Pogromca mocy piekielnych, najczęściej przedstawiany z mieczem
w ręku, to patron zgromadzenia michalitów. Jednak główna broń wojska
św. Michała to powściągliwość i praca.
Mój przewodnik, ks. Sylwester Łącki, jeszcze zanim trafiliśmy
na teren parafii, zaznajamia mnie z jej specyfiką. - O, właśnie idą
nasi wychowankowie z klerykiem - mówi wskazując na kilku chłopców
na chodniku. Przed domem słychać odgłosy maszyn drukarskich, zaraz
obok ma swoją siedzibę kuria generalna zgromadzenia. Już wiem, że
parafia w Markach-Strugach z pewnością do zwyczajnych nie należy...
Zgromadzenie św. Michała Archanioła założył Sługa Boży
ks. Bronisław Markiewicz, uczeń św. Jana Bosko, pierwszy Polak -
salezjanin. Po kilku latach pobytu we Włoszech wrócił do Polski w
1892 r. i pracował w utworzonych przez siebie zakładach wychowawczych
dla dzieci opuszczonych, ubogich i zaniedbanych. Przyczynę nędzy
widział w zapomnieniu przez społeczeństwo zasad powściągliwości i
pracy. Zakłady wychowawcze kształcące sieroty i ubogą młodzież w
rzemiośle powstały do realizacji tych właśnie celów.
Ks. Markiewicz dał także początek Zgromadzeniu Sióstr
św. Michała Archanioła (michalitkom), oraz ruchom apostolskim skupiającym
duchownych i świeckich. Wszyscy tworzą rodzinę michalicką zaliczającą
się z kolei do rodziny salezjańskiej. Zgodnie z zasadami św. Jana
Bosko apostolstwo zgromadzenia polega głównie na pracy z dziećmi
zaniedbanymi moralnie i materialnie. W Polsce prowadzi kilka domów
dziecka, oratoria, gdzie można odrobić lekcje, zjeść posiłek, pobawić
się. Uczą pracowitości, oszczędności i wytrwałości, a także ukazują
wartość i piękno życia, w którym człowiek stawia Boga na pierwszym
miejscu.
Konik proboszcza to kult Matki Bożej Fatimskiej, jak mi
zdradzono wcześniej. Wiem już zatem, dlaczego budowany nowy kościół
będzie pod takim właśnie wezwaniem. Ks. Kazimierz Sowa jest proboszczem
tej parafii od prawie 10 lat, przez ten czas "zaraził" parafian czcią
do Matki Bożej z Fatimy. Od 1994 r., kiedy została sprowadzona figura,
nabożeństwa odbywają się tu od maja do października w każdą pierwszą
niedzielę miesiąca.
- Figura odbyła długą drogę z Fatimy przez Rzym, gdzie
pobłogosławił ją Ojciec Święty - opowiada Ksiądz Proboszcz.
- Nowy kościół w Słupnie to będzie taka druga po zakopiańskiej,
polska Fatima? - pytam o plany na przyszłość.
- O tak, chcielibyśmy! - śmieje się ks. Sowa - tamta
w górach, a ta na nizinach.
Nowy kościół wiąże się z żywiołowym rozwojem gminy mareckiej,
Słupno to miejscowość nieco oddalona, mieszkańcy mają trudności komunikacyjne,
nie ma chodnika, a droga szybkiego ruchu jest niebezpieczna. W listopadzie
ubiegłego roku rozpoczęto wykopy. Prace trwały do grudniowych mrozów
- wtedy zakończono pierwszy etap - są już fundamenty świątyni. Na
moje pytanie, ile lat może zająć budowa, Ksiądz Proboszcz ze spokojem
mówi:
- Ponieważ Matka Boża chce, żeby był ten kościół, to
będzie. A kiedy będzie - to jest wola Boża. Nasza parafia ma posmak
maryjny, bywało już tak, że wbrew nadziei coś się udawało. Być może
optymizm podtrzymują sami parafianie, o których Proboszcz mówi bardzo
ciepło. Przy kościele działa wiele grup, ale Ewangelię wnoszą też
do domu. Rodziny przygotowują niedzielną modlitwę wiernych, prowadzą
domowy Różaniec. W kościele
zawsze są świeże kwiaty, a nieocenione panie tak froterują
posadzkę, że już lepiej nie można - przekonuje duszpasterz.
Obecny rok jest szczególny dla parafii, ponieważ obchodzonych
jest kilka jubileuszy. Właśnie mija 50 lat od erygowania parafii,
z racji 90. rocznicy śmierci założyciela ogłoszono Rok Markiewiczowski,
poza tym swoje 75. urodziny obchodzi Ośrodek Szkolno-Wychowawczy
dla chłopców z lek kim upośledzeniem umysłowym.
Zacznijmy od początku - proponuje dyrektor ośrodka, ks.
Józef Ślusarczyk. W latach 50. michalitom uniemożliwiono prowadzenie
domów dziecka, oratoriów przyparafialnych, szkół. Tutaj była szkoła
zawodowa i drukarnia. Od 1956 r. jest państwowa szkoła dla dzieci
upośledzonych w stopniu lekkim, księża prowadzili tylko internat.
Reaktywacja w takiej formie, w jakiej jest w tej chwili, nastąpiła
w 1990 r., kiedy odzyskaliśmy szkołę, profil został po poprzednim
systemie. Obecnie ośrodek jest przygotowany dla 80 chłopców, prowadzimy
gimnazjum i szkołę zawodową. Zdecydowana większość z nich pochodzi
z rodzin patologicznych. Nacisk w kształceniu położony jest przede
wszystkim na praktyczne przygotowanie do życia, w szkole jest pracownia
krawiecka, metaloplastyki, obróbki drewna, papieru. Uczniowie mogą
też poznać zawód ogrodnika i kucharza. W wychowaniu stosuje się metodę
św. Jana Bosko: uprzedzać wychowanka, być z nim, zanim zrobi coś
złego. W placówce, oprócz świeckich nauczycieli i personelu, pracują
także bezhabitowe siostry sercanki.
- Jak dzieci tu trafiają? - odpowiada na moje pytanie
Ksiądz Dyrektor - często sąd poleca umieścić chłopca w takiej placówce.
O przyjęcie proszą też sami rodzice. Zdarza się, że ojciec, a nawet
dziadek był naszym wychowankiem, a teraz mamy tu kolejnego potomka.
Jeden z możliwych tu do zdobycia zawodów - drukarz -
wynika z tradycji zapoczątkowanej przez ks. Markiewicza. Założony
przez niego miesięcznik Powściągliwość i Praca już od 1898 r. porusza
sumienia społeczeństwa. Po 1945 r. władze zakazały wydawania pisma,
dopiero powstanie "Solidarności" w 1980 r. umożliwiło odrodzenie
miesięcznika. Od 1983 r. ukazuje się w Markach, w tym czasie w redakcji
pracowali między innymi Marcin Przeciszewski, Jacek Żakowski, Tomasz
Wołek. Pismo jest jedną z najstarszych inicjatyw Wydawnictwa "Michalineum",
obecnie jednego z czołowych wydawnictw katolickich w Polsce. "Michalineum"
słynie z kalendarzy, ale wydaje też książki i znane albumy z pielgrzymek
papieskich.
Wyrzut sumienia i znak sprzeciwu - taką Powściągliwość
chciałbym utrzymać - wyprzedzając moje pytanie mówi ks. Sylwester
Łącki, od niedawna redaktor naczelny pisma.
- Powściągliwość to przejaw wewnętrznej wolności człowieka,
który potrafi przezwyciężyć złe skłonności i nieuporządkowania właściwe
naturze ludzkiej, prowadzić skromny tryb życia, aby w większej wolności
z miłością służyć Bogu. W parze z powściągliwością idzie praca w
potrójnym wymiarze: duchowym, umysłowym i fizycznym - mówi z przekonaniem.
Te dwie zasady nadają kierunek życia członkowi michalitów,
są też jednak pewną wskazówką dla zagubionego we współczesnym świecie
człowieka. To pismo dla ludzi poszukujących, pragnących pogłębić
swoją wiarę.
- Naszymi czytelnikami nie są licealiści, ale ludzie,
którzy mają już trochę życia za sobą, wiedzą, że ich obecność w Kościele
jest ważna i wartościowa. Poruszamy kwestie społeczno-polityczne,
propagujemy zdrowy patriotyzm, daleki od nacjonalizmu. To pismo dla
mądrych, dobrych, uczciwych Polaków - podsumowuje ks. Sylwester.
Trudno robić dobrą gazetę na poziomie, prawa rynku są twarde, łatwo
wpaść w komercję, zagubić ideę, ale na to Powściągliwość nie może
sobie pozwolić - dodaje z przekonaniem.
- Śpię, kiedy mam czas, a że tego czasu jest niewiele...
- oto najkrótszy opis trybu życia redaktora naczelnego. Wczoraj rozmowa
z Janem Budziaszkiem w Krakowie, jutro spotkanie z p. Wołoszańskim,
w międzyczasie mnóstwo innych spraw do załatwienia.
W wielkim zabieganiu ks. Sylwester znajduje chwilę na
rozmowę, wyręczając mnie, z wielkim wdziękiem wlewa do herbaty miód:
- Bo wiesz, miodem trzeba umieć słodzić, szczególnie tym płynnym...
Inicjatywą Księdza Redaktora jest konkurs dla młodych
piór na reportaż Ślady dobra. Mottem tego konkursu są słowa tragicznie
zmarłego bp. Jana Chrapka: "Idź przez życie tak, aby ślady twoich
stóp przetrwały cię".
- Zło można zauważyć wszędzie, jest atrakcyjne, narzuca
się, o jego owocach łatwo się pisze, a my chcemy pokazać osoby czy
instytucje, które zostawiają ślady dobra, może nawet niewielkie.
Dzięki tym reportażom ich wysiłki będą zauważone i staną się impulsem
do dalszej służby. Trzeba mówić o dobrych ludziach, żebyśmy nauczyli
się patrzeć na świat i widzieć dobro. Jest go mnóstwo w nas i wokół
nas, tylko że my często wolimy coś przeciwnego.
W parafialnym kościele figurę św. Michała można poznać
po mieczu trzymanym w dłoni. Anioł nie szykuje się do walki, ale
trwa jak gdyby w wyciszeniu, przygotowuje się do niej, a może ją
niedawno zakończył. To dobry symbol działalności jego podopiecznych,
która ma niewiele wspólnego z bezpośrednią walką. Księża michalici
przybrali za miecz powściągliwość i pracę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu