W ostatni dzień sierpnia Mszą św. w archikatedrze pod przewodnictwem metropolity Lublin pożegnał swojego wybitnego rodaka i absolwenta KUL, piosenkarza Piotra Szczepanika. Artysta zmarł w rodzinnym mieście 20 sierpnia, po długiej chorobie.
Reklama
W nawiązaniu do piosenki „Kochać”, jednej z najpiękniejszych i najpopularniejszych piosenek Piotra Szczepanika, tematem czytań z Pierwszego Listu św. Jana oraz Ewangelii św. Jana, specjalnie wybranymi przez abp. Budzika i ks. Mirosława Ładniaka na pogrzeb artysty, była miłość. Cytując słowa utworu, metropolita w homilii rozwinął myśl, iż w „słowie kochać jest kolor nieba”. - Miłość pochodzi i prowadzi do Boga. Wnikając na nowo w sedno chrześcijańskiej wiary, Piotr Szczepanik odkrywał w swojej najpopularniejszej balladzie możliwości dotknięcia czegoś najważniejszego - mówił arcybiskup. Jak wyjaśniał, w słowie kochać zawarty jest kolor nieba, bo „Bóg jest miłością. Bóg, który z miłości stworzył świat i człowieka, wzywa go, by z miłości uczynił drogowskaz swojego życia i zapowiedział, że po śmierci będzie go sądził z miłości”. Abp Budzik, cytując słowa papieża Franciszka do młodzieży o bezgranicznej i niezmiennej Bożej miłości do każdego z nas, przypomniał „że jest to miłość, która nie przytłacza. Miłość, która nie marginalizuje, nie ucisza i nie milczy. Miłość, która nie upokarza, nie zniewala. Jest to miłość codzienna, dyskretna i respektująca. Miłość w wolności i dla wolności. Miłość, która leczy i uwzniośla. To miłość Pana, która wie więcej o powstaniach niż upadkach. O pojednaniu, o dawaniu nowej szansy niż potępieniu. O przyszłości niż o przeszłości”. - Kochać tylko to, więcej nic. W tym słowie jest kolor nieba. Taki testament zostawia nam Piotr Szczepanik, piosenkarz, gitarzysta, aktor. Człowiek, który na stałe przeszedł do historii polskiej piosenki - podkreślił metropolita.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Abp Budzik przypomniał, że 5 lat temu Piotr Szczepanik świętował na auli KUL złoty jubileusz prawykonania piosenki „Żółte kalendarze”, który sprowadził rzesze wielbicieli. - Na wielkiej auli uniwersytetu zajęte były wszystkie fotele, balkony, schody. Bo w mieście dawno już nie słyszano Żółtych kalendarzy, Nigdy więcej, Kochać, Goniąc kormorany… Piotr Szczepanik zapisał się w sercach całego pokolenia - podkreślał. Przez ostatnie 8 lat choroba spowodowała, że na nowo powracał częściej do Lublina, gdzie leczył się w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. Jego drugim domem na ten czas stał się Dom Rekolekcyjny na Podwalu, gdzie w osobie ówczesnego dyrektora ks. Mirosława Ładniała znalazł wsparcie duchowe. Artysta był przyjmowany również przez abp Budzika na osobiste rozmowy o życiu i wierze. - Podziwiałem kulturę i skromność Pana Piotra. Jego dystans do samego siebie, do swojej twórczości. Ciągle się dziwił tej wielkiej popularności, którą posiadał. Krępowało go, kiedy mówiliśmy, że wpisał się na stałe w pamięci całego pokolenia - wspominał. Jak przypomniał, Piotr Szczepanik był zaangażowany w opozycję, przez co poznał ks. Jerzego Popiełuszkę. W czasie pierwszej Mszy św. za ojczyznę, którą odprawiał na Żoliborzu, użyto prywatnego sprzętu nagłaśniającego Piotra Szczepanika. W latach 80-tych dał ponad 600 koncertów w kościołach w Polsce, wykonując pieśni religijne i patriotyczne. Pokrzepiał strajkujących w Stoczni Gdańskiej w czasie ostatniego strajku przed „Okrągłym Stołem”. Wymownie dzień jego pogrzebu zbiegł się z 40. rocznicą porozumień sierpniowych.
- Łatwiej śpiewać o miłości, trudniej jej uwierzyć, zwłaszcza w chwilach samotności, cierpienia, zniechęcenia. Czasem potrzeba poetyckiego wsparcia - powiedział metropolita. - Pan Piotr nie wygrał walki z chorobą, ale wygrał miłość. Odszedł umocniony sakramentami Kościoła. Na ostatniej drodze towarzyszą mu nasz podziw, nasza wdzięczność. Niech Bóg nie tyle mu da wieczne odpoczywanie, co wieczne miłowanie, a nas przekona, że miłość ma kolor nieba. Miłość jeszcze żyje w nas. Jeszcze się nie zamknął czas.
Na zakończenie Mszy św. zostały odczytane listy od Prezydenta RP, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz słowo od rodziny, w tym ostatnie życzenia, jakie napisał: „Wytrwałości i wiary. Wiary w to, że wszystko zmieni się na lepsze. Pozytywnego myślenia. Miłości. Dzieci zdrowych. Serdeczności. Piotr Szczepanik”.
Reklama
Słowa pożegnalne osobiście wypowiedzieli prezydent Lublina oraz kolega z czasu studiów na KUL. Krzysztof Żuk zauważył, iż Piotr Szczepanik urodził się 14 lutego, czyli w Międzynarodowym Dniu Zakochanych, obchodzonym jako „Walentynki”, a zmarł 20 sierpnia, w Międzynarodowym Dniu Wyznawania Miłości. Odszedł tak, jak żył, z dala od zgiełku, wśród najbliższych, otoczony rodziną. Choć jego koncerty ściągały tłumy, to pogrzeb w Lublinie miał bardzo kameralny charakter. Obok wieńców od rodziny i przyjaciół były również te od władz lokalnych i państwowych, w tym od prezydenta Andrzeja Dudy. Przy trumnie w czasie uroczystości wartę honorową pełniła Straż Miejska.
Po zakończonej Mszy św. wykonany został utwór „Kochać”. Samotna muzyka, bez ciepłego głosu Piotra Szczepanika, brzmiała wyjątkowo smutno i wzruszyła wielu obecnych na uroczystości. Następnie ciało zmarłego artysty zostało przewiezione do Warszawy, gdzie spoczął na Cmentarzu Powązkowskim. Tam licznie przybyli koledzy i przyjaciele z estrady. Wymownie karawan z trumną przejechał obok ratusza ozdobionego flagami narodowymi i plakatami okolicznościowymi z racji przypadającej 40. rocznicy strajków, które zrodziły NSZZ „Solidarność”.
Piotr Szczepanik urodził się w Lublinie w 1942 r. Studiował historię sztuki na KUL i planował zostać krytykiem sztuki. Działalność artystyczną rozpoczął od kabaretu „Czart” w Lublinie. Ale dopiero debiut na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie w 1963 r. przyniósł zwrot w jego planach życiowych i na zawsze złączył go z estradą. Sam Szczepanik niechętnie mówił o karierze i zawsze podkreślał, że o sukcesie jego piosenek zadecydowali radiosłuchacze. Koncertował w kraju i za granicą. Występował również jako aktor.