.

- Czy po 10 latach od tamtego pamiętnego dnia nasza wiara jest mocniejsza?

- Myślę, że na to pytanie w ogóle nie można znaleźć jednoznacznej odpowiedzi. Mogę mówić o sobie - moja wiara jest chyba mocniejsza. Trudno jednak odpowiedzieć na pytanie, czy to jest skutek tej pielgrzymki, czy to kumulacja różnych zdarzeń z Janem Pawłem II, szczególnie jego odchodzenia do Domu Ojca. Spotykałem ludzi, którzy po wizycie Ojca Świętego u nas szli do spowiedzi, zaczynali chodzić do kościoła. Nie potrafię więc z całą odpowiedzialnością stwierdzić, czy nasza wiara jest mocniejsza, ale sądzę, że tak.
Jednocześnie, biorąc pod uwagę ten skomasowany atak na wiarę, na wartości, jaki dziś obserwujemy - usuwa się krzyże, usuwa się symbole religijne z kartek świątecznych itp. - myślę, że jeżeli u nas w Polsce nie odniosło to tak wielkiego skutku, jest to efekt wieloletnich działań Ojca Świętego Jana Pawła II, jego modlitwy i świadectwa.

- Jan Paweł II mówił wówczas: „Staną przed wami nowe zadania. Miejcie odwagę je podejmować”. Jakie zadania stoją przed nami dzisiaj?

- Myślę, że w tej chwili naszym zadaniem jest przede wszystkim życie w prawdzie, ucieczka od jakiegokolwiek krętactwa i kłamstwa, nawet jeżeli to ma boleć, jeśli ma powodować, że stanę przed drugim obnażony. Pamiętam zdanie, które Jan Paweł II powiedział w Budapeszcie, że Kościół nie potrzebuje dzisiaj organizatorów, administratorów, ale tych, którzy chcą być przyjaciółmi Chrystusa. Przyjacielem Chrystusa może być tylko ten, kto pokazuje sobą, że nie ma w nim cienia fałszu czy obłudy, że nawet jeśli popełni coś złego, to się do tego przyznaje, jak św. Piotr czy św. Paweł. Być chrześcijaninem to znaczy być człowiekiem prawdy, a Prawdą jest Chrystus. Dawanie świadectwa ma polegać nie tylko na tym, że stanę naprzeciwko plutonu egzekucyjnego, ale na tym, że w zwykłych codziennych sprawach będę żył w prawdzie.

- Czy nasz słynny okrzyk: „Pomożemy” coś dziś jeszcze znaczy?

- W mojej parafii parę dni po wyjeździe Ojca Świętego ludzie zaczęli mówić: Proszę księdza, dlaczego my się nie modlimy, przecież obiecaliśmy... Natychmiast zarządziłem po każdej Mszy św. modlitwę na klęczkach o to, by Ojciec Święty wprowadził Kościół w trzecie tysiąclecie. A więc wtedy to coś rzeczywiście znaczyło.
Dziś owo „pomożemy” jest czymś innym. Musimy zastanowić się, jak pomóc Janowi Pawłowi II, który w Domu Ojca modli się za Kościół, myślę że za Kościół polski w sposób szczególny. To pytanie powinniśmy sobie postawić. Sądzę, że jest w ludziach prawdziwa potrzeba realizowania tego „pomożemy” także dziś.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pierwszy laureat Nagrody św. Jana Pawła II: uczymy się od niego sprawiedliwości społecznej

2024-05-20 17:20

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Karol Porwich/Niedziela

„Od św. Jana Pawła II uczymy się wdrażania w praktykę zasad sprawiedliwości społecznej” - mówi ks. Leonard Olobo kierujący Centrum Pokoju i Sprawiedliwości w stolicy Ugandy. To właśnie temu ośrodkowi Watykańska Fundacja Jana Pawła II przyznała pierwszą w historii nagrodę imienia swego świętego patrona. Ma być ona nadawana co dwa lata w celu promowania wiedzy na temat myśli i działalności św. Jana Pawła II oraz jego wpływu na życie Kościoła oraz świata. Jej pomysłodawcy wzorowali się na prestiżowej Nagrodzie Ratzingera.

Zakony na rzecz pokoju i sprawiedliwości

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość + Litania Loretańska

[ TEMATY ]

Matka Boża

Maryja

nabożeństwo majowe

loretańska

Majowe

nabożeństwa majowe

litania loretańska

Karol Porwich/Niedziela

Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Maryi. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, niezwykle popularne są w tym czasie nabożeństwa majowe. [Treść Litanii Loretańskiej na końcu artykułu]

W tym miesiącu przyroda budzi się z zimowego snu do życia. Maj to miesiąc świeżych kwiatów i śpiewu ptaków. Wszystko w nim wiosenne, umajone, pachnące, czyste. Ten właśnie wiosenny miesiąc jest poświęcony Matce Bożej.

CZYTAJ DALEJ

Komunikat Metropolity Lubelskiego zapraszający na Marsz dla Życia i Rodziny w Lublinie

2024-05-21 05:53

materiały prasowe

Umiłowani w Chrystusie Panu – Siostry i Bracia!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję