Reklama

Mój chleb codzienny...

Niedziela toruńska 48/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Helena Maniakowska: - Tuż przed południem, gdy rozpoczynały się w TV Trwam zdjęcia do materiału reklamowego, zawołała Pani: „Czy macie chleb? Nie jadłam dzisiaj chleba!”. Czym jest dla Pani „Chleb powszedniego życia”?

Monika Grajewska: - Ujęła to Pani bardzo poetycko. Gdy dzisiaj na śniadanie zabrakło dla mnie chleba, czułam spory niedosyt, bo chleb jest jednak podstawą posiłku. Tego dnia ktoś inny bardziej go potrzebował i dzięki niemu wyszedł z jadalni nasycony, co cieszy.
Mówiąc zaś o „Chlebie życia powszedniego”, myślę o moich relacjach z Bogiem. Jego obecność w moim życiu oznacza kierowanie się prawdziwymi wartościami oraz spotkanie z Nim w Eucharystii. Z niej czerpię siłę do zmagania się ze sprawami dnia codziennego i do dążenia, by być „dobrym jak chleb”. Staram się na co dzień dzielić swoim talentem, pracą, chętnie służę swoim głosem podczas różnych uroczystości, po prostu staram się „dzielić chlebem, dzielić się niebem” z innymi.

- Co ceni Pani w człowieku - czy woli Pani raczej doskonalić swoje człowieczeństwo, kształtując cechy charakteru i sposób bycia?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Po latach doświadczeń życiowych i zawodowych, dzisiaj już wiem, że najważniejsze jest być człowiekiem, aż do końca. Czerpię do tego moc z Wiary, Nadziei, Miłości i... Prawdy. Całe życie pracuję nad sobą, by nie tylko mówić o Bogu, lecz przede wszystkim żyć Jego Ewangelią i być Jego świadkiem. Zanim do tego doszłam, potrzebowałam czasu na pracę nad sobą pod czujnym okiem przewodnika duchowego, jakim jest dla mnie o. Jan Brzana karmelita bosy. Już jako nastolatka potrzebowałam autorytetów, kogoś, kto mi pomoże odnaleźć prawdziwe wartości, umocni mnie i poprowadzi drogą do celu, który obrałam. Gdy byłam w szóstej klasie, zmarł mój tata i wtedy pomógł mi o. Jan. Był to dla mnie trudny czas, ale jednocześnie pełen żarliwej modlitwy za tatę. Z sześciorga rodzeństwa tylko ja miałam szczególne przeżycia związane z jego śmiercią. Moja mama dużo w życiu przeszła, ja również. Przez dłuższy czas nie mogłyśmy się porozumieć, ale teraz już obie wiemy, co jest najważniejsze. Wiem, jak cenna jest ludzka pomoc, więc chociaż nie należę do żadnej instytucji charytatywnej, to w miarę swoich możliwości nieustannie pomagam innym. Sama wiele otrzymałam od dobrych ludzi, więc jeżeli mogę komuś pomóc, sprawia mi to radość i mam okazję się odwdzięczyć. Chętnie goszczę w swoim domu sieroty, którymi opiekuje się o. Jan, dzielę się z nimi moim doświadczeniem życiowym oraz pomagam im materialnie, traktując jak własne rodzeństwo.
Staram się dążyć do sukcesu, jednak nie za wszelką cenę, nie rozpycham się łokciami. Mam świadomość, że powinnam robić dobrze to, co należy do mnie, a resztę zostawić Panu Bogu. Nie da się wszystkiego ściśle zaprogramować. Wiadomo, że każdy ma marzenia, ale powinny one być realne. Wiem, że jeżeli czegoś bardzo pragnę i jest to zgodne z wolą Bożą, to na pewno to zrealizuję. Potrzebna jest cierpliwość. Zniecierpliwienie zawsze wprowadzało zamieszanie w moim życiu. Wiem, że skoro w danej chwili moje pragnienie nie realizuje się, to oznacza, że nie jest dla mnie dobre. Wierzę, że Bóg chce mi wówczas powiedzieć: poczekaj, zastanów się, w pewnym czasie otrzymasz odpowiedź.

- Słuchaczom i telewidzom daje Pani uśmiech i specyficzne roztańczenie serca. Jak Pani radzi sobie ze zmęczeniem i towarzyszącym mu gorszym nastrojem, który w pracy artysty czasem pewnie się pojawia?

- Jestem przede wszystkim optymistką. Wierzę, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Gdy przychodzą chwile zwątpienia i zmęczenia, mam już sprawdzone sposoby ich pokonania. Zwalniam wtedy tempo życia i odpoczywam, nawet uronię trochę łez, a płacz działa na mnie oczyszczająco. Robię sobie małe przyjemności: spotykam się z przyjaciółmi, kupuję ładny drobiazg, oglądam dobry film, idę do teatru, słucham muzyki, czytam, spaceruję, bawię się z kociakami i słucham własnych myśli, chętnie też wtedy zajmuję się domem. W ten sposób ładuję akumulatory, a kiedy pojawiają się nowe pomysły, już wiem, że jestem gotowa, by z nową siłą wrócić do codziennych obowiązków.

- Co chciałaby Pani powiedzieć młodej osobie w odpowiedzi na jej deklarację życia na luzie według zupełnie innych wartości?

- Nie tylko młodzież jest winna, że źle postępuje i że jest pogubiona. Wychowanie wynosi się z domu. A cały ten luz to krzyk o miłość... Powiedziałabym: „Aniu, jesteś bardzo kochana, ale się zatraciłaś. Ja też kiedyś byłam w Twoim wieku i Cię rozumiem. Jeśli chcesz, to Ci pomogę. Czy masz jakieś marzenia? Jestem szczęśliwa i Ty też możesz być, jeśli zmienisz swój punkt widzenia. Zaufaj Panu Bogu i postaw na prawdziwe wartości. Daj się poprowadzić dobremu spowiednikowi. Nie będzie łatwo, ale dasz radę, wierz mi, smak zwycięstwa jest słodki. Szanuj się, nie daj się zwieść temu, co się świeci, patrz za zawartość, bądź otwarta na ludzi, ale nie naiwna. Pamiętaj, cierpliwość to geniusz. Tylko żyjąc w zgodzie z Panem Bogiem i ze sobą możesz osiągnąć życiowy sukces. Luz nie oznacza braku zasad i norm. Za ich brak szczególnie płaci kobieta, m.in. utratą szacunku. Dorosłość polega na braniu odpowiedzialności za swoje czyny, im wcześniej to zrozumiesz, tym lepiej dla ciebie. Szkoda czasu na różne głupstwa, bo przecież chcesz być szczęśliwa i codziennie rano z uśmiechem spojrzeć w swoją twarz. Gdy pokochasz siebie taką, jaką Bóg Cię stworzył, jestem pewna, że z Jego pomocą będziesz szczęśliwa, a w Twoim sercu zagości miłość. Życzę powodzenia”.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty ostatniej godziny

Niedziela przemyska 15/2013, str. 8

[ TEMATY ]

święty

pl.wikipedia.org

Nawiedzając pewnego dnia przemyski kościół Ojców Franciszkanów byłem świadkiem niecodziennej sytuacji: przy jednym z bocznych ołtarzy, wśród rozłożonych książek, klęczy młoda dziewczyna. Spogląda w górę ołtarza, jednocześnie pilnie coś notując w swoim kajeciku. Pomyślałem, że to pewnie studentka jednej z artystycznych uczelni odbywa swoją praktykę w tutejszym kościele. Wszak franciszkański kościół, dzisiaj mocno już wiekowy i „nadgryziony” zębem czasu, to doskonałe miejsce dla kontemplowania piękna sztuki sakralnej; wymarzone miejsce dla przyszłych artystów, ale także i miłośników sztuki sakralnej. Kiedy podszedłem bliżej ołtarza zobaczyłem, że dziewczyna wpatruje się w jeden obraz górnej kondygnacji ołtarzowej, na którym przedstawiono rzymskiego żołnierza trzymającego w górze krucyfiks. Dziewczyna jednak, choć później dowiedziałem się, że istotnie była studentką (choć nie artystycznej uczelni) wbrew moim przypuszczeniom nie malowała tego obrazu, ona modliła się do świętego, który widniał na nim. Jednocześnie w przerwach modlitewnej kontemplacji zawzięcie wertowała kolejne stronice opasłego podręcznika. Zdziwiony nieco sytuacją spojrzałem w górę: to św. Ekspedyt - poinformowała mnie moja rozmówczyni; niewielki obraz przedstawia świętego, raczej rzadko spotykanego świętego, a dam głowę, że wśród większości młodych (i chyba nie tylko) ludzi zupełnie nieznanego... Popularność zdobywa w ostatnich stu latach wśród włoskich studentów, ale - jak widać - i w Polsce. Znany jest szczególnie w Ameryce Łacińskiej a i ponoć aktorzy wzywają jego pomocy, kiedy odczuwają tremę...

CZYTAJ DALEJ

Radio TOK FM odpowie finansowo za język nienawiści

2024-04-19 13:50

[ TEMATY ]

KRRiT

Tomasz Zajda/fotolia.com

Urząd skarbowy ściągnie z kont należącego do Agory radia Tok FM 88 tys. złotych. To kara, jaką na stację nałożył przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za używanie języka nienawiści.

Krajowa Rada ukarała Tok FM za sformułowania znieważające, poniżające i naruszające godność najważniejszych osób w państwie, w tym Prezydenta Rzeczypospolitej. KRRiT ukarała kwotą 80 tys. złotych tę samą rozgłośnię za pełne nienawiści wypowiedzi na temat podręcznika prof. Wojciecha Roszkowskiego „Historia i Teraźniejszość”. Pracownik stacji stwierdził na antenie, że książkę „czyta się jak podręcznik dla Hitlerjugend”. Autor tych słów pracuje obecnie w TVP info.

CZYTAJ DALEJ

Konkurs biblijny dla szkół podstawowych [Zaproszenie]

2024-04-19 17:46

Karol Porwich/Niedziela

Szkoła Podstawowa nr 158 im Jana Kilińskiego w Warszawie zaprasza do udziału w VII Międzyszkolnym Konkursie Biblijnym pod tytułem „Z Biblią na co dzień”. Konkurs ma zasięg ogólnopolski i dotyczy treści związanych z czterema Ewangeliami. W ubiegłym roku wzięło w nim udział ok 150 uczestników z 27 szkół.

Tegoroczna edycja Konkursu obejmuje przypowieści Pana Jezusa zawarte w Ewangelii św. Mateusza i nosi tytuł: “Opowiesz mi historię życia Pana Jezusa?”. Zadaniem konkursowym jest przedstawienie w formie plastycznej jeden z cudów Pana Jezusa, zaś multimedialnej i literackiej wybranego przez ucznia klas 4-8 szkoły podstawowej rozdziału Ewangelii św. Mateusza - wskazują organizatorzy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję