Pielgrzymowanie jest czymś nieodłącznym od ludzkiego życia, wynikając z samej natury i powołania człowieka - i to nawet wtedy, gdy ów człowiek-pielgrzym nie chce czy nie potrafi sobie tego faktu uświadomić. Tak o tym pisał sławny dominikanin o. Jan Góra:
„Założenie domu jest pokusą i najgłębszą potrzebą człowieka. Jest potrzebą tak silną, że jej niezaspokojenie nieuchronnie przynosi człowiekowi śmierć. Człowiek bez domu przestaje być po prostu człowiekiem. Człowiek bez domu umiera. Ale mamy także inną pokusę. Mamy pokusę, ażeby dom zostawić, porzucić, ażeby pójść, wyruszyć... i tak iść przed siebie. Bo jakby dopiero tam, na końcu tej drogi, która rozpoczyna się tuż przed oknami naszego domu, znajdowała się nasza pełnia. Jakby tam dopiero było to, o co właściwie chodzi, to najważniejsze, czego w żaden sposób nie mogliśmy znaleźć we własnym domu. [...] Dopiero kiedy człowiek zbuduje dom i odbędzie pielgrzymkę - może umrzeć. Wcześniej nie”.
Na fenomen pielgrzymek trzeba patrzeć okiem wiary, aby to wydarzenie zrozumieć i odróżnić od pieszego obozu wędrownego czy wycieczki, choć - w aspekcie zewnętrznym - wiele będzie na takie świeckie powiązania wskazywało (strój, sprzęt turystyczny, sposób odżywiania się w drodze, warunki sanitarne itp.).
Odrzucenie pryzmatu wiary w patrzeniu na pielgrzymkę i pielgrzymów, daje efekty nieprawdziwe i złudne, gdyż zatrzymuje się jedynie na powierzchni tej tajemnicy, postrzegając ją ewentualnie jako polityczne zagrożenie, sensację, okazję do zarobku, wyrwania się z domu czy jako niezrozumiały „wyczyn”.
Pielgrzymowanie odnosi się więc do losu człowieka, wędrującego nieustannie ku wieczności, ku Bogu. Doświadczenie to sięga korzeniami do czasów Abrahama, doskonałego wzoru cudzoziemca, nierezydenta (gr. per-epi-demos), pielgrzyma, podróżnika. W tym właśnie znaczeniu wszyscy chrześcijanie nazywani są pielgrzymami, gdyż pod przewodnictwem Chrystusa podążamy do prawdziwej ojczyzny, by tam wreszcie stanowić jedno z Panem. Jeśli pielgrzymowaniem nazwiemy również pokonywanie pewnej drogi w relacji człowiek-Bóg, to w takim ujęciu ruch pielgrzymkowy zdaje się być prostą konsekwencją ludzkiego losu, dając mu ramy organizacyjne do optymalnego przeżywania tajemnicy nieustannego „bycia w drodze”.
Jak stać się pielgrzymem?
By naprawdę przeżyć rekolekcje na 9-dniowym szlaku wędrówki z Wrocławia do Częstochowy i nie przeszkadzać swoim zachowaniem innym, trzeba uwzględnić następujące założenia:
- Mieć nadprzyrodzoną motywację (intencję)
- Zaakceptować cały program religijny, realizowany w drodze (udział w Eucharystii, modlitwach, konferencjach, nabożeństwach)
- Zdecydować się na wewnętrzny trud przemiany, który oznacza przeżycie sakramentu pojednania i podjęcie konkretnych postanowień
- Przyjąć w duchu pokuty wszelkie niedogodności i ciężary drogi (zmęczenie, upał, zimno, deszcz, warunki sanitarne i noclegowe, skromne wyżywienie, skromny strój, wyrzec się palenia, picia alkoholu i koedukacyjnych noclegów)
- Zdobyć się na posłuszeństwo wobec poleceń przewodników i zachować porządek
- Podejmować wysiłek budowania wspólnoty i wzajemnie sobie służyć.
Tak więc wszystko, co zewnętrzne podczas drogi, dla pielgrzyma będzie miało wartość i znaczenie swoistego „akompaniamentu” dla tego, co będzie się działo w jego umyśle i sercu.
Może się co prawda zdarzyć, że ktoś wyruszy na Jasną Górę z motywów innych, niż to zakłada idea pielgrzymki (np. dla towarzystwa, z ciekawości, dla „sprawdzenia siebie”); potrzebna jest wtedy dobra wola oraz wewnętrzne otwarcie się na przekazywane treści, by taka osoba wychodząca w drogę jako turysta - wracała już jako pielgrzym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
