Reklama

Wrocław - miasto, które jednoczy

Wrocław w ciągu ponad tysiącletnich dziejów przeżywał okresy burzliwego rozwoju i wspaniałego rozkwitu, ale też gwałtownych zwrotów, załamania i upadku. Jego tkankę społeczną budowała w tym czasie różnorodność etniczna, wyznaniowa i kulturowa.

Niedziela wrocławska 36/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gród na wyspie zwanej tumską, wybudował prawdopodobnie książę czeski Wratysław jeszcze w pierwszej połowie X wieku. W ślad za tym, wprost z Czech dotarły tutaj pierwsze impulsy wiary chrześcijańskiej, a duchowe rządy w ziemi śląskiej sprawowali w tym czasie ordynariusze prascy, w tym biskup męczennik św. Wojciech. Pod koniec dziesiątego stulecia Śląsk opanował książę gnieźnieński Mieszko I, a warownia odrzańska stała się ważnym regionalnym ośrodkiem polityczno-militarnym w państwie pierwszych Piastów. Jednakże nie sukcesy militarne i zmiany terytorialne, lecz utworzenie biskupstwa zadecydowało, iż Wrocław w roku 1000 wyłonił się z niebytu i wpisał w przestrzeń kulturową świata zachodniego. Erekcja jednej z pierwszych diecezji na wschodnich rubieżach Europy łacińskiej spowodowała, że już ponad 1000 lat miasto pełni ważną funkcję centrum życia religijnego i kościelnego.
Organizacja kościelna zbudowana na trwałych i solidnych fundamentach zapewniła też społeczeństwu śląskiemu poczucie stabilizacji i dziejowej ciągłości. Biskupstwo wrocławskie, zwane „złotym” przez średniowiecznych dziejopisarzy, pomimo licznych na Śląsku politycznych perturbacji i religijnych konfliktów wywołanych reformacją, nieprzerwanie przez kilka stuleci wchodziło w skład polskiej prowincji kościelnej. Dopiero w 1821 r., gdy ostatecznie po upadku Napoleona stracono nadzieję na rychłe odrodzenie się Rzeczypospolitej, papież bullą „De salute animarum” zerwał wielosetletnie więzy łączące je z Gnieznem. Ale i wówczas Kościół wrocławski zachował szczególny status jako biskupstwo bezpośrednio podporządkowane Stolicy Apostolskiej. Również po kataklizmie II wojny światowej metropolia wrocławska pod rządami kolejnych ordynariuszy - kard. Bolesława Kominka, kard. Henryka Gulbinowicza oraz abp. Mariana Gołębiewskiego, odzyskała swój dawny blask.
Tymczasem w wymiarze polityczno-państwowym Śląsk, a zatem i jego stolica - Wrocław, zajmując od wczesnego średniowiecza kluczowe położenie na styku trzech formujących się w tym czasie organizmów państwowych: monarchii Przemyślidów, czyli przyszłych Czech, monarchii Piastów, czyli przyszłej Polski oraz Cesarstwa, z którego wyrosły po wiekach Niemcy, narażony był na permanentne najazdy, a w konsekwencji zmiany terytorialne.
W średniowieczu wielowiekowy konflikt między sąsiadami zakończył się zhołdowaniem ostatniego księcia wrocławskiego Henryka VI przez agresywnych Luksemburgów, a po jego śmierci wcieleniem miasta w 1335 r. wprost do Królestwa Czech. W 1526 r., w wyniku wcześniejszej umowy pomiędzy domami jagiellońskim i habsburskim, Wrocław wraz ze Śląskiem znalazł się pod berłem Habsburgów. Najazd wojsk króla Fryderyka II Wielkiego w grudniu 1740 r. zapoczątkował kolejny, trwający dwa stulecia okres przynależności polityczno-państwej miasta, z początku do Prus, a później do zjednoczonych Niemiec. I gdy wydawało się, że Wrocławiowi już na trwałe został przypisany status metropolii niemieckiego wschodu, po klęsce III Rzeszy w 1945 r. zwycięskie mocarstwa przekazały Wrocław państwu polskiemu jako swoistą rekompensatę za utratę Lwowa na rzecz ZSRR.
Już tylko dla porządku historycznego warto jeszcze wymienić dwa epizody w dziejach miasta: węgierski, gdy u schyłku XV wieku Wrocław znalazł się na ponad 20 lat w rękach króla Macieja Korwina, oraz francuski, gdy Śląskiem po zajęciu przez wojska napoleońskie od 1807 r. zarządzał brat Napoleona Bonaparte, Hieronim.
Jednakże nie geopolityka, lecz przede wszystkim siła i hart ducha mieszczaństwa wrocławskiego, wyrażające się dynamizmem demograficznym, potencjałem ekonomicznym, sprawnością organizacyjną, odpornością na wstrząsy dziejowe, posiadały decydujący wpływ na rozwój i kształt miasta, budującego w każdej epoce niejako od nowa swój wizerunek i charakter. Od zarania wieków Wrocław był miastem otwartym i przyjaznym dla pragnących tutaj się osiedlić cudzoziemców.
Około połowy XII wieku zasłużony dla Kościoła na Śląsku bp Walter, pochodzący dzisiejszej Belgii, sprowadził pierwszych osadników wallońskich. Na wschodnich przedmieściach ówczesnego Wrocławia powstała osada tkaczy, której centrum stanowił kościół św. Maurycego. W tym samym stuleciu w okolicach dzisiejszego uniwersytetu zamieszkiwała w zwartej grupie ludność żydowska. Zaś śląski wielmoża Piotr Włostowie - fundator wielu kościołów i klasztorów, zatrudniał budowniczych i artystów sprowadzanych nie tylko z pobliskich Niemiec, ale i z Francji, Lombardii oraz Rusi.
Niewątpliwie jednak burza przemian cywilizacyjnych dosięgła i Śląsk, w tym stołeczny Wrocław, dopiero w XIII wieku. Przełomowe znaczenie dla dalszych losów miasta miał związek małżeński Henryka I Brodatego z bawarską księżniczką Jadwigą, późniejszą świętą Patronką Śląska. W okresie niemal 40-letnich pokojowych rządów para książęca dokonała gruntownej przebudowy kraju. W tym czasie zaczęła napływać do kraju nad Odrą niemieckojęzyczna ludność zarówno z pobliskiej Saksonii jak i odległej Bawarii, Lotaryngii, Westfalii oraz Niderlandów. W konsekwencji mieszczaństwo wrocławskie „stopione” z ciągu wieków z różnych grup ludnościowych stanowiło swoisty etniczny amalgamat. Doskonale przy tym potrafiło wykorzystać położenie miasta na skrzyżowaniu międzynarodowych dróg handlowych, które powodowało, że przybywali tutaj kupcy ze wszystkich zakątków Europy, aby wystawić swoje towary. Jednakże Wrocław był nie tylko uznanym w świecie rynkiem wymiany towarowej, ale też miejscem ścierania się niekiedy kontrowersyjnych idei oraz poglądów, wzajemnego przenikania się różnorodnych prądów umysłowych i artystycznych. Niestety jego wielosetletni rozwój został nagle przerwany w latach II wojny światowej.
Początkowo miasto znajdowało się z dala od działań zbrojnych, dlatego też liczba mieszkańców gwałtownie wzrosła do 1 mln. Za zbrodnię zatem należy uznać decyzje władz hitlerowskich, które w sierpniu 1944 r. przekształciły przeludnione miasto w twierdzą (Festung Breslau). Zapoczątkowało to tragedię na niespotykaną dotąd skalę. Jeszcze w styczniu 1945 r., nie zważając na ostrą zimę, władze niemieckie zmusiły do ewakuacji setki tysięcy wrocławian. Znaczna ich część nie przeżyła wypędzenia. W wyniku wielomiesięcznego oblężenia oraz zaciekłych walk zginęło dalszych ponad 80 tys. cywilnych mieszkańców, a miasto zostało obrócone w ruinę - zniszczenia w południowych i zachodnich dzielnicach sięgały 90%. Wrocław, przez wieki budujący swoją potęgę i dobrobyt, w ciągu kilku miesięcy uległ faktycznie zupełnemu unicestwieniu.
Niemal natychmiast po kapitulacji 6 maja 1945 r. do wyludnionego i zniszczonego miasta zaczęła coraz szerszym strumieniem napływać ludność polska. Głównie byli to uchodźcy wyrugowani ze swoich domów na terenach włączonych do Związku Radzieckiego. Ale szukali tutaj nowego domu również osiedleńcy z Małopolski, Wielkopolski i tzw. Polski centralnej. Wielu uciekało z rodzinnych stron na Ziemie Zachodnie przed represjami komunistów. Nie brakło też reemigrantów z Zachodu. Dlatego zakorzenianie się w nowej ojczyźnie było nad wyraz trudne i trwało kilka dziesięcioleci. Poczucie niepewności i tymczasowości pogłębiały działania władz komunistycznych w Warszawie, które wywoziły z miasta zarówno cegłę na odbudowę stolicy, urządzenia fabryk i zakładów, wyposażenie ocalałych domów, jak i zbiory biblioteczne oraz dzieła sztuki.
Wykorzeniona ze swojej ojczyzny młoda społeczność wrocławska usiłowała budować nową tożsamość według tradycji lwowskich. Znaczący jest też wkład inteligencji lwowskiej, która po wojnie odbudowywała uczelnie i szkolnictwo, otwierała wydawnictwa i drukarnie, reaktywowała tytuły prasowe i odbudowała rozgłośnię radiową, nadawała kształt kulturze polskiego Wrocławia. Klimat wrocławski sprzyjał wytworzeniu właśnie na tym gruncie specyficznej, uwarunkowanej socjologicznie syntezy współczesnej polskości. Wrocław miał niewątpliwie siłę przyciągającą ludzi niespokojnych i niepokornych, ale zarazem ludzi twórczych.
Po wojnie do Wrocławia napłynęła ludność różnych wyznań, dlatego istotną rolę w kształtowaniu lokalnej świadomości wrocławian odegrały: Cerkiew prawosławna, Cerkiew greckokatolicka, Kościół ewangelicko-augsburski, ale przede wszystkim Kościół rzymskokatolicki. W przeddzień Jubileuszu Tysiąclecia Chrztu Państwa Polskiego w 1966 r. Episkopat Polski zdecydował się na historyczny krok w unormowaniu stosunków między narodem polskim i niemieckim. Nie jest dziełem przypadku, że to z inicjatywy arcybiskupa wrocławskiego Bolesława Kominka zostało w 1965 r. wystosowane Orędzie biskupów polskich do ich niemieckich braci, w którym przeciwników Kościoła zaniepokoiło przede wszystkim wezwanie, skierowane do społeczeństwa niemieckiego: UDZIELAMY WYBACZENIA I PROSIMY O NIE.
Od przełomu zaznaczonego wyborem Polaka na Stolicę Piotrowa oraz sierpniowym zrywem Solidarności właśnie we Wrocławiu krystalizowały się w duchu orędzia biskupów polskich idee oraz powstawały organizacje, które do dziś wywierają istotny wpływ na wizerunek Polski w Europie. Tutaj zrodziła się Solidarność Polsko-Czesko-Słowacka (1981), Towarzystwo im. Edyty Stein (1989), Fundacja Krzyżowa dla Porozumienia Europejskiego (1990), Dortmundzko-Wrocławska Fundacja św. Jadwigi (1991), a także Dom Spotkań im. Angelusa Silesiusa (1993). Z tych też pobudek w 2001 r. Jan Nowak-Jeziorański, uznając właśnie Wrocław za wymarzone miejsce wymiany między Wschodem i Zachodem, zainicjował powołanie Kolegium Europy Wschodniej. W tym samym nurcie mieści się głębokie przesłanie „Dzielnicy Czterech Świątyń” w kwartale pomiędzy ulicami Ruską i Pawła Włodkowica, zwanej też „Dzielnicą Wzajemnego Szacunku”, która połączyła we wspólnym działaniu wrocławian różnych religii i wyznań.
Wrocław, który w czasach prusko-niemieckich (w XIX i pierwszej połowie XX wieku) pełnił funkcję twierdzy niemieckości na wschodnich rubieżach Rzeszy, w latach Polski Ludowej uzyskał równie ideologiczny status przedmurza polskości w ramach tzw. Ziemiach Odzyskanych. Dopiero w wyniku transformacji ustrojowej oraz zawalenia się „żelaznej kurtyny” dzielącej Europę na Wschodnią i Zachodnią odnajduje obecnie swoje dawne historyczne miejsce w centrum Europy bez murów, twierdz i granic. Jest bowiem ponownie miastem otwartym, czy, jak w 1997 r. podczas 46. Światowego Kongresu Eucharystycznego stwierdził Ojciec Święty Jan Paweł II - „jest poniekąd miastem spotkania, jest miastem, które jednoczy”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Franciszek podczas Mszy Krzyżma do kapłanów: musimy być wolni od surowości i oskarżeń, od egoizmu i ambicji!

2024-03-28 10:38

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Do postrzegania życia i powołania w perspektywie całej przeszłości i przyszłości oraz odkrycia na nowo potrzeby adoracji i bezinteresownej, spokojnej i przedłużonej modlitwy serca - zachęcił Franciszek w Wielki Czwartek podczas Mszy Krzyżma w watykańskiej Bazylice św. Piotra. Papież wskazał na potrzebę skruchy, która jest nie tyle owocem naszej sprawności, lecz łaską i jako taka musi być wyproszona na modlitwie.

MSZA KRZYŻMA
HOMILIA OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

CZYTAJ DALEJ

Wielki Piątek zostawia nas nagle samych na środku drogi... Zapada cisza

Agnieszka Bugała

Te godziny, które dzieliły świat od śmierci do zmartwychwstania musiały być czasem niepojętego napięcia...

Święte Triduum to dni wielkiej Obecności i... Nieobecności Jezusa. Tajemnica Wielkiego Czwartku – z ustanowieniem Eucharystii i kapłaństwa – wciąga nas w przepastną ciszę Ciemnicy. Wielki Piątek, po straszliwej Męce Pana, zostawia nas nagle samych na środku drogi. Zapada cisza, która gęstnieje. Mrok, w którym nie ma Światła. Wielka Sobota – serce nabrzmiewa od strachu, oczekiwanie zadaje ból fizyczny. Wróci? Przyjdzie? Czy dobrze to wszystko zrozumieliśmy? Święte Triduum – dni, których nie można przegapić. Dni, które trzeba nasączyć modlitwą i trwaniem przy Jezusie.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas: mnie nieraz trudno jest wierzyć w Boga

2024-03-29 07:59

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

flickr.com/episkopatnews

Bp Adrian Galbas

Bp Adrian Galbas

Mnie nieraz trudno jest wierzyć w Boga. Wiara bywa ciężka i męcząca, ale gdy słyszę o czyjejś śmierci, wówczas właśnie wiara jest pociechą - powiedział PAP metropolita katowicki abp Adrian Galbas.

W rozmowie z PAP metropolita katowicki abp Adrian Galbas wyjaśnił, że cierpienie samo w sobie nie jest człowiekowi potrzebne, ponieważ niszczy i degraduje. Jednak w momentach, gdy przeżywamy cierpienie, męka Chrystusa może być pociechą i wzmocnieniem.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję